Siostra Urszula Napierska CMN była osobą nietuzinkową. Mimo różnych przeciwności, choroby i cierpienia z uśmiechem na twarzy prowadziła ludzi do Boga. O życiu niezwykłej zakonnicy, kandydatki na ołtarze, opowiada jej spowiednik ks. prał. Włodzimierz Zduński.
Ks. Maciej Świgoń: W jakich okolicznościach poznał Ksiądz s. Urszulę Napierską?
Ks. prał. Włodzimierz Zduński: Był rok 1988. Zostałem proboszczem parafii pw. Matki Bożej Bolesnej w Gdańsku przy ul. Głębokiej. Na pierwszej zmianie tajemnic Żywego Różańca przedstawiono mi Urszulę, założycielkę tej wspólnoty. Mieszkała z jedną starszą panią, która gdy dowiedziała się, że odmówiono jej życia zakonnego u sióstr pasterek i klarysek, przyjęła ją pod swój dach.
Później relacja Księdza z siostrą się zmieniła?
Kiedy otrzymała - w taki trochę cudowny sposób i na pewno wymodlony - mieszkanie w Nowym Porcie, zabrała ze sobą panią, z którą wcześniej mieszkała. Systematycznie raz, dwa razy w miesiącu przyjeżdżałem do nich razem z paniami z Żywego Różańca. Odprawiałem w domu Urszuli Mszę św. Wtedy przyjeżdżała też matka Róża, generalna Zgromadzenia Córek Maryi Niepokalanej. Czasami była również s. Ewelina, pasterka, przyjaciółka Urszuli. Przychodzili także sąsiedzi, wspaniali ludzie opiekujący się nią.
Msza św. w mieszkaniu w Nowym Porcie.Mieszkanie s. Urszuli było otwarte dla wszystkich. Co było w niej takiego niezwykłego, że przyciągała do siebie ludzi?
Miała w sobie dużo ciepła. Chętnie słuchała innych. Ludzie, którzy mieli różne problemy, zwracali się do niej z prośbami o radę. A ona potrafiła w bardzo prosty sposób - dziecięcy, nie dziecinny - dodać siły, otuchy, naprowadzić na drogę relacji człowieka z człowiekiem, a co ważniejsze - człowieka z Bogiem. Urszula miała to do siebie, że gdy ktoś do niej mówił, gdy o coś ją poprosił, ona słuchała. Słuchała zawsze do końca, nie przerywała. Wówczas odpowiadała, pocieszała, radziła, co można zrobić, zawsze podkreślając ogromne znaczenie modlitwy. Była powiernikiem spraw między człowiekiem a Bogiem, a szczególnie między człowiekiem a Matką Bożą. Ona budowała most modlitwy powierniczej. Dla ludzi była apostołem w modlitwie, wielką orędowniczką i pomocą.
Do s. Napierskiej przychodzili też kapłani?
Zaznaczała, że księża są jej dziećmi, za których nieustannie się modli. Była apostołem modlitwy za kapłanów. Apostołem cierpiącym w intencji kapłanów.
"Modlitwa za kapłanów to moja misja" - mówiła.
Modlitwa i cierpienie. To była jej misja. Dlatego miała do czynienia z szatanem. Nie przyznawała się do tego, ale też nie negowała. Gdy przyjeżdżałem, były momenty, że zastawałem ją podrapaną, jakby pobitą. To była nocna walka. Szatan nie dawał jej spokoju, bo wiedział, że jest potężną siłą, która ochrania kapłanów. To była kobieta, zakonnica, która poświęciła całe swoje życie w intencji księży. Swoją modlitwą broniła ich, żeby nie zeszli z kapłańskiego życia, żeby na tej drodze byli kapłanami. Modliła się również o powołania kapłańskie.
Więcej w 43. numerze "Gościa Gdańskiego" na 31 października.
Urszula Napierska urodziła się 16 lutego 1932 roku. Wstąpiła do klasztoru Zgromadzenia Sióstr Pasterek od Opatrzności Bożej w Jabłonowie Pomorskim 30 czerwca 1954 roku. W tym czasie otrzymała stygmaty. W 1964 r. odeszła z klasztoru sióstr pasterek i wstąpiła do sióstr klarysek w Bydgoszczy. 4 lata później została wydalona z Zakonu Mniszek Klarysek od Wieczystej Adoracji. Przyjechała do Gdańska. W 1998 r. została przyjęta do Zgromadzenia Córek Maryi Niepokalanej. 3 lutego 2000 r. w kaplicy szpitala na gdańskiej Zaspie złożyła warunkowe śluby wieczyste. Zmarła 3 listopada 2001 r. w opinii świętości. 14 września 2019 r. abp Sławoj Leszek Głódź ustanowił ks. dr. Łukasza Białka postulatorem postępowania beatyfikacyjnego s. Napierskiej na etapie diecezjalnym.
W niedzielę 7 listopada o godz. 13.30 w kościele św. Jadwigi Śląskiej w Gdańsku-Nowym Porcie abp Tadeusz Wojda będzie przewodniczył Eucharystii w intencji beatyfikacji s. Napierskiej.