– Tutaj, odwrotnie niż w zawodach sportowych, najważniejszy jest ten, który jest ostatni. To świadomość każdego, że nie jedzie sam, że ma kogoś, na kim może się wesprzeć, że jest to wspólnota – mówił bp Piotr Przyborek, wyprawiając pątników na szlak.
Wielu z nich w drogę z Gdańska na Jasną Górę, doskonale znaną i „przejechaną”, wyrusza kolejny, kilkunasty raz. Sami przyznają, że to rodzaj silnej więzi. Ci, którzy już kiedyś posmakowali rowerowej pielgrzymki, wracają na trasę, choćby na chwilę.
Dostępne jest 5% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.