W sobotę 18 kwietnia w kościele pw. św. Stanisława BM w Gdańsku-Wrzeszczu, mimo obostrzeń wynikających z epidemii, Weronika i Krzysztof zawarli sakramentalny związek małżeński.
Poznali się dwa lata temu. Już po pierwszej randce "coś" między nimi zaiskrzyło. Po dwóch miesiącach Krzysztof wiedział, że Weronika jest tą osobą, z którą chce spędzić resztę swojego życia.
We wrześniu 2018 roku na szczycie góry Giewont para się zaręczyła. - Wybrałem to miejsce ze względu na góralskie korzenie Weroniki - mówi Krzysztof. Pierwsze rozmowy na temat ślubu odbyły się w drodze powrotnej z Giewontu. - Z początku chcieliśmy zorganizować uroczystość w sierpniu w dniu urodzin Weroniki, potem postanowiliśmy, że przedłużymy sobie okres narzeczeństwa i tak wybór padł na wigilię Święta Miłosierdzia Bożego w 2020 roku - dodaje Krzysztof.
Ślub i wesele miało odbyć się na Podhalu 18 kwietnia 2020 roku. Pandemia koronawirusa pokrzyżowała jednak ich plany. - Z tygodnia na tydzień pojawiały się kolejne obostrzenia. Pierwszą myślą było, że wszystko minie i będzie tak, jak sobie wymarzyliśmy. Z czasem jak epidemia się rozprzestrzeniała zaczęliśmy rozważać nad innymi rozwiązaniami. Ani przez chwilę nie braliśmy pod uwagę odwołania ślubu - zaznacza Weronika.
- W pierwszej kolejności myśleliśmy o redukcji liczby zaproszonych gości. Następnym planem było przeniesienie wesela do domu Weroniki. W momencie gdy pandemia przybierała na sile, postanowiliśmy zmienić miejsce zaślubin - opowiada Krzysztof.
Para wybrała Gdańsk - miasto, w którym oboje mieszkają. Bez żadnych kłopotów zmienili miejsce zaślubin na kościół pw. św. Stanisława BM w Gdańsku-Wrzeszczu. Dodatkowym plusem było to, że parafia codziennie transmituje Msze św. na portalach społecznościowych. Z utęsknieniem wyczekiwali na swój dzień, mając nadzieję że po świętach wielkanocnych w kościołach będzie mogło przebywać więcej osób.
Na 3 dni przed ślubem weszło rozporządzenie o obowiązku noszenia maseczek, także w miejscach kultu religijnego. - Bardzo przeżywałam fakt, że uroczystość będzie odbywała się z dala od rodziny oraz to, iż nie będę mogła swojemu narzeczonemu patrzeć w twarz podczas wypowiadania słów przysięgi małżeńskiej - podkreśla Weronika.
Rodzice Weroniki skontaktowali się z małopolską Policją, która powiedziała, że ślub córki to wystarczający powód, by mogli przyjechać do Gdańska.
Wciąż jednak pozostawał problem z ograniczeniem liczy osób w kościele. Ojcowie młodej pary zdecydowali się posługiwać do Mszy św. jako ministranci.
Na 2 dni przed ślubem okazało się, że po weekendzie obostrzenia ulegną złagodzeniu. - Ksiądz, który miał poprowadzić całą ceremonię pytał, czy w związku z tym planujemy przełożyć termin uroczystości o tydzień. Wytrwaliśmy przy postanowieniu z września 2018 roku i nie przełożyliśmy daty ślubu. Dla nas najważniejsze było sakramentalne "TAK" wypowiedziane przed ołtarzem - mówią młodzi.
Krzysztof do ślubu poszedł w maseczce, Weronika zakryła twarz welonem. Na krótko przed rozpoczęciem ślubu, okazało się, że w trakcie udzielania sobie sakramentu muszą mieć odsłonięte twarze.
- Choć nie było wesela, po wyjściu z kościoła otrzymaliśmy wiele życzeń i słów wsparcia od całej rodziny i znajomych, którzy tłumnie zebrali się przed ekranami telefonów, komputerów, czy telewizorów, aby wspólnie uczestniczyć w najważniejszym dniu naszego życia - podkreślają Weronika i Krzysztof.