Gdyńscy parafianie chcą ratować życie

Przy wejściu na cmentarz parafii pw. św. Wawrzyńca w Gdyni-Wielkim Kacku zamontowano właśnie defibrylator. Wierni kupili urządzenie z pieniędzy zebranych na festynie.

Gdyńska parafia ma kameralny charakter. Wokół kościoła powstała przez lata wspólnota, która niemal przypomina rodzinę.

Jak mówi ks. Jarosław Piotrowski, proboszcz, sprzyjają temu położenie kościoła i przywiązanie mieszkańców do swojej małej ojczyzny.

Ponad rok temu tę „rodzinną” wspólnotę dotknęła tragedia. - 29 października na naszym cmentarzu zmarł nasz parafialny szef rady duszpasterskiej. Tadeusz Selka doznał ataku serca. Niestety, pomoc nadeszła zbyt późno - wspomina ks.

Jarosław. 65-letni mężczyzna przez kilkanaście minut leżał nieprzytomny.Kiedy odnalazła go nastoletnia parafianka, harcerka, rozpoczęła reanimację. Wezwano pomoc. Karetka pogotowia przyjechała do wezwania i ratownicy przez ponad 40 minut reanimowali mężczyznę. Niestety, nie udało się mu przywrócić czynności życiowych.

Już kilka dni po zdarzeniu do proboszcza zgłosił się dr Tomasz Mariański, parafianin, krewny zmarłego. Zaproponował organizację zbiórki pieniędzy na zakup defibrylatora. Automatycznego, który może obsłużyć osoba niemająca pojęcia o prowadzeniu resuscytacji krążeniowo-oddechowej.

Pomysł krewnego proboszcz przedstawił parafianom. Podchwycili inicjatywę i postanowili, że okazją do zebrania pieniędzy będzie również parafialny festyn, który po czasie lockdownu odbył się we wrześniu. 29 października, rok po tragicznym wypadku, przy wejściu do domu parafialnego obok głównej bramy cmentarza, pojawił się zamontowany i działający defibrylator.

Następnym krokiem będzie parafialna edukacja w zakresie udzielania pierwszej pomocy i prowadzenia resuscytacji. Jeszcze przed Bożym Narodzeniem jeden z parafian przygotuje dla chętnych szkolenie z użyciem defibrylatora.


Więcej o inicjatywie parafian w 45. numerze "Gościa Gdańskiego" na 14 listopada.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..