- Boże Ciało to jedno z najpiękniejszych świąt katolickich. Jest ono żywą manifestacją naszej wiary, przestrzenią tajemniczego zjednoczenia naszego życia z życiem Jezusa Chrystusa. Głęboko dotyka naszego serca i wyraża jego wiarę oraz tęsknotę za tym, co najważniejsze, za spotkaniem z Jezusem, który pozostaje z nami żywy w Eucharystii - mówił abp Tadeusz Wojda.
Centralne obchody uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej w archidiecezji gdańskiej odbyły się w tradycyjnej formie. Najpierw w bazylice Mariackiej została odprawiona Msza św. pod przewodnictwem abp. Wojdy. Eucharystię sprawowali również biskupi pomocniczy Wiesław Szlachetka i Zbigniew Zieliński.
W homilii metropolita gdański, nawiązując do starotestamentalnego zwyczaju obchodzenia Paschy, wyjaśnił, jak należy przeżywać nową Paschę - Eucharystię. - Dla nas, chrześcijan, jest ona nowym przymierzem z Bogiem w Jezusie Chrystusie. Mocą tego daru życia Jezusa, złożonego na krzyżu, zostaliśmy odkupieni z niewoli grzechu i wprowadzeni na drogę, która prowadzi do zbawienia. Stąd, jak mówił kiedyś św. Jan Paweł II, "Eucharystia jest najświętszym sakramentem zjednoczenia. Sprawując ją i zarazem w niej uczestnicząc, jednoczymy się z Chrystusem ziemskim i niebieskim zarazem, który wstawia się za nami przed obliczem Boga" - zaznaczył.
Arcybiskup podkreślił, że Eucharystia jest czymś wyjątkowym dla każdego wierzącego człowieka. - Mając świadomość wielkich wydarzeń, jakie dokonują się w Eucharystii, rozumiemy też, że jako wierzący nie możemy w niej nie uczestniczyć. Uświadamiamy sobie, że jest ona Ciałem Chrystusa za nas wydanym i Krwią Chrystusa za nas wylaną. Te słowa są nader ważne teraz, kiedy wychodzimy z pandemii koronawirusa, która nas ograniczyła w przeżywaniu i w uczestniczeniu w tym wielkim darze Eucharystii. Prawdziwego spotkania z Jezusem w Eucharystii nie można przeżyć za pomocą telewizji czy ekranu komputerowego. One są tylko i wyłącznie namiastką tego, co się dokonuje na żywo, kiedy tu i teraz Jezus w Eucharystii ponawia swoją ofiarę na krzyżu, a ja staję się żywym jej uczestnikiem - mówił.
- Rozumiemy to i dlatego odczuwamy w naszym sercu żywe pragnienie zbliżenia się do Eucharystii. Nie da się również do niej zbliżyć ani też jej przeżyć, jeśli nasze serce nie jest w pełni otwarte dla Jezusa Chrystusa albo jeśli jest pochłonięte innymi sprawami. Jest zatem zrozumiałe, że to serce trzeba należycie przygotować, że trzeba za uczniami powtórzyć: "Panie, gdzie chcesz, abyśmy przygotowali tę nową Paschę, Eucharystię?". Logiczna odpowiedź brzmiałaby: w świątyni, na ołtarzu. Myślę jednak, że ta odpowiedź nie do końca satysfakcjonuje Jezusa. Jezus oczekuje dzisiaj od nas odpowiedzi głębszej i bardziej konkretnej. Oczekuje, że przygotowanie Eucharystii - nowej Paschy dokona się przede wszystkim w świątyni naszego serca, na ołtarzu naszego serca. Niewiele będzie wnosić w nasze życie Eucharystia sprawowana w najpiękniejszej nawet świątyni, jak choćby ta Mariacka, jeśli świątynia naszego serca będzie dla Niego zamknięta lub niedostępna - powiedział metropolita.
- Najważniejsze przygotowanie do Eucharystii powinno dokonać się zatem w naszym sercu. To w nim trzeba zaprowadzić porządek. Za przykładem starotestamentalnego ludu trzeba zadbać, aby to nasze serce zostało oczyszczone z wszelkich brudów przez sakramentalną spowiedź. Trzeba dołożyć starań, aby świątynia naszego serca nie była zagracona i zarzucona rzeczami bezużytecznymi i szkodliwymi, które nie pozostawiają miejsca dla najważniejszego Gościa Eucharystii - Jezusa Chrystusa. Trzeba je posprzątać, usunąć z niego najmniejsze nawet okruchy kwasu grzechu, nieprzebaczonych uraz i niezabliźnionych ran czy też gniewu i obmów, zazdrości i egoizmu, hipokryzji, uprzedzeń, kłótni. Jakże wiele tego; aż rodzi się pytanie, czy jest to możliwe, aby w chrześcijańskim sercu było tak wiele kwasu? Czy do takiego serca możemy zaprosić Jezusa Chrystusa Eucharystycznego, który dobrowolnie i z miłości oddał za nas swoje życie na krzyżu? - pytał abp Wojda.
- Z pewnością nie! Trzeba najpierw posprzątać świątynię własnego serca i należycie przygotować ją do sprawowania Eucharystii. Trzeba najpierw wyciszyć swoje serce, zaprowadzić w nim klimat modlitwy, rozbudzić pragnienie spotkania z Jezusem Eucharystycznym. Trzeba przygotować w niej ołtarz miłości, wiary i nadziei, przebaczenia i pojednania, dobroci i poszanowania. Trzeba nakryć ołtarz naszego serca czystym obrusem dobrych uczynków i ewangelicznego postępowania. Tylko tak przygotowane serce stanie się otwartą świątynią i ołtarzem, na którym następnie dokona się eucharystyczna ofiara - wyjaśnił hierarcha.
- Jezus daje nam siebie samego jako pokarm, abyśmy się stali do niego podobni. Dzięki temu pokarmowi nie tylko nas upodabnia do siebie, ale też jednoczy i gromadzi w jedną wspólnotę wierzących. Jesteśmy wspólnotą zgromadzoną wokół Jezusa. On pragnie, abyśmy byli wspólnotą miłości, abyśmy tę miłość czerpali z Eucharystii. On też zapewnia nam i gwarantuje wolność wewnętrzną, opiekę i moc do walki ze złem, którego tak wiele w świecie i które tak obficie, niekiedy nawet pod pozorem dobra, z zadziwiającą przewrotnością wlewa się w ludzkie serca - podkreślił metropolita.
Po Mszy św. ulicami Starego i Głównego Miasta przeszła procesja z Najświętszym Sakramentem do czterech ołtarzy, które ustawione były na przedprożu Ratusza Głównego Miasta, przy siedzibie Rzemiosła Gdańskiego, przy bazylice św. Mikołaja oraz przed bazyliką św. Brygidy. Ze względu na trwający stan epidemii obchody organizowane były z zachowaniem reżimu sanitarnego.