Obustronna pomoc

- Pomaganie dawało mi siłę w najtrudniejszym momencie mojej choroby. Już po wszystkim lekarka powiedziała, że przez chemię przeszłam jak burza - mówi Grażyna Koduła, która od 15 lat wspiera osoby z domu pomocy przy ul. Fromborskiej w Gdańsku.

Pani Grażyna do domu przy ulicy Fromborskiej nie ma daleko. Prawie codziennie rano wsiada na rower i przejeżdża kilka kilometrów gdańskiego Przymorza do swoich podopiecznych. Po drodze robi czasem zakupy. - Wieczorem przed wyjściem pytam, czy coś im przywieźć kolejnego dnia. Kiedy rano przyjeżdżam przed śniadaniem, mam już wszystko w mojej torbie rowerowej. I zaczynam tu kolejny dzień z nimi - mówi wolontariuszka.

W 2008 roku zachorowała mama pani Grażyny i trafiła do domu Caritas przy Fromborskiej. Po śmierci mamy w 2011 roku pani Grażyna na stałe została wolontariuszką domu Caritas. - Mój dzień tam rozpoczyna się podobnie, jak dzień podopiecznych. Rano pomagam w śniadaniu. W ciągu dnia jest zawsze wiele obowiązków, różnych sytuacji, więc mój wolontariat jest dynamiczny. W weekendy też tu jestem. W niedzielę wspólnie z mieszkańcami domu uczestniczę w Mszy św. w kaplicy - dodaje.

Rak przyszedł nagle, pod koniec 2021 roku. Pani Grażyna odkryła u siebie guza piersi. Od razu zgłosiła się do lekarza, zaraz też ruszyło leczenie. W trudach choroby wspierali ją najbliżsi, podopieczni z Fromborskiej i przyjaciółka Aneta, też wolontariuszka Caritas z domu hospicyjnego św. Józefa. W lipcu zeszłego roku pani Grażyna przeszła udaną operację. Potem były naświetlania i dalsza terapia - choroba odeszła.

Zdaniem pani Grażyny wolontariat z osobami chorymi to pomoc obustronna. - Oni również pomagają. Dają mi siłę do codziennego wstawania, do jazdy na rowerze do nich. Wiem, że czekają. Pozwalają mi się spełniać w tej pomocy - dodaje wolontariuszka.


Więcej o wolontariacie z chorymi w numerze 7. "Gościa Gdańskiego" na 12 lutego.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..