Odpustowej Mszy św. w sanktuarium pasyjno-maryjnym 11 lutego przewodniczył bp Wiesław Szlachetka.
Dzień liturgicznego wspomnienia Matki Bożej z Lourdes to również dzień patronalny wejherowskiego sanktuarium. Uroczystości odpustowe ku czci Matki Bożej Uzdrowienia Chorych na duszy i na ciele rozpoczęła Msza św., której przewodniczył biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej.
Na początku homilii bp Wiesław Szlachetka zacytował słowa papieża Franciszka: "Choroba jest częścią naszego ludzkiego doświadczenia. Może jednak stać się czymś nieludzkim, jeśli jest przeżywana w izolacji i opuszczeniu, jeśli nie towarzyszy jej troska i współczucie".
- Rzeczywistość cierpienia wywołuje pytanie o istotę zła: czym jest zło?” Zastanawiając się nad tym pytaniem, możemy zauważyć, że zło to brak dobra, bez którego nie jesteśmy w pełni szczęśliwi. Trzeba też podkreślić, że zło nie istnieje samo w sobie, nie istnieje jako odrębny byt. Bóg nie stworzył zła. Zło, które wdziera się w nasze życie, zawsze w jakiejś mierze żeruje na dobru. Ale nigdy nie stanowi odrębnej samodzielnej bytowości - mówił.
- Dlaczego są choroby? Dlaczego jest śmierć? Dlaczego jest to, na co życie nasze nie chce się zgodzić? Zwłaszcza, gdy jest to cierpienie niezawinione. W Starym Testamencie przedstawiona została historia Hioba. Ten sprawiedliwy człowiek zostaje doświadczony wielorakim cierpieniem. Traci majątek, synów i córki, wreszcie sam zostaje dotknięty ciężką chorobą. W tej straszliwej sytuacji pojawiają się w jego domu trzej starzy znajomi, którzy starają się go przekonać, że skoro dotknęło go cierpienie, zatem musiał dopuścić się jakiejś winy, którą przed nimi zataił. Postrzegają cierpienie jako karę za grzech. A tymczasem cierpienie Hioba jest niewinne, niczym nie zasłużone. Ale Hiob, mimo wszystko, ufa Bogu i tę wielką próbę przechodzi zwycięsko. Ostatecznie nie tylko odzyskał zdrowie, dzieci, majątek, ale także objawiona została mu pełna szczęśliwości wieczna przyszłość, którą zapewni mu Bóg. Pojawia się pytanie, jaki był sens cierpienia Hioba? W jakiejś mierze odpowiedź na to pytanie znajdziemy w scenie, w której szatan podważył wierność Hioba. Zaczął oskarżać go, że dlatego Hiob jest taki sprawiedliwy, taki wierny, ponieważ Bóg mu błogosławi. Ale gdyby Bóg przestał mu błogosławić, gdyby spotkało go jakieś nieszczęście, to wtedy na pewno Hiob odwróciłby się od Boga i zacząłby Go przeklinać. I Bóg przyzwala na to, aby Hiob doświadczył próby. Hiob, mimo próby, wytrwał w wierze - przypominał biblijną historię bp Wiesław.
- W tradycji biblijnej Hiob jest zapowiedzą Chrystusa. Na Chrystusa, podobnie jak na Hioba, również spadły wielkie cierpienia. Co więcej, z inspiracji szatana, został ukrzyżowany. Ale w tym krzyżu, który szatan Mu zadał, Jezus odniósł nad nim zwycięstwo. Przez ofiarę krzyża Chrystus zwyciężył śmierć, piekło i szatana. Chrystus zmartwychwstał. I swoim zmartwychwstaniem dzieli się z nami - wyjaśnił.
Kaznodzieja dowodził, że cierpienie nie zawsze jest skutkiem winy, skoro cierpią także sprawiedliwi, jak Hiob i Jezus. - Trzeba pamiętać, że gdy popełniam grzech, to pojawiają się wyrzuty sumienia, które należą do moralnych cierpień. Doświadczenie uczy nas też, że są takie grzechy, które mogą zadawać cierpienie fizyczne, np. gdy ktoś kogoś napadnie lub po pijanemu spowoduje wypadek. Czasem cierpienie bywa próbą wiary, próbą zaufania Bogu. Czasem też cierpienie może spełniać rolę wychowawczą. W historii narodu wybranego są sytuacje, kiedy Bóg dopuszcza jakieś cierpienie po to, aby się opamiętał i nawrócił. Sam z własnego doświadczenia duszpasterskiego znam wiele przykładów, gdy ktoś wskutek choroby powrócił do Boga i zmienił swoje życie. Zdarza się też, że dobre zdrowie może kogoś wpędzić w pychę, w poczucie samowystarczalności, w złudzenie, że Bóg nie jest mu do niczego potrzebny - mówił.
Przypomniał, że cierpiący mogą swoje cierpienie ofiarować za nawrócenie bliskich. - Taka modlitwa cierpiącego ma szczególną wartość i zawsze przynosi zbawienne owoce. Czasem też widok człowieka chorego, cierpiącego może nauczyć pokory i może wyzwolić współczucie i zainspirować do niesienia pomocy, do okazania mu miłosierdzia: "Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią" - dodawał.
Na zakończenie podziękował wszystkim rodzinom, służbie zdrowia, wolontariuszom w hospicjach, w domach opieki za troskę o osoby chore. Słowa podziękowania skierował do kapłanów, którzy "przynoszą chorym Komunię św., udzielają sakramentów i uważnie ich słuchają". - Dzisiaj przychodzimy do naszej Matki w Wejherowie. Chcemy wypowiedzieć Jej nasze cierpienia, nasze troski. Chcemy Ją prosić: Maryjo, Uzdrowienie chorych, Pocieszycielko strapionych, módl się za nami! Wypraszaj nam siłę, cierpliwość i zdrowie. Prowadź nas do swego Syna, który jest naszym Zbawicielem, by przemienił nasze smutki w radość, tak jak na weselu w Kanie Galilejskiej przemienił wodę w wino - zakończył bp Wiesław.
Po homilii biskup pomocniczy z kapłanami z sanktuarium udzielili wiernym sakramentu namaszczenia chorych. Na zakończenie liturgii bp Wiesław Szlachetka pobłogosławił zgromadzonych Najświętszym Sakramentem.