W czwartek 20 lipca w kościele pw. Chrystusa Odkupiciela w Gdańsku-Żabiance odprawiono Mszę św. pogrzebową w intencji zmarłego ks. dr. Alojzego Rotty, posługującego duszpastersko w tej parafii. Kapłan spoczął na oliwskim cmentarzu.
Liturgii, na której licznie zgromadzili się kapłani, rodzina i wierni, przewodniczył bp Piotr Przyborek. Homilię wygłosił ks. Maciej Kwiecień, który przez wiele lat posługiwał wspólnie ze zmarłym ks. Rottą w parafii pw. Chrystusa Odkupiciela na gdańskiej Żabiance. - Uczestniczymy w uroczystościach żałobnych księdza profesora Alojzego Rotty. Żegnamy osobę nietuzinkową, kapłana na wskroś oryginalnego, którego życie zamknęło w sobie - jak mówi Księga Mądrości - czasów wiele - mówił.
Kapłan zaznaczył, że każda śmierć zaprasza nas do pewnych podsumowań i podziękowań. Zachęca do spojrzenia wstecz i odkrycia na nowo początków życia. - Wracamy zatem do roku 1934, kiedy Alojzy Rotta przyszedł na świat w domu Pawła i Rozalii jako najstarszy z pięciorga rodzeństwa. Okazuje się jednak, że miał jeszcze starszą siostrę. Urodziła się 9 lat wcześniej, w 1925 roku. Na imię jej było diecezja gdańska. Siostra z poważnym posagiem, którego korzenie sięgają ewangelizacyjnej misji św. Wojciecha. Złączył się z tą siostrą nie więzami krwi, ale relacją duchową jako chrześcijanin, a później kapłan. Wraz z nią wzrastał. Ta więź ujawniła się także w fakcie, że kościół katedralny w Oliwie, ze względu na miejsce zamieszkania rodziny Rottów, stał się miejscem przyjęcia przez Alojzego sakramentów świętych - chrztu, spowiedzi, bierzmowania i kapłaństwa - powiedział ks. Kwiecień.
Kaznodzieja zaakcentował, że 89 lat życia księdza profesora to w historii Kościoła pontyfikat 8 papieży - od Piusa XI do Franciszka - i czas posługi wszystkich biskupów gdańskich, od Edwarda O'Rourke'a poczynając, na obecnym abp. Tadeuszu kończąc. - Jako dziecko i bardzo młody chłopiec w przedwojennym Gdańsku ksiądz profesor zetknął się z różnymi wyznaniami. Sam opowiadał, jak w niedzielne przedpołudnie szedł z całą rodziną do kościoła w towarzystwie sąsiadów protestantów. W pewnym momencie katolicy skręcali do oliwskiej katedry, a protestanci szli dalej do położonego nieopodal kościoła, należącego obecnie do ojców cystersów - wszyscy do jednego Chrystusa. Nigdy nie wyczuwało się wrogości i jakichkolwiek antagonizmów. Ta postawa ekumeniczna, uformowana wiele lat przed Soborem Watykańskim II, była potem żywo obecna w całym życiu kapłańskim ks. Alojzego - tłumaczył.
Ksiądz Kwiecień podkreślił, że traumatyczne doświadczenia wojny i siermiężny komunizm nie wpłynęły na jedność państwa Rottów, choć przeżywali, jak każdy w tym czasie, swoje trudności. - Aby pomóc ojcu w utrzymaniu licznej rodziny, 14-letni Alojzy podjął pracę w Banku Handlowym w Gdańsku, a potem - w Narodowym Banku Polskim. Jednocześnie uczył się w Liceum Ogólnokształcącym dla dorosłych w Sopocie. Egzamin dojrzałości zdał w roku 1952. W tym samym roku w siedzibie Kurii Biskupiej w Gdańsku złożył dokumenty z prośbą o przyjęcie na studia teologiczne i wyświęcenie na kapłana diecezji gdańskiej. Ponieważ diecezja nie miała jeszcze swojego seminarium, kleryk Alojzy podjął studia w Arcybiskupim Seminarium Duchownym w Gnieźnie. Święcenia kapłańskie przyjął 1 czerwca 1958 r. z rąk bp. Edmunda Nowickiego już w Oliwie. Zawsze z błyskiem w oku mówił, że został wyświęcony w Dzień Dziecka. I rzeczywiście - patrząc na ks. Alojzego, odkrywaliśmy w nim niezwykłą syntezę Bożego dziecięctwa i Chrystusowego kapłaństwa - dodał.
