Nowy numer 39/2023 Archiwum

Robimy wszystko, by zabrać im zło

Nie tylko w Dniu Dziecka Dom im. J. Korczaka w Gdańsku jest miejscem pełnym radości. Przez otwarte drzwi placówki podopieczni zapraszają dobrych ludzi, by się z nimi zaprzyjaźnić, a może nawet stworzyć rodzinę.

Gdańszczanie dobrze go znają. Znajduje się na granicy Strzyży i VII Dworu. Parterowy budynek otoczony zadbanym ogrodem, w którym jest plac zabaw, rosną trawa, kwiaty oraz wysokie drzewa, odgradzające dom od skrzyżowania ulic Abrahama i Wita Stwosza.

W Dniu Dziecka szczególnie się wyróżnia w otoczeniu dzielnicy – za ogrodzeniem pojawiają się kolorowe dmuchańce, słychać wesołą muzykę, śmiech dzieci...

– To radosny dzień. Absolutnie wyjątkowy, jeśli chodzi o datę i najważniejszych uczestników. Ale dla nas wszystkich tutaj każdy dzień jest radosny. Mimo wszystko... – mówi Ilona Puckowska-Pociask, dyrektor gdańskiej placówki.

Historia pokoleń

Dom powstał w 1945 r., tuż po wyzwoleniu, jako pierwszy w Gdańsku Dom Małych Dzieci. Początkowo mieścił się przy dzisiejszej ul. Do Studzienki i był przeznaczony dla sierot wojennych i matek samotnych, które pozostawały bez dachu nad głową i środków na przetrwanie. W 1957 r. dom został przeniesiony do nowo wybudowanego budynku przy ul. Abrahama w Gdańsku i otrzymał nazwę Państwowy Dom Małych Dzieci w Gdańsku-Oliwie. Przebywały w nim dzieci od 0 do 3 lat. W 1992 r. placówkę przekształcono w Dom im. Janusza Korczaka – Zakład Opiekuńczo-Leczniczy dla Dzieci w Gdańsku. W domu przebywały od tego czasu dzieci zdrowe, jak i seropozytywne oraz z różnymi schorzeniami fizycznymi i psychicznymi. W związku z tym, że dzieci wymagały dłuższego leczenia i rehabilitacji, przedłużono okres ich pobytu do 7 lat, a nie – jak dotychczas – do 3. roku życia. Od 2004 r. jest Domem im. J. Korczaka – Regionalną Placówką Opiekuńczo-Wychowawczą, czyli jednostką organizacyjną pomocy społecznej, prowadzoną przez samorząd województwa pomorskiego. W kolejnych latach zmienił swój charakter – stał się specjalistyczną placówką opiekuńczo-wychowawczą dla dzieci chorych i niepełnosprawnych do 12. roku życia. To z kolei skutkowało wprowadzeniem szeregu zmian w pracy z dziećmi, w tym wielu specjalistycznych działań, mających na celu właściwe stymulowanie rozwoju podopiecznych. Od 2012 r., po kolejnych zmianach prawa, dom stał się placówką opiekuńczo-terapeutyczną.

– Kontynuujemy pracę naszych poprzedników już prawie 80 lat. Dziś przebywa u nas 45 wychowanków, którym zapewniamy opiekę, leczymy i wspieramy terapiami, jeśli zachodzi taka potrzeba. Nasi pracownicy są najczęściej ich opiekunami prawnymi. Jesteśmy ich domem i rodziną na tym pierwszym etapie ich życia – mówi Katarzyna Krefft, specjalista pracy z rodziną.

Wszystko dla dziecka

W „Korczaku”, jak jest nazywany dom, dzieci są podzielone na 3 grupy opiekuńczo-wychowawcze. W każdej znajdują się pokoje dziecięce – sypialnie, a w każdym z nich śpi maksymalnie 5 dzieci. Wszystkie pomieszczenia są kolorowe, znajdują się w nich osobiste rzeczy dzieci: część ubranek, zabawki, zdjęcia. Każda grupa ma do dyspozycji łazienki przystosowane dla dzieci niepełnosprawnych, małe kuchnie, w których można przygotować posiłek. – Mają też wspólną przestrzeń dla wszystkich dzieci, czyli jadalnię oraz dużą bawialnię. W nich, oprócz dużej liczby maskotek, lalek, samochodzików, gier, puzzli, zabawek edukacyjnych, jest sprzęt, na którym dzieci mogą oglądać bajki i słuchać muzyki. W bawialniach leżą miękkie dywany, są fotele i pufy, na których odbywają się zajęcia i zabawy z dziećmi. Mamy też ogród, który przez cały rok jest miejscem zabawy. Teraz, od wiosny aż do jesieni, będzie tu codziennie gwarno i wesoło – mówi dyrektorka domu.

Wychowawcy to pracownicy, którzy ukończyli studia pedagogiczne – pedagogikę specjalną, psychologię, pracę socjalną. Opiekunki dziecięce ukończyły szkoły przygotowujące do pracy w tym zawodzie. Z dziećmi w grupach wychowawczych pracuje dodatkowo 18 osób. To pielęgniarki, opiekunka dziecięca i 2 lekarzy pediatrów. Są pracownikami Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego Abrahama, wchodzącego w skład Szpitala Dziecięcego Polanki im. M. Płażyńskiego. Wszyscy pracownicy bezpośrednio pracujący z dziećmi w grupie działają w systemie zmianowym, w trybie 12-godzinnych dyżurów.

Podopieczni, z racji swoich dolegliwości i dysfunkcji, wymagają również rehabilitacji. To zadanie terapeutów. – Prowadzą ćwiczenia rehabilitacyjne, wykonują masaże lecznicze i inne formy terapii – tłumaczy dyrektorka placówki. Z dziećmi pracują też inni specjaliści: psycholog, pedagog, logopeda, specjalista pracy z rodziną.

