W parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gdyni, podczas Mszy św. pod przewodnictwem abp. Tadeusza Wojdy, odbyło się posłanie Oktawii Galbierskiej na misje do Kazachstanu.
W homilii metropolita gdański podkreślił, że wszyscy jesteśmy misjonarzami. - Każdy z nas ma zaszczepione w sercu to wyjątkowe powołanie do głoszenia Ewangelii. Możemy je zrealizować, nie tylko wyjeżdżając na misje, ale również w swoim najbliższym otoczeniu. Tam, gdzie toczy się nasza codzienność, by słowo Boga docierało do jak najszerszego grona osób, by docierało do kolejnych pokoleń - mówił abp Wojda.
- Oktawia usłyszała głos Jezusa i odpowiedziała: "Jestem gotowa, aby pójść". Ta konkretna odpowiedź zrodziła się w jej sercu dzięki temu, że żyła Jezusem. Wyruszy do Kazachstanu, który jest jednym z krajów, gdzie Ewangelia jest wciąż mało znana. W administracji apostolskiej Atyrau, gdzie będzie posługiwać, jest 7 parafii i niespełna 3 tys. katolików, a powierzchnia tego terenu jest ponad dwa razy większa niż Polski. Jest to więc potężna przestrzeń do ewangelizowania - wyjaśnił metropolita gdański. - Dlatego, dzisiaj jesteśmy wdzięczni Bogu za to powołanie. Za to, że Oktawia przyjęła zaproszenie Chrystusa, aby pójść i głosić Jego słowo, by dawać świadectwo wiary, aby obwieszczać Jego imię - dodał hierarcha.
Zaznaczył jednocześnie, że misjonarka nie wyjeżdża sama. - Pojedziesz nie tylko z Chrystusem, ale również z nami - wspólnotą Kościoła, która będzie ci towarzyszyć, wspierając modlitwą. Jesteś reprezentantką naszej wspólnoty, zabierającą ze sobą wiarę, którą przekazał nam Jezus Chrystus przez apostołów - podkreślił abp Wojda. - Jedź w pokoju razem z Chrustem i naszą modlitwą. Bądź narzędziem Jezusa i dawaj żywe świadectwo wiary - zakończył metropolita gdański.
Po homilii nastąpił obrzęd pobłogosławienia i wręczenia krzyża misyjnego.
Oktawia nie kryła wzruszenia, kiedy dziękowała wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że może realizować swoje powołanie. - To wspaniały moment. Tym bardziej że abp Wojda podkreślił, iż mam błogosławieństwo Kościoła. To jest coś niesamowitego wiedzieć, że w mojej posłudze "towarzyszyć" mi będzie cała wspólnota - przyznaje Oktawia.
Misjonarka zakłada wyjazd na 2 lata. Przyznaje, że jeszcze nie wie, do jakich konkretnie zdań zostanie przydzielona. - Pierwszy miesiąc będzie czasem poznawania miejsca, a także możliwości działania. Może będzie to praca z dziećmi z niepełnosprawnościami w świetlicy, a może praca z kobietami, których sytuacja jest na tamtym terenie ciężka - zastanawia się.