W niedzielę 25 czerwca, w dniu liturgicznego wspomnienia bł. Doroty z Mątowów, abp Tadeusz Wojda odprawił w bazylice Mariackiej Mszę św. w intencji rodzin i małżeństw. Następnie wierni przeszli procesyjnie ulicami Głównego Miasta.
Wiernych w uroczystość wprowadził ks. Ireneusz Bradtke, proboszcz bazyliki Mariackiej. - Dzisiejszy dzień jest dla parafii szczególny - obchodzimy wspomnienie liturgiczne naszej parafianki bł. Doroty z Mątowów, która od 1366 r. przez 22 lata mieszkała przy ul. Długiej w Gdańsku. Przeżywana Eucharystia jest wdzięcznością za jej przykład wiary i świadectwo życia. Przez jej wstawiennictwo pragniemy modlić się w intencji wszystkich rodzin i małżeństw, zwłaszcza tych, które przeżywają trudności. Będziemy prosić o silną wiarę, nadzieję, a także o codzienne odradzanie się miłości - podkreślił kapłan.
Liturgii przewodniczył metropolita gdański. W homilii zauważył, że czasy, w których żyjemy, są trudne dla wiernych Kościoła katolickiego. - Wiara jest marginalizowana, burzy się jej fundamenty, odrzuca jej wartości i wskazania, ogranicza jej wpływ na codzienne życie, a niekiedy traktuje jak przeszkodę w pogoni za nowościami pseudocywilizacyjnymi, które często niewiele mają wspólnego z Bogiem, z Jego porządkiem moralnym i naturalnym. Napawa smutkiem, gdy widzimy, jak dzisiejszy świat niszczy wielowiekowy wykwit cywilizacji i kultury opartej na Ewangelii, podcinając w ten sposób korzenie własnej tożsamości. Odrzucenie wiary pociąga za sobą ogołocenie człowieka z prawdziwej miłości, której źródłem jest krzyż Jezusa - mówił abp Wojda.
Hierarcha tłumaczył, że potrzebujemy wiary, bo przypomina nam o istnieniu w świecie Bożego porządku, układa relacje międzyludzkie i otwiera nas na życie wieczne. - Cała misja Jezusa na ziemi była ukierunkowana na tę odnowę człowieka, na uwolnienie go z niewoli grzechu i pychy, na zwrócenie go ku Bogu i przywrócenie mu godności dziecka Bożego, aby mógł realizować zadanie otrzymane od Boga, to znaczy: rozwijać się, doskonalić i przygotowywać na ostateczne z Nim spotkanie - dodał.
- Powyższa prawda wybrzmiewa z mocą w życiu bł. Doroty z Mątowów, której wspomnienie dziś obchodzimy. Ta błogosławiona - święta, urodzona 25 stycznia 1347 r. w Mątowach Wielkich - pozostawiła niedościgniony przykład zatroskania o życie własne i innych. Od najmłodszych lat robiła wszystko, aby dążyć do doskonałości. Dzisiaj "doskonałość" to niezbyt modne słowo, wielu się go boi i uważa, że trąci średniowieczem. Ale "doskonałość", najkrócej mówiąc, to realizowanie swojego życia tak, aby było zakorzenione w Bogu, pełne miłości do drugiego człowieka, przynosiło wewnętrzny pokój i duchową satysfakcję, zmierzało ku świętości i otwierało na życie wieczne - zaznaczył abp Wojda.
Dzisiejsza błogosławiona doskonale rozumiała swoje powołanie chrześcijańskie i ludzkie, a głębokie zakorzenienie w życiu religijnym wyniosła z domu rodzinnego. - Momentem jednak przełomowym w jej życiu było zdarzenie, kiedy miała zaledwie 6 lat. Wskutek nieuwagi służącej została dotkliwie oparzona ługiem. W tych dramatycznych okolicznościach cierpienia i bólu usłyszała wewnętrzny głos, który mówił do niej: "Uczynię z ciebie nowego człowieka". Zastanawia się nad znaczeniem tych słów tak dalece, że ostatecznie czyni z nich sens swojego życia. Odnawiać siebie, aby móc odnawiać otaczający świat - mówił metropolita gdański.
- Podejmując ten wątek z życia bł. Doroty, kard. Joseph Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI, w kazaniu ku jej czci wygłoszonym 17 czerwca 1979 r. wyjaśniał: "Dorota słyszy te słowa w chwili, kiedy stary człowiek zostaje zraniony. To burzenie »starego« staje się dla Doroty zjednoczeniem z ranami Chrystusa, a tym samym otwartą bramą ku nowemu, bramą do Jezusa Chrystusa, który jest tym nowym człowiekiem. Ten nowy człowiek znajduje się w zmartwychwstałym Chrystusie. Stać się nowym człowiekiem nie oznacza nic innego, jak wcielić się w postać Chrystusa. On jest tym nowym człowiekiem i on jest drogą do niego. Życie Doroty jest drogą do nowego człowieka, ponieważ jest drogą do Chrystusa, w Chrystusie i przez Chrystusa" - przytoczył kaznodzieja.
Arcybiskup tłumaczył, że pogłębiające się utożsamienie z Chrystusem owocuje u błogosławionej w 1375 r. stygmatami, czyli ranami Chrystusa na jej czole, dłoniach, nogach i boku. - Jest jak cierpiący Chrystus. Chce jeszcze bardziej poświęcić się Chrystusowi, wstępując do klasztoru, ale rodzice decydują inaczej i wydają ją za mąż za starszego o 20 lat Wojciecha. Małżeństwo nie jest łatwe, bo mąż nie jest w stanie zrozumieć wielkiej pobożności Doroty. Ona tymczasem stara się jak najlepiej i z miłością wykonywać wszystkie obowiązki jako żona, matka, przyjaciółka biednych i potrzebujących - powiedział.
Po śmierci męża mistyczka zdecydowała się całkowicie powierzyć się Chrystusowi, adorować Go w Eucharystii i bez ziemskich przeszkód zmierzać ku wewnętrznej doskonałości. - Zgromadziliśmy się dzisiaj w tej pięknej bazylice Mariackiej, by dziękować Bogu za dar życia i świętości bł. Doroty z Mątowów, ale także by od niej uczyć się autentycznej wiary, poszanowania życia i dążenia do świętości. W tej świątyni, która od 1363 r. przez wiele kolejnych lat była ulubionym miejscem modlitwy bł. Doroty, jej świadectwo życia i świętości nabiera wyjątkowej wymowy. Oczami wiary widzimy ją tu na klęczkach zanurzoną w pokornej modlitwie, kontemplującą Chrystusa Ukrzyżowanego, szukającą wytchnienia w trudnościach i powierzającą miłosiernemu Bogu swoje i innych cierpienia. Tu jej duch pozostaje wciąż żywy w tych, którzy karmią się jej duchowością. Prośmy ją zatem, aby nam zawsze towarzyszyła i wypraszała potrzebne łaski w codziennym odnawianiu naszej wiary i dążeniu do świętości - zakończył metropolita gdański.
Po Eucharystii wierni przeszli w uroczystej procesji z feretronem bł. Doroty, przywiezionym z sanktuarium w Mątowach Wielkich. Przemarsz ulicami Mariacką, Dzianą, Chlebnicką i Piwną wzbogaciły oprawa muzyczna orkiestry Józefa Pstronga i obecność gdańskich patrycjuszek ubranych w stroje z epoki.