Pomorscy duchowni - bohaterowie wojny z bolszewikami

W 1920 r. dwaj kapłani - ks. Konstantyn Krefft i ks. Józef Wrycza - na terenie Kociewia, Kaszub i Pomorza włączyli się do obrony kraju przed najazdem komunistów. Formowali armię, walczyli na pierwszej linii, a pod Warszawą powstrzymali napór najeźdźców.

Rok 1920 był przełomowy dla Polski. Dla Pomorza szczególnie. Słabe, podnoszące się z kolan po rozbiorach i Wielkiej Wojnie państwo dopiero co uzyskało dostęp do morza. Ziemie, które oderwano od Polski niemal 150 lat wcześniej, powróciły do niej, ale mieszkańcy nie mieli czasu na fetowanie dziejowego sukcesu. Już kilka miesięcy po lutowych zaślubinach Polski z morzem wielu uczestników tego wydarzenia przywdziało błękitne wojskowe mundury i ruszyło na Wschód, by bronić rodaków przed bolszewickim niebezpieczeństwem. Równie ważną potrzebą jak walka stała się organizacja armii, jej logistyki i inspirowanie ochotników do formowania nowych oddziałów liniowych.

W tym zadaniu ogromna była rola Kościoła, który przez wieki był głównym ośrodkiem oporu przeciwko germanizacji Pomorza. Diecezja chełmińska, do której należały wówczas Kociewie, Kaszuby, Gdańsk i jego Pomorze, Powiśle, dała wiernym wielu zasłużonych dla sprawy polskiej kapłanów. Dwaj z nich szczególnie wykazali się inicjatywą i odwagą w 1920 r. i latach wcześniejszych. Mowa o słudze Bożym ks. Konstantynie Kreffcie i o ks. Józefie Wryczy.

W czasie posługi ks. Kreffta w Zblewie w latach 1904-1927 przypadł czas I wojny światowej i odzyskania przez Polskę niepodległości. - W kościele pw. św. Michała Archanioła funkcjonował punkt werbunkowy Armii Ochotniczej w czasie wojny polsko-bolszewickiej, a sam duchowny był pełnomocnikiem Obywatelskiego Komitetu Obrony Państwa. Zachowana odezwa gen. Hallera do Kaszubów głosi, by właśnie do ks. Kreffta zgłaszali się ochotnicy do walki z bolszewikami - mówi Jan Hlebowicz, publicysta i historyk, pracownik IPN Gdańsk.

Ksiądz Wrycza podczas I wojny światowej głośno opowiadał się za walką z bronią w ręku w celu przyłączenia Pomorza do Polski. Za swoją postawę został aresztowany przez władze niemieckie i skazany na karę śmierci. Po pół roku wyszedł na wolność i we wrześniu 1919 r. przedostał się do objętej powstaniem Wielkopolski, otrzymując przydział do 63 Pułku Piechoty w Inowrocławiu jako kapelan wojskowy. Kilka miesięcy później jako wyzwoliciel Pomorza stał obok gen. Hallera podczas zaślubin Polski z morzem w Pucku, gdzie wygłosił słynne kazanie. Wkrótce ruszył na front wojny z bolszewikami. - Jego 63 pułk został skierowany do działań na Wschodzie. Kapłan czynnie wspierał żołnierzy, sam również włączył się do walki z karabinem w ręku. Nieraz na pierwszej linii - mówi Krzysztof Korda, historyk i biograf kapłana, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Tczewie.


Więcej o księżach, uczestnikach wojny 1920 r., w "Gościu Gdańskim" nr 32 na 15 sierpnia.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..