W sobotę 12 listopada w oliwskiej auli św. Jana Pawła II odbyło się spotkanie kapłanów archidiecezji gdańskiej w ramach formacji stałej. Tematem było wypalenie zawodowe.
Kapłańskie spotkanie rozpoczęło się odmówieniem Jutrzni. Uczestniczyli w nim również abp Tadeusz Wojda i bp Piotr Przyborek. - Chcemy przedstawić program, który będzie prowadził do odzyskania, przywrócenia czy też umocnienia radości z kapłaństwa, ponieważ to jest bardzo ważne, żeby nasze powołanie przynosiło radość i było pełnione z radością. Jest to też zachęta do tego, by wiedzieć, gdzie szukać pomocy, jeżeli nadarzą się sytuacje trudne - powiedział na wstępie bp Przyborek.
Konferencję pt. "Korzyści płynące z psychologii w życiu kapłańskim w świetle dużego obciążenia psychicznego, jakie niesie posługa we współczesnym świecie" wygłosiła Helena Teixeira Respondek, psycholog. - Jestem jedną z niezliczonej rzeszy osób, która zawdzięcza kształt swojego człowieczeństwa księżom napotkanym w życiu. Według mnie kapłan może dać - i bardzo często daje - ludziom ogrom dobra, z którego może nawet nie zdaje sobie sprawy. Macie coś, czego nikt oprócz was nie jest w stanie dać innym. Pośredniczycie między ludźmi a Bogiem. Pomagacie ludziom w Jego odkrywaniu poprzez modlitwę i sprawowanie sakramentów - podkreśliła.
Zwróciła uwagę, że ludzie oczekują od kapłana, że będzie zawsze dostępnym, radosnym, w formie, zainteresowanym, empatycznym człowiekiem, który zawsze ma dla nich czas. - Nieważne, że ma się na głowie mnóstwo obowiązków. Oczekiwanie jest takie, że każdy zostanie przyjęty z uśmiechem i otwartymi ramionami, a kiedy to się nie dzieje, pojawia się rozczarowanie, zawód, narzekanie czy jakakolwiek inna nieprzyjemna reakcja - stwierdziła psycholog.
- Nasze zachowanie może być uwarunkowane tym, co czujemy lub może być od tego wolne. I o ile zdrowa psychika powinna nam jedynie komunikować, jak się czujemy i co rzeczywistość "nam robi", o tyle coraz częściej nasze doznania psychiczne zaczynają kierować naszymi zachowaniami, wyborami, decyzjami. reakcjami. Gdy jesteśmy psychicznie obciążeni, nasze myśli i uczucia zaczynają nas w tym pogrążać, funkcjonujemy coraz bardziej odruchowo, co wtórnie wywołuje strach, lęk, zirytowanie, wybuchowość, chęć odwrócenia się na pięcie, trzaśnięcia drzwiami lub inaczej - zapadnięcia się pod ziemię, zniknięcia, ucieczki - powiedziała H. Respondek.
Stwierdziła, że z czasem przychodzi moment przeciążenia. - Wtedy ma się ochotę wszystko rzucić i sobie pójść. Dokąd? Dokądkolwiek. Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Człowiek nie wie tylko, że cały ten galimatias zabierze ze sobą, w swoim wnętrzu. Czy musi tak być? Nie musi, jeśli w porę i w odpowiedni sposób zadziała się na najsłabsze ogniwo, czyli na swoją psychikę - oznajmiła specjalistka.
- Gdy mieszkałam w Brazylii, dowiedziałam się o przeprowadzonych badaniach jakościowych na 70 osobach, które porzuciły kapłaństwo. Próbowano zidentyfikować cztery główne czynniki wyjaśniające, dlaczego tak się dzieje. Analiza zebranych wywiadów wyłoniła cztery główne etapy tego smutnego zjawiska. Wszyscy byli księża przyznali, że momentem, który rozpoczynał tę drogę "ku końcowi", było porzucenie modlitwy czy osobistej relacji z Bogiem. Po tym, kolejnym krokiem jest tendencja do izolacji, wyłączenia się spośród ludzi. Trzecim jest zaangażowanie w tzw. pocieszacze - źródła krótkotrwałej przyjemności lub ulgi - i finalnie - porzucenie kapłaństwa - wyjaśniła prelegentka.
- Skoro relacja z Bogiem słabnie, w relacjach z ludźmi się kiepsko wygląda i używa pocieszaczy - a to wszystko nie licuje z profilem kapłana, który przecież powinien być przykładem moralnym, kochać Boga i ludzi - to człowiek może po prostu nie wytrzymać rozdźwięku między tym, jak żyje, a tym, jak czuje, że powinien żyć. Pozostawienie kapłaństwa wydaje się być jedyną drogą do uniknięcia rozdarcia spowodowanego niespójnością. I być może taki ktoś dozna tymczasowej ulgi, ale poprzednie problemy pozostaną. Tylko że wtedy już bardzo trudno zawrócić z nowo podjętej ścieżki - powiedziała psycholog.
Wyjaśniła, że dla przywrócenia tego stanu potrzeba działać trzytorowo. - Stosowanie pocieszaczy to poziom zachowań, bycie w relacjach z innymi ludźmi to poziom psychiczny, a relacja z Bogiem to poziom duchowy. Poziom psychiczny promieniuje zarówno na poziom zachowań, jak i na poziom duchowy. Z tego względu tak ważne jest odzyskanie dobrostanu psychicznego - to wtórnie może umożliwić odzyskanie równowagi duchowej i fizycznej. Życzę wam powodzenia i błogosławieństwa w waszej osobistej drodze i w towarzyszeniu na niej innym - podsumowała H. Respondek.
W trakcie spotkania głos zabrał również Estevam Duarte de Assis, brazylijski biznesmen, który wraz z ekipą Casa Mãe Acolhedora pracują z księżmi i klerykami w celu odzyskania zdrowia i wewnętrznego potencjału w oparciu o Proces Integracji Personalnej. Wydarzenie zakończyło się odmówieniem modlitwy Anioł Pański.