Część niemieckich katolickich księży głosiła antyhitlerowskie kazania i otwarcie sprzeciwiała się nazistowskiej ideologii. Z powodu swojej postawy duchowni byli karani finansowo, aresztowani, bici, poniżani. Niektórzy stracili życie.
W październiku i listopadzie wspominamy księży katolickich - przedstawicieli przedwojennej polskiej elity - zamordowanych przez niemieckiego okupanta w ramach zbrodni pomorskiej 1939. Nie zapominajmy, że wśród ofiar hitlerowskiego reżimu byli także duchowni niemieccy.
Jednym z nich był ks. Johannes Paul Aeltermann, którego 82. rocznica śmierci przypada 22 listopada. Duchowny pracował jako wikary m.in. w Starogardzie Gdańskim, Tucholi, Lęborku. W 1912 r. został proboszczem parafii w Mierzeszynie. Prowadził szeroką działalność społeczną, zarówno dla swoich parafian - katolików Niemców, jak i okolicznych ewangelików. Organizował akcje dobroczynne, rozmaite kursy czy opiekę lekarską.
Znalazł się w ogniu krytyki ówczesnych polskich pism, m.in. "Pielgrzyma" czy "Naszej Gazety". Na łamach prasy został oskarżony o "germanizowanie polskich dzieci", "wrogi stosunek do ludności polskiej" i o to, że "nie chciał się uczyć języka polskiego, potrzebnego nieodzownie w polskiej diecezji". Nie godząc się na stawiane zarzuty, ks. Aeltermann oskarżył o obrazę sześciu redaktorów.
W warunkach zaboru pruskiego Polaków skazano łącznie na pięć miesięcy i tydzień więzienia. Już po utworzeniu Wolnego Miasta Gdańska, w latach 30., ks. Aeltermann znany był ze swoich antyhitlerowskich poglądów. W roku 1933, na tydzień przed wyborami do gdańskiego Volkstagu, opublikował 8-stronicową broszurę "Hakenkreuz oder Christenkreuz?" ("Swastyka czy krzyż Chrystusowy?"). W publikacji kategorycznie odrzucał możliwość łączenia przez katolików politycznego poparcia dla nazistów z wiarą w Chrystusa. Protestował również przeciwko przymuszaniu dzieci do oddawania "partyjnego pozdrowienia partii nacjonalnych socjalistów Niemiec".
Dwa lata później został aresztowany przez władze nazistowskie za "obrazę Adolfa Hitlera". Po tygodniu został zwolniony dzięki osobistej interwencji bp. Edwarda O’Rourke’a. Po wyjściu na wolność bojówkarze narodowosocjalistyczni zaatakowali plebanię ks. Aeltermanna, obrzucając ją kamieniami. Po wybuchu II wojny światowej ponownie został zatrzymany i trafił wraz z grupą ok. 60 Polaków do Nowego Wieca.
Na krótko przed śmiercią modlitwą pocieszał współwięźniów. Duchowni, w tym kapłan niemiecki, zostali rozstrzelani jako ostatni. Wcześniej zmuszono ich do wykopania sobie grobu.
Więcej o 46. numerze "Gościa Gdańskiego" na 21 listopada.