Pani Katarzyna to osoba, która prowadzi dokumentację dziecka od chwili przyjęcia do placówki aż do jej opuszczenia. Występuje też przed sądami w sprawach dzieci dotyczących uregulowania ich sytuacji prawnej, a także przysposobienia lub umieszczenia w rodzinach zastępczych, przeprowadza również wywiady środowiskowe w miejscu pobytu rodziców lub opiekunów dziecka.

Tak, jak w domu mamy, tak w „Korczaku” panie kucharki przygotowują pyszne, zdrowe i zgodne z zaleceniami lekarzy posiłki dla wszystkich dzieci. Jest też pani, która pierze garderobę ponad 40 młodych podopiecznych. I, oczywiście, administracja, która dba o sprawy finansowe i zarządzanie domem. – W sumie jest nas razem z dziećmi prawie 100 osób – dodaje I. Puckowska-Pociask.

Dzieci uczestniczą w edukacji zgodnie z obowiązującymi wymogami. Uczęszczają do przedszkoli i szkół. Najczęściej są to placówki specjalne. – Młodsi uczniowie dojeżdżają z kierowcą do szkoły przy ul. Piastowkiej, starsi – do Wrzeszcza, na ul. Batorego – dodaje dyrektorka.

O sprawy duchowe placówka również dba. Dzieci uczestniczą w katechezach. Młodsze są chrzczone przez swoich opiekunów prawnych, przystępują do sakramentów. – W sobotę przed uroczystością Zesłania Ducha Świętego mieliśmy I Komunię św. naszych dzieci. Kacper, jeden z najstarszych, jest ministrantem w kościele pw. św. Stanisława Kostki. Przyjął sakrament bierzmowania – mówi K. Krefft.

Kiedy nadchodzi czas wakacji, w „Korczaku” następuje niezwykłe ożywienie. To czas letnich wypraw. – Jeździmy z reguły na tygodniowe wakacje. W tym roku odwiedzimy Kielecczyznę. Byliśmy w Bieszczadach, w ubiegłym roku – w Toruniu. Wcześniej były Zakopane, Polanica, Beskidy. Wyprawa wakacyjna to czas wyczekiwany. Pakowanie zaczyna się minimum tydzień wcześniej. I co roku musimy dokupić czepki i okularki do pływania, bo one najczęściej znikają w trakcie wyjazdów – śmieje się dyrektorka.

Przyjaciel pilnie potrzebny

Pokoje i bawialnie to najbardziej prywatna część domu – wstęp mają tutaj tylko dzieci, wychowawcy i opiekunowie. Chociaż są wyjątki od reguły. Można tam wejść, ale jedynie posiadając specjalny status. O jego przyznanie mogą się postarać też ci, którzy właśnie czytają ten tekst.

– W naszym domu można zostać wolontariuszem. To pierwszy etap bycia z nami. Aktualnie mamy 20 stałych wolontariuszy, którzy spędzają wolny czas z naszymi maluchami. Biorą czynny udział w codziennym życiu placówki, spędzają czas z dziećmi, służą pomocą przy organizacji imprez okolicznościowych, wyjazdów i koncertów. Nie wpuszczamy tu jednak wszystkich. By zostać naszym przyjacielem, trzeba spełnić określone warunki – mówi dyrektorka. Formalności prawne zawarte są w regulaminie wolontariatu, a podstawą współpracy, po weryfikacji osoby, jest zawarte porozumienie, które szczegółowo określa zakres zadań wolontariusza. – Wiele osób odnajduje się w tej roli. Jak mówią, znajdują w tym mnóstwo pozytywów. Część z nich pozostaje w relacji emocjonalnej z naszymi wychowankami. Są jednak tacy, często małżeństwa, którzy przechodzą na dalszy etap przyjaźni – zaznacza K. Krefft.

To rodziny zaprzyjaźnione. Wiele godzin spędzonych razem w ramach wolontariatu wzmacnia uczucia między dziećmi z „Korczaka” a dorosłymi. – Zaczyna się od uśmiechu, bo nasze dzieci są dobre. Nawet jeśli poznały zło, doświadczyły go na sobie, robimy wszystko, żeby im je zabrać. One same tworzą też mocniejsze relacje. Mówią często między sobą: „Dziś przychodzi moja Gosia”. Chcą mieć kogoś tylko dla siebie. I tą „łapczywością” zdobywają często serca rodzin – mówi dyrektorka.

– Przebywanie w prawdziwym domu ma wielkie znaczenie dla dzieci zdrowych, jak również dla niepełnosprawnych, ponieważ nigdy nie doznały one ciepła rodzinnego. Ten wspólny czas wpływa pozytywnie na ich rozwój. Dziecko najlepiej uczy się przez doświadczenia, przebywając w środowisku rodzinnym. Obecnie współpracujemy z ponad 20 rodzinami zaprzyjaźnionymi. Uzyskują one zgodę sądu na kontakty z dzieckiem, wyjścia i wyjazdy poza teren placówki. Nasze drzwi są zawsze otwarte dla rodzin zaprzyjaźnionych – dodaje K. Krefft.

Ostatnim etapem przyjaźni jest droga do adopcji. Trudna, ale za to ze szczęśliwym finałem.

– Osoby, które chcą pomóc dzieciom z Domu im. Korczaka, zapraszamy do kontaktu osobistego lub telefonicznego z nami (tel. 58/552 30 40) lub z Gdańską Fundacją Korczaka „Kochaj i dawaj przykład” (tel. 609 128 147 lub 608 368 335) – zaprasza dyrektorka placówki.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama

Quantcast