Kardiolog z Orłem Białym

O pierwszym w Polsce telefonie zaufania oraz otrzymanym w Święto Niepodległości Orderze Orła Białego mówi prof. Grażyna Świątecka.

Podczas uroczystości wręczenia najwyższego odznaczenia państwowego prezydent Andrzej Duda, wygłaszając laudację, powiedział: "Pani profesor, oddając się służbie drugiemu człowiekowi jako lekarz, jest wybitnym profesorem polskiej kardiologii, jednym z twórców polskiej współczesnej kardiologii, wychowawcą wielu pokoleń młodych kardiologów, dzisiaj już doświadczonych lekarzy, także profesorów. Przede wszystkim uczyniła coś, co w Polsce wiedziało do tej pory niewiele osób, ale co, mam nadzieję, będzie sławne - jest twórcą pierwszego w Polsce telefonu zaufania. To również odznaczenie za humanizm chrześcijański w polskiej medycynie".

Ks. Maciej Świgoń: Jest Pani prezesem Polskiego Towarzystwa Pomocy Telefonicznej, współtwórcą pierwszego w Polsce telefonu zaufania. Jakie były początki tej inicjatywy?

Prof. Grażyna Świątecka: Ideę telefonu zaufania przywiózł z Londynu prof. Tadeusz Kielanowski z Akademii Medycznej w Gdańsku. Opublikował on na łamach "Dziennika Bałtyckiego" artykuł, który przeczytałam, a następnie pomyślałam sobie, że trzeba u nas coś takiego założyć. Znalazłam grupę ok. 30 osób i poszłam do profesora, aby razem to zorganizować. 1 października 1967 r. rozpoczął działalność gdański telefon zaufania. Parę miesięcy wcześniej, we Wrocławiu, powstała telefoniczna poradnia psychiatryczna. My zorganizowaliśmy społeczny telefon zaufania oparty o wolontariat.

11 listopada otrzymała Pani najwyższe polskie odznaczenie - Order Orła Białego.

Przede wszystkim jestem lekarzem kardiologiem. Byłam kierownikiem i dyrektorem Instytutu Kardiologii. To jest mój wkład w medycynę i kardiologię ogólnopolską. To właśnie kardiolodzy warszawscy postarali się o wyróżnienie mnie. Im zawdzięczam tę inicjatywę. To wyraz uznania dla całej mojej pracy. Moi uczniowie to dziś profesorowie, habilitanci, doktoranci gdańscy, ale nie tylko.

Od dziecka chciała Pani zostać lekarzem?

Kiedy miałam kilka lat, wraz z rodzicami byłam wywieziona do Obwodu Archangielskiego, gdzie panował głód i choroby. Ujście z życiem było niezwykle trudne, a nam się udało. Bóg nas jakoś wyprowadził z tego domu niewoli. Po wojnie zamieszkaliśmy w Sopocie. Postanowiłam studiować medycynę, by nieść pomoc ludziom i - mimo emerytury - nadal przyjmuję pacjentów.


Więcej na stronie 11. ogólnopolskiego "Gościa Niedzielnego" w numerze 48. na 1 grudnia.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..