Od przeszło 155 lat siostry szarytki pomagają chorym i ubogim z okolic Wejherowa. Obecnie potrzebują wsparcia na zakup nowej windy i remont prowadzonego Domu Pomocy Społecznej.
Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia zostało założone w Paryżu 29 listopada 1633 r. przez św. Wincentego à Paulo i św. Ludwikę de Marillac. W Kościele znane jest jako Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego à Paulo, Służebnic Ubogich – siostry szarytki. – Naszym charyzmatem jest oddawanie czci Jezusowi Chrystusowi poprzez służbę chorym, ubogim i wszelkiego rodzaju potrzebującym – mówi s. Zdzisława Walder. Mottem zgromadzenia są słowa: „Miłość Chrystusa Ukrzyżowanego przynagla nas”. – Przeżywanie dzisiaj wincentyńskiego charyzmatu to przede wszystkim bycie ludźmi ewangelizującymi i tymi, którzy świadczą miłosierdzie. Objawia się to w posłudze wychodzącej naprzeciw potrzebom ciała i ducha z tym przekonaniem, że troszcząc się o ubogich, służy się Panu Jezusowi – tłumaczy s. Zdzisława.
Posługa w grodzie Wejhera
Do Polski siostry szarytki przybyły w 1652 r. na prośbę królowej Marii Ludwiki Gonzagi, żony króla Jana Kazimierza, i osiedliły się w Warszawie. W 1866 r. przyjechały do Wejherowa, gdzie prowadziły Wyższą Szkołę Żeńską, Dom Sierot i przedszkole. Następnie otworzyły szpital dla ubogich. W 1877 r. rząd pruski zamknął szkołę, przedszkole i dom sierot, a pozwolił siostrom prowadzić nadal szpital dla ubogich, który posiadał 180 łóżek. W 1939 r. budynek przejął okupant, a po II wojnie światowej przeszedł on pod zarząd Wydziału Zdrowia i Opieki Społecznej i został przemianowany na Powiatowy Szpital Morski. Od 1981 r. w tym miejscu działa DPS, który jest prowadzony przez Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego à Paulo od 1990 roku.
– Nasz DPS zamieszkuje stacjonarnie 115 osób. Przeznaczony jest dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnych intelektualnie oraz dla osób przewlekle somatycznie chorych. Dla mieszkańców świadczymy usługi opiekuńcze, bytowe i wspomagające. Zapewniamy dostęp do lekarza pierwszego kontaktu. Opieka pielęgniarska jest całodobowa. Mamy salę gimnastyczną, gabinety hydroterapii, masażu, muzykoterapii i salę doświadczania świata. Prowadzimy również terapię zajęciową, której głównym zadaniem jest aktywizacja mieszkańca. Metody i formy terapii dostosowane są do aktualnego stanu zdrowia osób. Zajęcia odbywają się indywidualnie i grupowo – wyjaśnia s. Zdzisława, dyrektor placówki. Do dyspozycji mieszkańców są również domowa kawiarenka, biblioteka oraz kaplica.
– O życie kulturalne mieszkańców dba cały zespół terapeutyczno-opiekuńczy. Organizowane są różnego rodzaju zabawy czy wycieczki. Mieszkańcy biorą udział w koncertach i festynach w ramach integracji ze społecznością lokalną – dodaje siostra dyrektor. Placówka położona jest w pobliżu pl. Jakuba Wejhera, nieopodal miejskiego parku i Kalwarii Wejherowskiej. – Na terenie DPS mieszkańcy mogą korzystać z dużego ogrodu i placu spacerowego. Ważnym atutem domu jest sąsiedztwo dużej aglomeracji miejskiej, co w znacznym stopniu ułatwia dostęp do specjalistycznej opieki medycznej – zaznacza s. Zdzisława.
Bycie „uchem” oraz wsparciem
Od 2014 r. siostry prowadzą wolontariat wincentyński. – Aktualnie współpracujemy z 30 wolontariuszami, którzy czynnie włączają się w pomoc naszym podopiecznym. Chodzi o przebywanie ze sobą i spędzanie czasu na czytaniu książek, śpiewaniu, spacerach oraz modlitwie. Wolontariusze dzielą się swoimi umiejętnościami, miłością i radością. Jesteśmy z nich dumne – podkreśla s. Walder. W trudnej epidemicznej rzeczywistości wolontariusze szukają nowych sposobów wspierania mieszkańców domu poprzez wysyłanie listów, rozmowy telefoniczne, drobne niespodzianki. Wioleta zaangażowała się w pomoc 3 lata temu. – Pierwsze spotkanie z moją podopieczną Asią było dla mnie wielkim przeżyciem. Z biegiem czasu poznałam w tym miejscu wspaniałych ludzi. Im częściej przychodziłam, tym więcej ciekawych historii poznawałam i więcej wyzwań na mnie czekało. Mam nadzieję, że po pandemii już niedługo wszyscy razem się spotkamy, bo nie ukrywam, że bardzo mi tych wizyt brakuje – mówi. O wolontariacie w DPS Anita dowiedziała się kilka lat temu na rodzinnym obiedzie.
