Burzliwe dzieje oliwskich cystersów

Historia Gdańska nierozerwalnie związana jest z cystersami. Wpłynęli oni na rozwój gospodarczy Pomorza, wielokrotnie padali ofiarą zbrojnych napadów - Krzyżaków, Brandenburczyków i czeskich "sierotek", a na początku XVIII w. przeciwstawili się... epidemii dżumy.

Zakonnicy na Pomorze Gdańskie dotarli z macierzystej Burgundii przez duński Esrum, a następnie Kołbacz pod Szczecinem. Książę Sambor I (syn Subisława) najpewniej w 1186 r. ofiarował im niewielką osadę, która wkrótce zaczęła funkcjonować pod nazwą Oliwa.

Pierwszą grupę 13 mnichów, ubranych w niefarbowane (białe lub szare) wełniane habity, poprowadził do Oliwy duński cysters Bernard Ditthard. Żyjący w klauzurze ojcowie zajmowali się modłami i kontemplacją. Sambor I, sprowadzając zakonników, liczył na wprowadzenie nowych form gospodarowania ziemią. Cystersi osiedlali się najczęściej na nizinach, które osuszali, a następnie uprawiali przy wykorzystaniu nowoczesnych narzędzi. Rozwijali rzemiosło, a ich obecność podnosiła poziom gospodarczy całego regionu.

Tak też się stało w przypadku oliwskiego klasztoru. Zakonnicy, wspierani przez książąt wschodniopomorskich, z czasem stali się właścicielami rozległego latyfundium, na które składało się prawie 50 wsi, kilka jezior, wielkie obszary leśne, folwarki, browar. W dolinach Potoku Oliwskiego cystersi budowali zakłady przemysłowe poruszane wodą - młyny zbożowe, kuźnice miedzi, młyny prochowe i papiernicze, olejarnie, tartaki, a nawet... wytwórnie drutu.

Dynamicznie rozwijające się opactwo niemal od samego początku stało się celem zbrojnych ataków. Już w 1224 r. Oliwę najechali pogańscy Prusowie z Pomorza Zachodniego i zburzyli zakonne oratorium. Cystersi wraz z ówczesnym opatem Kazimierzem Ethlerem zostali uprowadzeni i zamordowani pod murami Gdańska. W kolejnych latach (1243, 1247 i 1252) oliwski klasztor niszczyli i plądrowali Krzyżacy. Z kolei na początku XIV w. opactwo padło łupem Brandenburczyków. We wrześniu 1433 r. pojawiło się kolejne zagrożenie, tym razem ze strony... czeskich "sierotek" (radykalnego odłamu husytów).

W 1709 r. na Pomorzu pojawiło się "morowe powietrze". Dżuma zapukała również do klasztornych bram. Pierwszą ofiarą był cysters Kaspar Burchardt. Krótko potem ówczesny opat Kazimierz Dąbrowski wydał stanowczy rozkaz zamknięcia opactwa. Wydane zarządzenie nie rozwiązało problemu. Okoliczni mieszkańcy potrzebowali duchowego wsparcia i opieki, dlatego w Wielkiej Bramie uruchomiono kaplicę. Okazało się jednak, że żadnemu z zakonników nieśpieszno było opuszczać bezpieczne mury opactwa. Pozostawało tylko jedno wyjście z tej sytuacji - zarządzono losowanie. Ten, który wyciągnął najkrótszą słomkę, szedł pełnić kapłańską posługę wśród chorych i cierpiących.


Więcej o dziejach oliwskich cystersów w 4. numerze "Gościa Gdańskiego" na 31 stycznia.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..