Gdańscy dominikanie świętowali w poniedziałek 8 sierpnia uroczystość patronalną zgromadzenia. 801 lat temu św. Dominik Guzman narodził się dla nieba.
Postać świętego dominikanina jest związana z Gdańskiem od ponad siedmiu wieków. W bulli papieża Aleksandra IV z 1260 r. zakonnicy znad Motławy uzyskali prawo udzielania 100-dniowego odpustu kary za grzechy. Przy okazji rokroczne odpusty w Gdańsku stawały się ogólnoeuropejskim wydarzeniem, przyciągając tłumy nawet z odległych miejscowości. Dzień św. Dominika rozwijał też miejscową koniunkturę handlową i tak pozostało w Gdańsku aż do dziś.
Uroczystą Mszę św. w południe w bazylice św. Mikołaja odprawił wraz ze współbraćmi kapłanami, o. Michał Osek OP, przeor gdańskiego klasztoru i proboszcz dominikańskiej parafii. Homilię wygłosił o. Jarosław Głodek OP, subprzeor. - Moi współbracia ostrzegali mnie, kiedy zjawiłem się w gdańskim klasztorze, że Jarmark św. Dominika to trudny czas dla funkcjonowania w tej części miasta. Ciężko jest się dostać i wydostać, dojechać. W myślach pytałem o to wydarzenie też św. Dominika. I usłyszałem jego głos: "Niech się bawią". Trzeba przyznać, że św. Dominik ogromnie afirmował życie. Początki zakonu aż do dziś są nasycone przekonaniem, że ten świat jest Boży, że natura ludzka jest jednak Boża. Świat nie tylko jest stworzony, ale też odkupiony. Że Kościół nie ma odgrodzić się murem od świata i szukać tylko tego, co jest duchowe - mówił o. Głodek.
Przypomniał też, że św. Dominik był wspominany jako człowiek radosny, uśmiechnięty. - Chciał jak najwięcej afirmować, jak najmniej negować. Jego receptą było odkryć i wydobyć jak najwięcej dobra. Nie był to zwykły hedonizm. To było umiłowanie życia w przekonaniu, że odkupienie przychodzi poprzez wcielenie Jezusa Chrystusa. Poszukiwanie człowieka i tego, co w świecie jest dobre, to jest to, co w Dominiku jest aktualne do dziś. Wiedział, że potrzebujemy zbawienia i odkupienia, dlatego też trzeba było głosić Ewangelię. Jednym ze sposobów tego głoszenia było kaznodziejstwo, ale w wypadku św. Dominika pojmowane jako kaznodziejstwo życia. Czyli nasz sposób życia - przypomniał kaznodzieja.
Po Mszy św. ojcowie zaprosili zgromadzonych na poczęstunek na klasztornym dziedzińcu - był pyszny żurek, a odpustowym prezentem były sadzonki kwiatów i ziół.