Szkolne Koło Caritas ze Szkoły Podstawowej nr 86 w Gdańsku, którego patronem jest św. Jan Paweł II, rozpoczęło Nowennę Pompejańską w intencji ustania epidemii koronawirusa.
Inicjatorką akcji jest Teresa Michalska, która SKC prowadzi od 14 lat. Jest również katechetką. – Pomagamy na różne sposoby: w domu seniora i hospicjum, osobom z niepełnosprawnościami i znajdującym się w potrzebie, włączamy się także w inicjatywy w naszej szkole. Tym razem, ze względu na epidemię i to, że uczniowie nie mają lekcji w budynku szkolnym, nie mogliśmy w żadną akcję włączyć się osobiście. Nie chcieliśmy jednak być bezczynni i bierni – wyjaśnia pani Teresa.
Zaproponowała więc wspólną modlitwę, którą każdy zaangażowany uczeń odmawia w swoim domu. Wybrała Nowennę Pompejańską, bo niejednokrotnie sama ją odmawiała i głęboko wierzy w jej moc.
– To nie pierwszy raz, gdy ta modlitwa jest obecna w naszej szkole. Kiedy ponad 2 lata temu jeden z naszych uczniów, Mikołaj, bardzo ciężko zachorował, zaproponowałam, by odmawiać Nowennę Pompejańską w jego intencji. W przedsięwzięcie włączyło się wówczas 20 nauczycieli i 49 uczniów. Mikołaj pokonał chorobę i niedługo do nas wróci. Ta wiadomość tym bardziej zmobilizowała mnie i uczniów do podjęcia nowenny w intencji ustania pandemii – mówi katechetka. Zaproponowała, by utworzyć grupę – dla chętnych uczniów, którzy poświęciliby trochę własnego czasu i włączyliby się w modlitewne dzieło.
– Zgłosiło się 30 uczniów wolontariuszy, od V do VII klasy. Każda osoba odmawia jedną dziesiątkę dziennie. Najpierw, przez 27 dni, jest to część błagalna, a następnie – część dziękczynna, która również trwa 27 dni. Rozpoczęliśmy 24 kwietnia, a zakończymy 16 czerwca – wyjaśnia pani Teresa. Codziennie spotykają się na jednej z platform internetowych, gdzie o godz. 15 opiekunka koła robi krótkie wprowadzenie do modlitwy. – Zwykle czytamy fragment Pisma Świętego, a następnie każdy kończy modlitwę indywidualnie w zaciszu swojego domu – opowiada. Młodzi uczniowie modlitwę różańcową znają doskonale, a to dzięki temu, że katechetka odmawiała z nimi dziesiątkę na każdej lekcji religii. – Dlatego łatwo było zebrać tak liczną grupę modlących się – moim uczniom ta forma modlitwy jest bliska – wyjaśnia. Dodaje, że fantastycznym owocem tego dzieła jest to, że do wspólnej modlitwy dołączyli niektórzy rodzice, a także rodzeństwo uczniów.
– To jest naprawdę ważne, bo nie wszyscy mogą zaangażować się w duże akcje pomocowe, ale każdy może dać coś od siebie. Nasza modlitwa nie zabiera wolontariuszom więcej niż 5 minut. Ale jeśli policzymy liczbę modlących się dzieci, to wychodzi, że codziennie jest to aż 150 minut prawdziwego dobra – podsumowuje. Joanna Żuchowska-Bednarska jest mamą 14-letniej Ani, 11-letniej Mai oraz 19-miesięcznej Klary. Starsze córki należą do Szkolnego Koła Caritas ze Szkoły Podstawowej nr 86 w Gdańsku. – Maja jako pierwsza zaangażowała się w odmawianie dziesiątki Różańca. Inicjatywę jeszcze w marcu zaproponowała jej katechetka ze szkoły. Nie było chwili wahania. Powiedziała mi: „Mamuś, ja nie mogłam odmówić” – wspomina pani Asia.
Następnie pani Teresa zaproponowała Nowennę Pompejańską, na którą odpowiedziała już nie tylko Maja, ale także jej siostra Ania. – Różaniec jest mojej rodzinie bardzo bliski. Dziewczynki wielokrotnie widziały, że się na nim modlę. Bardzo wierzę w jego moc. Wierzę, że dzięki tej modlitwie byłam w stanie przetrwać wiele trudnych momentów w moim życiu. Dlatego naturalne dla mnie było nauczenie moich dzieci tej wspaniałej modlitwy – podkreśla pani Asia. Sama w momencie, kiedy rozpoczęła się pandemia, do swoich intencji dodała również tę o jej szybkie ustanie. – Modlimy się zawsze wieczorem. I nie jest to jedna dziesiątka, ale cały Różaniec – dodaje. Pani Asia podkreśla, że widzi wiele dobra wypływającego z tych wspólnych modlitewnych spotkań.
– Obecnie borykamy się z bardzo ciężką chorobą babci dziewczynek, a mojej teściowej. Poruszyło mnie bardzo, że kiedy pani Teresa zaproponowała Nowennę Pompejańską, Maja podeszła do taty, który zawsze się naszej modlitwie przysłuchiwał, ale raczej się w nią nie włączał, dała mu różaniec do ręki i powiedziała: „Tato, masz tu różaniec, będziesz modlił się z nami, przecież masz chorą mamę”. I on zaczął się z nami modlić. Kiedy najmłodsza córka usłyszała głos taty, z tym większym zaciekawieniem zaczęła się przysłuchiwać. To było coś niesamowitego – opowiada pani Asia. – Cieszę się, że moje dziewczyny tak ochoczo podjęły to modlitewne zobowiązanie, bo wierzę, że tylko z Bogiem można żyć i przetrwać trudne chwilę – dodaje.