- Jako lekarz był doskonałym znawcą natury ludzkiej, a jako kapłan był doskonałym znawcą nauczania Kościoła. Łączył te dwie dziedziny, przekazując współczesnemu człowiekowi drogę, którą należy podążać - mówi abp Tadeusz Wojda.
Arcybiskup Wojda poznał abp. Henryka Hosera 40 lat temu. - Był człowiekiem bardzo serdecznym, otwartym, kapłanem blisko ludzi, który całe swoje życie poświęcił bliźniemu. To właśnie na tym tle zrodziło się u niego pragnienie posługiwania najpierw jako lekarz, a później jako kapłan - wspomina metropolita gdański.
- Kiedy był po IV roku medycyny, poczuł, że ta posługa otwiera go coraz bardziej na drugiego człowieka i zgłosił się do księży pallotynów. Wtedy przełożeni powiedzieli, żeby najpierw skończył studia medyczne. Tak też zrobił. Jako kapłan, a zarazem lekarz służył Bogu i drugiemu człowiekowi. Kiedy wyjeżdżał na misje i tam spotykał się z ludźmi, wiem, że bardzo często przychodzili do niego, prosząc o konsultacje medyczne. Nigdy się od tego nie wzbraniał. Zawsze czynił to z wielką chęcią i radością - zaznacza abp Wojda.
- Jego doskonałe przygotowanie od strony medycznej i duchowej sprawiało, że stawał zawsze w obronie życia jako największego daru od Boga. Żył nauką Kościoła i tę naukę głosił. Stąd abp Hoser był też na synodzie poświęconym rodzinie. W Konferencji Episkopatu Polski był przewodniczącym Komisji ds. Bioetycznych i starał się przypominać, czym jest życie i na jakie wartości powinno być ukierunkowane. Dlatego doświadczał również krytyki ze strony tych, którzy nie akceptują prawa Bożego i nauczania Kościoła. Mimo tych nie zawsze pozytywnych opinii pod jego adresem abp Hoser bronił tego, co najważniejsze. Czynił to jako wysokiej klasy ekspert, znający tematykę i właściwą terminologię. Jako lekarz był doskonałym znawcą natury ludzkiej, a jako kapłan był doskonałym znawcą nauczania Kościoła. Łączył te dwie dziedziny, przekazując współczesnemu człowiekowi drogę, którą należy kroczyć - podkreśla metropolita.
Dodał, że abp Hoser był osobą nietuzinkową, człowiekiem wielkiego formatu. - Gdziekolwiek się pojawiał, przez jego posługę dokonywało się wiele dobra. Tak było w Polsce, Paryżu, Rwandzie, Belgii, Rzymie i Medjugorje. Pojechał tam jako wysłannik papieża w sytuacji skomplikowanej. Dzięki swojemu doświadczeniu, szczególnie w Rwandzie, gdzie były objawienia Matki Bożej w Kibeho, potrafił powoli, systematycznie rozwiązywać wiele problemów. Dzisiaj Medjuorje jest mu ogromnie wdzięczne. Osobiście miałem okazję odwiedzić Medjugorje i zobaczyć owoce posługi abp. Hosera. Trzeba więc nam dziękować Bogu za dar jego życia, a jednocześnie przypominać to, czym żył i co głosił, bo jest to piękna i bogata spuścizna duchowa, kulturowa, ludzka, misyjna - mówi abp Wojda.
Arcybiskup Hoser zmarł 13 sierpnia w wieku 78 lat.