W sieci krąży obrazek zmienionych "Kaszubskich nut" (Kaszëbsczé nótë) - popularnej piosenki w języku kaszubskim. Tradycyjna forma została zmieniona i stała się... instrukcją walki z koronawirusem.
Większość mieszkańców Pomorza zna pierwowzór, wielu potrafi zanucić melodię i zaśpiewać: "To je krótczi, to je dłëdżi, to kaszëbskô stolëca...". Popularność "Kaszubskich nut" w regionie można porównywać ze znajomością tradycyjnych piosenek w innych częściach Polski - "Karolinki" na Śląsku czy wielkopolskiego "Zielonego mosteczka".
Jednak już od kilku tygodni "Kaszubskie nuty" zmieniły się i krążą w sieciowym, esemesowym obiegu, w aplikacjach komunikatorów. Nowe nuty wyglądają niby znajomo, ale obrazki ułożone na pięciolinii odbiegają od znanego pierwowzoru. Pojawiają się bowiem tam m.in. osoby kaszlące i przeziębione, karetka i wirusy, a także twarz w maseczce, czosnek i miód. Jest też zupełnie nowy tekst.
Współautorem zmienionego pierwowzoru jest Roman Drzeżdżon, kaszubski pisarz, poeta, satyryk i publicysta, który na co dzień pracuje w Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko Pomorskiej w Wejherowie. Jest on też współzałożycielem kaszubskiej grupy literackiej ZYMK (Zéńdzenié Młodëch Ùtwórców Kaszëbsczich - Spotkanie Młodych Autorów Kaszubskich) i kaberatu Fif. Już nieraz na bazie tradycyjnych nut tworzył własne treści. Teraz inspiracją był dla niego koronawirus i walka z nim.
- To moje wspólne dzieło z Aleksandrą Majkowską. Zajmuję się kaszubskimi nutami od dawna. Można je wykorzystać do różnych improwizacji. Dlaczego więc nie zrobić tego w obecnej sytuacji w słusznym celu, dla potrzeb profilaktycznych? Jest to prosta instrukcja postępowania w czasach kwarantanny. Oczywiście w formie satyrycznej, ale chodzi też o trochę dobrego humoru i zabawy po to, żebyśmy nie zwariowali - wyjaśnia R. Drzeżdżon.
Humorystyczny tekst rozchodzi się po sieci w błyskawicznym tempie. Pełny tekst i więcej informacji o nutach można znaleźć na stronie: Bëlôk – czôrno na biôłim.
Artur Jabłoński, działacz kaszubski, pisarz i literaturoznawca, jest przekonany, że R. Drzeżdżon wraca do źródeł utworu. - Ludzie w dawnych czasach zbierali się i wymyślali nuty, rysowali je i wspólnie śpiewali np. o przywarach swojego sąsiada. Taka tradycja jest bardzo szeroka, nie tylko kaszubska. Na podobne rzeczy natknąć się można w Austrii czy na Węgrzech - mówi.
Podobnie uważa prof. Cezary Obracht-Prondzyński z Uniwersytetu Gdańskiego, Kaszuba, ceniony socjolog, antropolog i historyk. Jego zdaniem, dokładnie tak zachowują się od wieków społeczeństwa w czasach zarazy. - To mnie nie zaskakuje. Trzeba na to spojrzeć szerzej. Krąży obecnie ogromna liczba poważnych informacji, a jednocześnie mnóstwo żartów czy humorystycznych filmików. Wchodzimy dokładnie w te same buty, w które wchodzili nasi przodkowie. Przychodziła zaraza, pojawiały się lęk i groza, które były oswajane przez satyrę i żart. Nuty są też rodzajem mnemotechniki, wyliczanki, która ma czegoś nauczyć. Jeżeli się coś powtarza, to łatwiej zapamiętać - tłumaczy.
Kaszëbskò-pòlsczi słowôrzk:
rzëpòt - kaszel;
sznëra - katar;
bòlëca - szpital;
chëra - choroba zakaźna;
Mòrnica - demon w postaci starej kobiety, roznoszący zarazę;
larwa - maska;
czosnik - czosnek;
zelé - zioło;
Pòszëdło - choroba zakaźna. Jej uosobieniem jest demon w postaci dziewczyny zmarłej na zakaźną chorobę. Jesienią i zimą wraca na ziemię, by dręczyć ludzi chorobą, na którą zmarła.