Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Górale znad morza

Choć mieszkają już od lat na Kaszubach, czują silne związki z ziemią przodków. Parafianie z kościoła pw. bł. Doroty z Mątowów w Gdańsku-Jasieniu, z góralską krwią w żyłach, powołali do życia najbardziej wysuniętą na północ placówkę Związku Podhalan.

Na Pomorzu funkcjonuje taka opowiastka związana z góralami i Kaszubami: Kaszubi są góralami, którzy nie załapali się na rejs „Batorego” płynącego do Ameryki, a górale to ci Kaszubi, którzy nie wytrzymali trudów podróży do Ziemi Świętej i zamieszkali na południu Polski. Podobno wśród górali te stwierdzenia są dobrze znane. Jednak to, że najprawdziwsi górale, z krwi i kości, od dziesięcioleci zamieszkują Kaszuby, z pewnością pozostaje dla wielu nieznanym faktem. Rodowici mieszkańcy polskich gór już w okresie międzywojennym upodobali sobie Kaszuby i emigrowali tutaj zarobkowo.

– Polskie góry zawsze były miejscem, gdzie mieszkańcom się nie przelewało. Gospodarstwa rolne małe, rolnicy biedni, ziemia nieurodzajna, ciężkie warunki klimatyczne, szczególnie zimy. W czasie dynamicznego rozwoju II Rzeczypospolitej mieszkańcy biednych regionów emigrowali. Pomorze, szczególnie Gdynia i jej okolice, było miejscem, gdzie łatwo można było zdobyć pracę, a i kawałek ziemi uprawnej też się znalazł. W ten sposób Michał Majsa, mój pradziadek, znalazł się w latach 30. w Kokoszkach pod Gdańskiem, opuszczając rodzinny Lubomierz w Gorcach – mówi Mirosław Adamczyk, góral z Gdańska, prezes gdańskiego oddziału Związku Podhalan w Polsce.

W ślad za nim, już po II wojnie światowej, nad morze ruszyli inni. Z Beskidu Wyspowego, Gorców. Z Mszany Dolnej i Górnej, Gorlic, Słopnic i Lubomierza. Dalsza rodzina, sąsiedzi i ci, którzy nad morzem chcieli znaleźć bardziej dostatnie życie. Według prezesa niebagatelne znaczenie dla tych decyzji mógł mieć także krajobraz Kaszub – pagórki, wzniesienia i strome stoki morenowych wzgórz przypominały rodzinne okolice i rolnicze doświadczenia z trudnych, górskich terenów można było od razu zaszczepić na tej ziemi. W ciągu kilku powojennych lat góralska diaspora pod Gdańskiem rozrosła się. – Tereny Jasienia, Szadółek były podmiejskimi wsiami, w których można było dostać od państwa kilka hektarów ziemi. Niemieccy mieszkańcy wyemigrowali albo uciekli razem z frontem, pozostawiając puste zabudowania. Wiele tych domów z odzysku przejęli do gospodarzenia górale. Punktem zbornym kolejnych przybyszów był pałac w Jasieniu, gdzie zatrzymywali się na kilka dni, zanim znaleźli swoje miejsce tutaj – dodaje M. Adamczyk.

W sumie na Kaszuby przyjechało już w latach 40. kilkadziesiąt podhalańskich rodzin. Z biegiem lat podmiejskie wsie na kaszubskich morenach wchłonął Gdańsk – dziś stały się jego południowo-zachodnimi dzielnicami. Na polach stanęły osiedla. Górale też się zmienili – z rolników stali się dziś przedsiębiorcami, hotelarzami, handlowcami, prowadzą firmy budowlane. Rodzinne i rdzenne tradycje zachowali w domu i Kościele, z którym Podhalanie są tradycyjnie mocno związani. – W parafii bł. Doroty z Mątowów spotykaliśmy się nie tylko w czasie liturgii, ale także w sali parafialnej, gdzie wspominaliśmy rodzinne historie. Z biegiem czasu zaczęliśmy się zastanawiać nad powołaniem do życia jakiejś organizacji – wspomina M. Adamczyk. Julian Kowalczyk, redaktor wydawnictw Związku Podhalan w Polsce, widzi tę inicjatywę z innej, górskiej perspektywy: – Tęsknota za rodzinną ziemią, za rodzimą kulturą góralską sprawiła, że poczuli potrzebę zespolenia się. I stało się. Z inicjatywy komitetu założycielskiego przybyliśmy na walne zebranie oddziału razem z potomkami górali, którzy zamieszkali na Pomorzu, w okolicy Gdańska – mówi.

W połowie października wybrano władze oddziału gdańskiego Związku Podhalan w Polsce, a prezesem zarządu został M. Adamczyk. Wybory odbyły się w jasieńskim góralskim hotelu Volter, a wszyscy przybyli w regionalnym, góralskim odzieniu. W zebraniu założycielskim uczestniczyła też delegacja Zarządu Głównego – wiceprezes Andrzej Napora, sekretarz Kazimierz Bielak, członkowie prezydium Stanisław Lizak i Julian Kowalczyk. Po wyborach delegacja górali wzięła także udział w sobotnim wieczornym Różańcu, który odmówiono na ulicach dzielnicy Jasień, oraz w oprawie niedzielnej Mszy św. Kapelanem oddziału, a zarazem członkiem Związku Podhalan będzie rodowity góral z Grywałdu w Pieninach – ks. Dariusz Bobek z parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Pruszczu Gdańskim. – Jestem dumny, że będę pełnił funkcję kapelana tej góralskiej wspólnoty. Cieszę się także, że w końcu zostałem członkiem związku tutaj, nad morzem. W tej egzotycznej, jakby się wydawało, wspólnocie jest także miejsce dla sympatyków gór i góralszczyzny. Bo góralem można się nie tylko urodzić, ale też stać – dodaje ks. Dariusz.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama