We wtorek 20 lipca odbyły się uroczystości pogrzebowe ks. kan. Jerzego Kownackiego. Żałobna Msza św. odprawiona została w archikatedrze oliwskiej w Gdańsku, a pochówek na cmentarzu katolickim w Sopocie.
Liturgii przewodniczył bp Zbigniew Zieliński. - W gronie gdańskiego prezbiterium oraz przybyłych kapłanów, rodziny i przyjaciół, znajomych, żegnamy odchodzącego do domu Ojca ks. kan. dr. Jerzego Kownackiego, człowieka nietuzinkowego, rozkochanego w Kościele, kochającego całym sercem Boga i człowieka. Poprzez swoje kapłaństwo pokazywał siłę wiary, nawet wtedy, gdy wspinał się na jej szczyty, ale również, gdy potrzebował jej, by na te szczyty wejść. Stajemy przed Bogiem pełni wdzięczności za jego życie i kapłaństwo. Tak, jak uczyliśmy się od niego za życia, tak my teraz odwołujemy się do mocy Bożego miłosierdzia, wypowiadając ze szczerą i ufną wiarą: "Jezu, ufam Tobie" - podkreślił biskup.
Podczas homilii hierarcha wspominał zmarłego kapłana. - W archidiecezji gdańskiej ksiądz Jerzy rozpoznawalny był jako ten, który przez mikrofon niósł dobrą nowinę. Dzielił się ze słuchaczami nie tylko przekazywaną wiedzą, informacjami, ale szczególnym entuzjazmem swojego życia. Któregoś razu, gdy był piątek i rozpoczynał się weekend, zakończył audycję o kolejnym omawianym świętym patronie tego dnia: "Przed nami weekend. Wielu wyjeżdża w trasę. Noga z gazu, nie szarżować. Trzymajcie się". To był charakterystyczny, dobry duch, który towarzyszył wielu ludziom przez eter radia czy telewizji - powiedział bp Zieliński.
- Przede wszystkim ks. Jerzy był kapłanem, który kochał Kościół. Tę miłość wyrażał szczególną troską o wychowanie kolejnych pokoleń kapłanów m.in. poprzez wykłady liturgiki. Wielu z nas tu obecnych pamięta zwięzłe zajęcia, a potem dyskusje: "No to co chcielibyście wiedzieć? O czym chcielibyście porozmawiać?". Wypytywał, chcąc nawiązać z nami kontakt i w ten sposób podjąć kolejne rozmowy. Jednym z wyrazów tej troski było to, gdy mówił nam, młodym studentom teologii: "Nie czujesz ołtarza? To lepiej zrezygnuj". Pamiętamy to charakterystycznie brzmiące w jego wymowie "r". Swoimi radami wyrażał troskę, byśmy powołani na drogę kapłaństwa czuli ołtarz - zaznaczył kaznodzieja.
- Był księdzem, który potrafił w swoim życiu odnajdywać to, co inspiruje. To przekładało się m.in. na to, że mimo swoistego rodzaju krytycyzmu, jaki w sobie nosił, był odbierany jako "ksiądz dobrze nastawiony". Miał w sobie niezwykły talent i skarb, który w sobie rozwijał. Zawsze był szczery, naturalny, bezinteresowny i to cenił u innych. Do końca swoich dni szukał odpowiedzi na pytania, które się w nim rodziły. Nigdy nie ustał w poszukiwaniu tych odpowiedzi. Miał też ogromne poczucie humoru. Dawał o tym znać w różnoraki sposób - podkreślił biskup.
- Niech życie ks. Jerzego będzie dla nas źródłem zachęty do tego, abyśmy rozkochali się w Bogu, abyśmy odkryli prawdę, która dociera do nas z kart Ewangelii - obietnicę życia wiecznego. Niech przywołane życie ks. Jerzego będzie dla nas okazją do rozpalenia głębokiej wiary, że również w nas jest ciągle realizowana wola Ojca, który pragnie, aby nikt nie zagubił się w swoim życiu, aby wszyscy przyszli do Tego, który nas powołał do istnienia - zakończył biskup Zbigniew.
Pod koniec Eucharystii słowa pożegnania w imieniu najbliższych wypowiedziała Halina Lewkowska. - Odszedł największy mój przyjaciel, od którego wiele się nauczyłam. Któregoś dnia, wiele lat temu, próbowałam wyznać ks. Jerzemu, że nie wierzę, że chyba nawet nie jestem agnostykiem. On na to powiedział: "Pani się po prostu nie narzuca Panu Bogu". Kilka lat później, 11 lat temu, właśnie z rąk ks. Jerzego przyjęłam chrzest. A potem biskup Zbigniew udzielił mi bierzmowania. To jest przykład rozwijania duchowości u boku wyjątkowego kapłana, który w dyskretny, ale wyrazisty sposób wskazywał mi drogę do Pana Boga. Przykładów bezcennego wpływu ks. Jerzego na życie innych ludzi jest bez liku. Wszyscy obecni tu przyjaciele mają swoje świadectwa. Każdy z nas dziękuje Bogu, że spotkał na swojej drodze tego właśnie księdza, tego prawdziwego człowieka, w bardzo często trudnym momencie swojego życia - mówiła.