– Postanowiłam spróbować. Podjęłam się tego zadania, chcąc robić coś dobrego, jednak wolontariat bardzo mnie zaskoczył. Poprzez ofiarowanie swojego czasu mieszkańcom domu tak naprawdę to ja więcej otrzymuję. W zamian dostaję… piękne historie, które przypominają mi o tym, co w życiu ważne. Cudownym przeżyciem jest zobaczyć uśmiech na twarzy drugiego, potrzebującego człowieka. To dla mnie zaszczyt, że mogę uczestniczyć w życiu swoich podopiecznych i być dla nich „uchem” oraz wsparciem w trudniejszych chwilach. Dodatkowo bardzo cenię sobie czas spędzony wspólnie z innymi wolontariuszami. Dobrze jest być w gronie ludzi, których łączy troska o innych – zaznacza. Życie w DPS, choć oparte o stałe punkty dnia, wcale nie jest nudne.
– Każdy dzień jest inny. Siostry, personel i wolontariusze zapewniają nam mnóstwo atrakcji. Poranna Msza św. w kaplicy dodaje mi siły i optymizmu. Przed południem mamy terapię zajęciową. Tworzymy dzieła sztuki, co daje mi dużo frajdy, no i pomaga utrzymać sprawność. Czasami śpiewamy przy gitarze, a gdy jest ładna pogoda, idziemy do ogrodu. O moją kondycję dbają panie rehabilitantki. Popołudnie i wieczór spędzam na czytaniu gazet, książek z naszej biblioteki, rozwiązywaniu krzyżówek, oglądaniu telewizji lub na wesołych rozmowach z opiekunkami, wolontariuszami. Gdy czuję zmęczenie, mogę sobie uciąć drzemkę. Wieczór to czas kolacji, mycia i modlitwy przed snem – opowiada jeden z mieszkańców.
Potrzebna pomoc
Rok temu winda znajdująca się w DPS obchodziła swój „złoty jubileusz”. – Niestety, po ostatnich badaniach technicznych otrzymaliśmy zgodę na użytkowanie jej tylko do maja bieżącego roku. Prawdą jest, że często przez ostatnie lata zatrzymywała się albo nie chciała ruszyć. Wsiadając do niej, modliliśmy się do Anioła Stróża z prośbą o bezpieczne przewiezienie. Budynek jest trzykondygnacyjny. Większość naszych podopiecznych to osoby poruszające się na wózkach dla niepełnosprawnych lub całkowicie leżące. Winda jest więc niezbędnym urządzeniem, by mieszkańcy mogli wyjeżdżać na spacery, uczestniczyć w rehabilitacji, w zajęciach terapeutycznych oraz brać udział w życiu kulturalnym i społecznym – mówi siostra dyrektor.
W najbliższych miesiącach trzeba będzie zamontować nową windę. Jej koszt to 300 tys. zł, z czego brakuje jeszcze 100 tys. zł. Do tego dochodzą inne konieczne remonty. – Również w tym roku, ze względu na zły stan więźby, musimy naprawić dach. Na dodatek konieczne jest zamontowanie platformy dla osób niepełnosprawnych w części budynku, która nie ma połączenia umożliwiającego korzystanie z jedynej windy osobowej. Na I piętrze mieszkają osoby leżące. W razie konieczności wyjazdu do szpitala trzeba znosić je na wózku po schodach – opowiada s. Zdzisława. Szukając wsparcia finansowego, wolontariusze i ludzie dobrej woli zorganizowali na portalu zrzutka.pl akcję „Budowa windy w DPS Wejherowo”. Dodatkowo pracownicy wraz z mieszkańcami wykonują kartki oraz stroiki świąteczne i okolicznościowe. Można je kupić w recepcji lub poprzez profil na Facebooku „DPS Wejherowo prosi o pomoc”.
– Całe życie św. Wincentego i podejmowane przez niego inicjatywy na rzecz ubogich są świadectwem, że miłość musi być twórcza, aż do nieskończoności. Był człowiekiem jak każdy z nas. Miał jednak odwagę działania, umiał dawać i dawał przede wszystkim siebie. My również chcemy nieść pomoc bliźnim. Dziękujemy wszystkim ludziom o dobrych sercach, którzy do tej pory nas wspierali duchowo i materialnie. Ośmielamy się również prosić, o ile to możliwe, o wsparcie naszych planów. Wierzymy, że ich realizacja będzie wkładem w lepsze, sprawniejsze życie naszych podopiecznych – mówi siostra dyrektor.