W czwartek 1 września odbyły się uroczystości pogrzebowe ks. kan. Zygmunta Karczewskiego, pierwszego proboszcza parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Pierwoszynie.
Liturgii żałobnej przewodniczył abp Tadeusz Wojda. - Mszę św. rozpoczęliśmy pieśnią "Serdeczna Matko", zawierzając macierzyńskiej opiece Maryi drogę do domu Ojca ks. Zygmunta Karczewskiego. Dzisiaj prosimy Ją, aby naszego brata w kapłaństwie poprowadziła na ostatnie spotkanie ze swoim Synem w niebie. Odszedł, mając 86 lat, z czego 63 lata przeżył w kapłaństwie. W ostatnim czasie był doświadczony krzyżem cierpienia. Wierzymy, że jego kapłaństwo będzie dla niego dobrym zadatkiem do życia wiecznego - mówił metropolita.
- Wszystkim, którzy opłakują jego śmierć składam wyrazy współczucia. Są to słowa nadziei, że ks. Zygmunt, wstępując do Ojca zostanie przyjęty do wiecznej chwały i od tej pory będzie orędował za tymi wszystkimi, którzy zostali powierzeni jego kapłańskiej posłudze. Niech odpoczywa w pokoju - dodał abp Wojda.
Homilię wygłosił ks. kan. Rafał Dettlaff, obecny proboszcz pierwoszyńskiej parafii. - Dzisiaj chcemy zatrzymać się przy trumnie śp. ks. kan. Zygmunta i podziękować Panu Bogu za dar jego życia. Życia, w którym do końca pragnął pozostać wierny kapłańskiemu powołaniu - powiedział.
- O ks. Zygmuncie Karczewskim mówi się, że jest "ojcem" pierwoszyńskiej parafii. Zapewne dlatego, że powstała dzięki ogromnemu wysiłkowi, jaki włożył w organizację struktur parafialnych i w budowę kościoła. Nie można jednak nie zauważyć tego, że proboszczem w Kosakowie był przez 18 lat swojej posługi kapłańskiej, a od 15 sierpnia 1999 roku, przez 8 lat proboszczował w nowo erygowanej parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Pierwoszynie. Wdzięczni mu są zarówno parafianie z Pierwoszyna, Mechelinek i Mostów, jak też ci z Kosakowa, Dębogórza czy Rewy. Wyrazem tej wdzięczności jest dziś wasza tutaj obecność, wspólna modlitwa i organizacja uroczystości pogrzebowych - zaznaczył kaznodzieja.
Kapłan podzielił się również osobistymi wspomnieniami. - Kiedy dwa i pół roku temu podjąłem posługę proboszczowską w tutejszej parafii, poznałem księdza kanonika już jako kapłana schorowanego i w podeszłym wieku. Choć siły fizyczne jeszcze go nie opuszczały, coraz bardziej zawodziła pamięć. Cechą, która szczególnie rzucała się w oczy, kiedy dane mi było obserwować ks. Zygmunta, był szczególny szlif kapłańskiej formacji, ślad kapłańskiego ducha, który w każdym calu czynił z niego kapłana. Nie rozpoczynał ani nie kończył posiłku bez modlitwy, często odmawiał Różaniec, kiedy nie był w stanie sprawować Eucharystii, codziennie przychodził do kościoła i uczestniczył we mszy św. z wiernymi, zajmując miejsce w ławce. Dopóki mógł, siadał do konfesjonału. Sam również, mimo kłopotów z pamięcią, przystępował do sakramentu spowiedzi świętej. Kiedy nie mógł już wychodzić z pokoju, przyjmował Komunię św. w swoim mieszkaniu na plebanii. Zawsze, nawet kiedy zawodziła pamięć, pozostawał w każdym calu kapłanem - wspominał ks. Dettlaff.
