Bp Zbigniew Zieliński odprawił o północy tradycyjną Pasterkę w intencji gdańszczan i Gdańska. W bazylice Mariackiej hierarcha mówił o Bożym Narodzeniu w pandemicznej rzeczywistości tegorocznych świąt.
W największej świątyni Gdańska zebrało się w wigilijny wieczór kilkuset wiernych. W liturgii modlili się kapłani posługujący w bazylice, a przewodził im bp Zbigniew Zieliński, biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej. On też wygłosił świąteczną homilię. - Rozpoczynają się święta Bożego Narodzenia. W tym roku inne niż zwykle. W końcu, z różnych powodów, dotarło do nas to, że każde święta powinny być inne niż zwykle. Bo to, co ważne w życiu człowieka, powinno być przeżywane jakby było pierwsze, a zarazem ostatnie. Powinno być przeżywane ze świeżością dziecka, z zaskoczeniem, z zadziwieniem - mówił bp Zbigniew Zieliński.
- Dziś jeszcze bliższy staje się nam losy tych pasterzy, którzy przybyli do betlejemskiej stajenki zalęknieni, zatrwożeni. Przychodzili zatrwożeni, bo z jednej strony wiedzieli, że uczestniczą w czymś niezwykłym, z drugiej zaś przynosili w swoich umysłach, dłoniach ludzką niedolę. My dzisiaj przynosimy wyjątkowo mocne i uciążliwe trwogi naszego czasu. Dlatego dziś chciejmy jeszcze bardziej skorzystać z tego przesłania, które niosą te święta i przeżyć je tak, jakby były naszymi pierwszymi i ostatnimi - dodał hierarcha.
Biskup Zbigniew Zieliński mówił też o życiu w pandemicznej rzeczywistości. - Warto przywołać to, że dziś, w dobie wielkiego postępu cywilizacyjnego, nie jesteśmy w stanie pokonać wirusa, jakich wiele było w historii świata. Staliśmy się jak ci z raju, którzy chcieli być bogami. Dziś stajemy zalęknieni wobec zagrożenia - mówił.
- Zaskoczył nas tego roku los. Bóg dał nam czas na prawdziwe przeżycie świąt. Zagubił się świat, a my wraz z nim. Zatrzymał się świat, bo nie widział świąt. Dotąd o wszelkiego rodzaju epidemiach wiedzieliśmy z lekcji historii, lektury książek czy filmów. Słyszeliśmy o tej sprzed 100 lat, zwanej "hiszpanką" która zdziesiątkowała ówczesny świat, o tej z XIV wieku, podczas której śmiertelne żniwo zebrała dżuma, pozbawiając świat 1/3 ludzkości, która do równowagi wracała przez 150 lat, słyszeliśmy o pomniejszych, aczkolwiek także dramatycznych. Jednak o pandemii koronawirusa nie tyle słyszeliśmy, czytaliśmy, ile jej doświadczamy. Przeraźliwie przychodzi naszemu światu skonfrontować wiedzę o minionych doświadczeniach ludzkości z osobistym przeżywaniem takiego dramatu. Wyzwaniem stała się troska o własne zdrowie, życie, solidarność z najbardziej potrzebującymi - podkreślił biskup.
Kaznodzieja zakończył homilię myślą, że Boże Narodzenie to czas życia. - Ten czas to kolejne zaproszenie do przyjęcia życia. Gdy staliśmy się jako społeczeństwo tak bardzo zamknięci na przyjęcie życia, na troskę o nie, dziś staje przed nami to kwilące dziecię z Betlejem. Choć z dala od centrum uwagi wielu, bez uwagi mediów, zauważmy, jak wiele przyniosło. Widzimy w tym wydarzeniu inspirację ponadczasową - zakończył.