Po raz pierwszy od lat pątnicy z Oliwy nie ruszyli na szlak do wejherowskiej kalwarii. W tym roku, z uwagi na pandemię, wędrówka do Maryi odbyła się w formie duchowej i indywidualnej.
Nie wędrowanie kaszubskimi drogami, a spotkanie na liturgiach i modlitwach w archikatedrze w Gdańsku-Oliwie – tak w roku pandemii trzeba było przygotować najstarszą diecezjalną pielgrzymkę. 352. pielgrzymka oliwska odbyła się w formie Triduum Maryjnego. Jednak wiele osób wybrało się na indywidualną wędrówkę do Wejherowa.
Tak, jak to bywało w latach wojen i innych niebezpieczeństw. Tradycja peregrynacji do wejherowskiej kalwarii rozpoczęła się w 1668 roku. Wówczas po raz pierwszy z klasztoru reformatów na gdańskim Chełmie ruszyła na niedzielę Wniebowstąpienia Pańskiego grupa pielgrzymów. Ówczesna trasa wiodła przez Gdańsk, Oliwę, Sopot, Gdynię, Rumię i Redę do Wejherowa. W wędrówce brali udział katoliccy mieszkańcy Gdańska i okolicznych miejscowości. Już w XVIII w. pielgrzymowały dwie kompanie – polska i niemiecka.
Od samego początku opiekę duchową nad wydarzeniem sprawowali franciszkanie z Wejherowa. Ich zadaniem było ustalenie programu duchowego dla przybywających pielgrzymów, opartego na bulli odpustowej papieża Aleksandra VII. Pątnik miał wrócić z Kalwarii Wejherowskiej pokrzepiony na duchu i mieć pragnienie kolejnego pielgrzymowania. W czasie wojen napoleońskich zniszczenia dosięgły klasztoru reformatów i wtedy postanowiono, że pielgrzymka będzie wyruszać z Oliwy, stąd też w nazwie pątniczej wędrówki pojawiło się słowo „oliwska”. – Wojny napoleońskie spowodowały kilkakrotne wstrzymanie pielgrzymowania. Pielgrzymki nie odbyły się także w latach nasilenia Kulturkampfu. Od 1875 r. przez dwa lata władze nie pozwalały na wędrowanie, łącząc wymiar duchowy z polskością – mówi ks. kan. Leszek Jażdżewski, dyrektor Archiwum Archidiecezjalnego, historyk dokumentujący m.in. pielgrzymkę oliwską.
Wymiar polskości był szczególnie silny w latach pruskiej dominacji na Pomorzu. Jednym z pątników biorących udział w pielgrzymkach oliwskich był polski patriota Antoni Abraham, Kaszub, który na konferencji pokojowej w Wersalu w 1918 r. domagał się przyłączenia Gdańska i Kaszub do Polski. Był przez długie lata organizatorem i marszałkiem kompanii oliwskiej pielgrzymki. II wojna światowa zatrzymała czas majowego pielgrzymowania z Oliwy do Wejherowa.
– To najdłuższy okres w historii, kiedy pielgrzymka nie wychodziła w sposób zorganizowany, z uwagi na zakazy władz hitlerowskich. Za pielgrzymowanie do kalwarii groziła wtedy kara śmierci. Ale i to nie powstrzymało pątników. Indywidualnie albo w małych grupach szli do Wejherowa lasami, często przemykając się pod osłoną nocy. Wiele świadectw tego bohaterstwa zostało przekazanych we wspomnieniach ówczesnych pielgrzymów – dodaje ks. Jażdżewski.
Po II wojnie światowej nastąpiła zmiana trasy pielgrzymki. Od 1946 r. do dziś pątnicy po uroczystej Mszy św. w kościele katedralnym wychodzą z Oliwy i idą przez Renuszewo, Osowę, Chwaszczyno, Kielno Szemud do Wejherowa. Wędrówce do wejherowskiej Pani zawsze towarzyszą niezwykłe obrzędy. W każdym z kościołów, gdzie zatrzymują się pątnicy, członkowie Bractwa Krzyża Świętego wykonują... pokłony feretronu. To zjawisko, poza niewielkim obszarem Wybrzeża, do niedawna pozostawało w Polsce zupełnie nieznane. Dopiero filmy umieszczane w internecie ukazały Polsce niezwykłość tej formy kultu, charakterystycznej dla Kaszub. Feretron oliwski waży 75 kg, stąd też wykonanie nim „kaszubskiego pokłonu” wymaga dużej siły i umiejętności. W tym roku oliwski feretron MB nie wyruszył na trasę kaszubskiej wędrówki. Jednak dwaj wikariusze parafii archikatedralnej – ks. dr Adam Jeszka, wykładowca filozofii w GSD, i ks. Maciej Świgoń, kierownik „Gościa Gdańskiego”, postanowili kontynuować tradycję. 23 maja pokonali pieszo 35 km i w Wejherowie ofiarowali powierzone im intencje Maryi1.