Podkreślił, że ks. Karczewski w pamięci wiernych pozostaje budowniczym kościoła, duszpasterzem oddanym, zatroskanym o parafię, ale też wymagającym od innych i od siebie. - Prawie 70 lat temu wstępował do seminarium, odczytując w sercu ten sam głos i to samo zadanie, które dzisiaj w Ewangelii usłyszał Piotr Apostoł: "Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił". Ks. Zygmunt Karczewski podjął wówczas zadanie łowienia dusz ludzkich, jak w znanej pieśni "Barka". Wypłynął z Chrystusem łowić serca na morzach dusz ludzkich, jezusowej prawdy siecią i słowem życia. Dziś dopłynął do brzegu, po to, aby wyjść z łodzi i swoje serce całkowicie złożyć w rękach Ojca. Zgodnie ze słowami św. Augustyna, które zapisał na obrazku prymicyjnym: "Stworzyłeś nas Panie dla siebie i niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie" - mówił proboszcz.
Przywołał również słowa zmarłego kapłana, zapisane w testamencie. - Ksiądz kanonik napisał: "Przepraszam za wszystko czym mogłem zawinić wobec Boga i bliźnich. Wszystkich konfratrów i przyjaciół proszę o pamięć w modlitwie". Dlatego dzisiaj, i jak wierzę - nie tylko dzisiaj - otaczajmy swoją modlitwą ks. kan. Zygmunta Karczewskiego, ufając, że nagrodą za jego posługę będzie łaska nieba - zakończył ks. Dettlaff.
Bezpośrednio po Mszy św. pogrzebowej nastąpiło procesyjne przejście na cmentarz parafialny w Kosakowie, gdzie nastąpił pochówek.
Zygmunt Karczewski urodził się 13 stycznia 1936 roku w Puzdrowie, a dwa tygodnie później został ochrzczony w sierakowickim kościele. Był najmłodszym z trzynaściorga rodzeństwa. Rodzice Józef i Marianna zajmowali się rolnictwem. Zygmunt uczęszczał do szkoły podstawowej w Puzdrowie i Sierakowicach, a następnie do Liceum Ogólnokształcącego w Kartuzach. Podczas bierzmowania za patrona obrał św. Antoniego.
Do kapłaństwa przygotowywał się w Wyższym Seminarium Duchownym w Pelplinie, po ukończeniu którego przyjął w 1959 roku święcenia kapłańskie z rąk bp. Kazimierza Józefa Kowalskiego, biskupa chełmińskiego. Rok jego święceń przypadał w czasie obchodzonego na świecie jubileuszu 100. rocznicy śmierci św. Jana Marii Vianney'a, patrona proboszczów, zaś na Stolicy Piotrowej zasiadał wówczas papież św. Jan XXIII.
Po święceniach ks. Zygmunt został skierowany do pracy w charakterze wikariusza w następujących placówkach duszpasterskich: parafia pw. Św. Michała Archanioła w Skarszewach (1959-1966), parafia pw. Św. Tomasza Apostoła w Nowym Mieście Lubawskim (1966-1968), parafia pw. Św. Wojciecha w Lidzbarku Welskim (1968), parafia pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Gdyni (1968-1981).
Od 31 lipca 1981 roku ks. Zygmunt Karczewski pełnił urząd proboszcza parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego i Św. Antoniego Padewskiego w Kosakowie. Przez dziesięć lat (1984-1994) kierował pracami związanymi z budową pierwoszyńskiego kościoła, zaś od 15 sierpnia 1999 roku był proboszczem nowo erygowanej parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Pierwoszynie.
W dowód uznania zasług dla Kościoła oraz gorliwości duszpasterskiej ks. Zygmunta Karczewskiego, abp Tadeusz Gocłowski włączył go do grona Kapituły Archikatedralnej w Gdańsku Oliwie, nadając mu godność kanonika honorowego. W roku 2007, ukończywszy 71 rok życia, ks. kan. Zygmunt przeszedł na emeryturę i od tej chwili w miarę możliwości oraz sił wspierał pierwoszyńskich duszpasterzy swoją pomocą, posługując zwłaszcza w konfesjonale.
W ostatnim czasie ks. Zygmunt widocznie podupadł na zdrowiu. Ze względu na dolegliwości związane z wiekiem i stanem zdrowia, z końcem marca br. ks. kanonik Zygmunt zamieszkał w Domu Caritas w Gdańsku Przymorzu przy ul. Fromborskiej, gdzie zapewniono mu całodobową, specjalistyczną opiekę.
Ks. Karczewski zmarł w sobotę, 27 sierpnia, o godz. 14.45, w szpitalu Św. Wojciecha w Gdańsku-Zaspie.