Ksiądz Alojzy zostanie zapamiętany przede wszystkim jako seminaryjny wykładowca. - Przez 43 lata prowadził w GSD zajęcia z patrologii, historii Kościoła i ekumenizmu. Większość księży na dzisiejszej uroczystości to jego uczniowie. Odkrywał przed nami bogactwo ojców Kościoła, chciał, byśmy choć trochę polubili Marcina Lutra i przypominał, że ci, co nie idą z razem nami do Chrystusa, nie są przeciwko Niemu. Jego wykłady były specyficznym połączeniem nieco staroświeckiej, ale bardzo gustownej elegancji, precyzyjnych analiz, wytrawnych komentarzy i celnych puent. Z wrodzonym sobie dowcipem punktował niekonsekwencje i sprzeczności. Przy tym zachowywał wielką życzliwość i zrozumienie wobec każdego studenta. Promował wiele prac magisterskich związanych z historią lokalnego Kościoła - zaznaczył kaznodzieja.
- Jego ulubionym powiedzeniem było stwierdzenie: "Panowie, w Kościele już wszystko było". Tym samym wskazywał, że ludzka natura w zasadzie jest niezmienna, a łaska Boża i Duch Święty skutecznie prostują to, co człowiek krzywo napisze swoim życiem. Angażował się w redagowanie lokalnych pism kościelnych, był prelegentem podczas licznych sympozjów jako wyjątkowy znawca Kościoła gdańskiego - powiedział ks. Kwiecień.
Mimo upływających lat, zdobytego wykształcenia i doświadczeń, jego ocena zdarzeń zachodzących w Kościele i świecie procesów była zawsze trzeźwa i prosta. Nie znosił pompatyczności i zawsze dbał o to, aby nic nie zasłaniało Ewangelii i samego Chrystusa. - Ksiądz Alojzy ostatnie 40 lat życia związał z gdańską Żabianką i parafią Chrystusa Odkupiciela. Był świadkiem powstawania dwóch parafii. Na jego oczach rodziły się wspólnoty, które dzisiaj gromadzą się, aby pożegnać swojego duszpasterza. Tu nadal realizował swoje powołanie kapłańskie, uczestniczył w życiu duszpasterskim, a jednocześnie wykładał w seminarium i podejmował posługę kapelana w Porcie Lotniczym. Prowadził Msze św. dla dzieci, które znajdowały szeroki oddźwięk w lokalnym środowisku. Zawsze służył radą, cierpliwie pomagał w konfesjonale, głosił krótkie i treściwe kazania, zawsze przygotowany, odpowiedzialny i punktualny - podkreślił kapłan.
- Ostatnie kilkadziesiąt dni to pobyt w Domu Opieki Caritas przy Fromborskiej w Gdańsku. Profesor, choć otoczony bardzo dobrą opieką i odwiedzany, miał nadzieję, że powróci jeszcze do domu. Powrócił... ale do domu Ojca w sobotę 15 lipca, w dzień poświęcony Matce Bożej i - jak przystało na rasowego historyka - w rocznicę bitwy pod Grunwaldem, w 66. roku kapłaństwa i 90. roku życia. Śmierć przyszła spokojnie, zapukała do serca w letni, słoneczny dzień - mówił kaznodzieja.
- Żegnamy cię dzisiaj, księże profesorze, i będziemy pamiętać cię jak starą dobrą pieśń, jak wyjątkową księgę zapisaną bogatą historią twojego życia i łaską Chrystusowego, owocnego kapłaństwa. Księgę ilustrowaną setkami zdarzeń i anegdot. Nie odstawiamy tej księgi na półkę, żeby się kurzyła, ale chcemy do niej raz po raz sięgać, aby twoimi oczami zobaczyć ludzi dla ciebie ważnych, przedwojenny Gdańsk, młodą i dynamicznie rozwijającą się gdańską diecezję, świętowojciechowe Gniezno, soborowy Rzym. Chcemy zobaczyć w tej księdze również wiele twoich zwyczajnych, wypełnionych posługą kapłańskich dni, w których rozbrzmiewały dźwięki klasycznej muzyki, którą tak bardzo ukochałeś - dodał.
- Całe życie mówiłeś o historii - nauczycielce życia, ale dzisiaj możemy powiedzieć, że również i sam tę historię tworzyłeś w wymiarze naszej gdańskiej archidiecezji. Śmierć przyszła w upalną Godzinę Miłosierdzia, w rozświetlone słońcem popołudnie. Wtedy stanąłeś przed Chrystusem Odkupicielem, zmartwychwstałym Panem historii. Dlatego dzisiaj chcemy modlić się słowami pogrzebowej sekwencji: "Promienny Chryste, Boski Zbawicielu, jedyne światło, które nie zna zmierzchu, bądź dla tej duszy wiecznym odpocznieniem, pozwól oglądać chwały Twej majestat" - zakończył ks. Kwiecień.
Bezpośrednio po Mszy św. nastąpił przejazd na cmentarz oliwski, gdzie odbył się pochówek.