15. Góralska Pielgrzymka Rowerowa dotarła w niedzielę 30 lipca z Tatr nad Bałtyk. Na tym Podhalanie nie kończą swojej pątniczej drogi - z Helskiej Kosy chcą dotrzeć do Matki Bożej Ostrobramskiej w Wilnie.
Zaczęło się w 2006 r., kiedy uczestnicy Kaszubskiej Pieszej Pielgrzymki postanowili, że ich trasa nie zakończy się w Częstochowie, ale pójdą dalej. Kaszubi weszli wtedy na Giewont. W następnym roku górale postanowili odwdzięczyć się Kaszubom - 65 pątników przywędrowało z Zakopanego do Królowej Polskiego Morza, do Swarzewa.
W kolejnym roku pielgrzymi postanowili, że do Swarzewskiej Matinki przybędą już na jednośladach. Tak narodziła się Góralska Pielgrzymka Rowerowa z Giewontu na Hel. - To już 15 lat, jak jeździmy. W pierwszym roku pojechało nas 12, w kolejnych latach było i 60, i 80 osób - mówi Jan Blańda, kierownik Góralskiej Pielgrzymki Rowerowej, który "przejechał" wszystkie edycje wydarzenia.
W niedzielne przedpołudnie 30 lipca grupa 75 rowerowych pielgrzymów po raz 15. zajechała do sanktuarium Królowej Polskiego Morza. - W tym roku jedziemy pod hasłem: "Maryja, Matka Kościoła, do modlitwy nas woła". Z jednej strony to wezwanie do codziennej modlitwy, ale też wezwanie, by rozmowa z Panem Bogiem przenikała całe nasze życie. By nasze życie stawało się modlitwą, wszystkie nasze prace, starania, żeby to wszystko stanowiło jedność - mówi ks. Tadeusz Skupień, kapelan rowerowych pielgrzymów, towarzyszący im w rekolekcjach w drodze od pierwszego wyjazdu.
W tym roku pielgrzymi przedłużyli trasę - po dojeździe na Hel czeka ich jeszcze kilkudniowa wyprawa do Wilna. - Przedłużamy naszą pielgrzymkę, bo jest 15., czyli rocznicowa. Modlitwa zawsze towarzyszy nam w drodze, w której poznawaliśmy piękno Polski i nasze sanktuaria. Dzień zawsze rozpoczynamy w trasie Mszą św., potem na każdym postoju odmawiamy dziesiątkę Różańca, a na wieczór dzień kończymy Apelem Jasnogórskim - dodaje kapłan.
Pielgrzymi spod Tatr mieli do pokonania dziennie od 140 do 170 km. Przygotowania do drogi rozpoczynają już kilka miesięcy przed wyjazdem. - Pierwszych chętnych na wyjazd w kolejnym roku zapisuję już kilka tygodni po zakończeniu kolejnej edycji. Potem zaczynamy przygotowywać logistykę: rezerwujemy noclegi, ustalamy terminy z sanktuariami i domami pielgrzyma na trasie. Trwają też treningi, by można było przejechać dziennie ponad 150 km. Na trasie towarzyszy nam wóz techniczny z mechanikiem, mamy też zabezpieczenie medyczne i logistyczne - mówi kierownik pielgrzymki.
Wśród tegorocznych pielgrzymów byli debiutanci, ale też osoby, które w góralskiej pielgrzymce udział biorą kolejny raz z rzędu. Najstarszy uczestnik miał 77 lat, najmłodszy - 18. - Trasa jest wymagającą, jest ciężko, ale do przodu. Średnia to 150 km dziennie. Łącznie z Zakopanego do Wilna przejedziemy ponad 1700 km. Myślę, że o wiele trudniej jest wędrować na piechotę niż pedałować na rowerze. Do Wilna zawożę intencje, które tam wyjawię Matce Bożej - mówi Igor Sznalich, 19-latek z Krakowa.
Mszy św. w swarzewskim sanktuarium przewodniczył ks. Adam Zdrojewski, proboszcz parafii. - Zaczerpnijcie z bogactwa Eucharystii, a prośby, które wieziecie, przedstawcie przez serce Maryi, naszej Pani Swarzewskiej - zwrócił się do pątników kustosz sanktuarium.
Po południu cykliści dotarli do Helu. Tam zostali powitani przez mieszkańców i parafian z miejscowości na Kopcu Kaszubów. Jak zawsze, na zakończenie pielgrzymi odbyli też symboliczną kąpiel w Morzu Bałtyckim. Głównym organizatorem pielgrzymki jest Towarzystwo Cyklistów "Orzeł" Rabka-Zdrój pod honorowym patronatem Związku Podhalan. We wtorek 1 sierpnia ekipa z Podhala wyruszy z Półwyspu Helskiego w kierunku Wilna.
Więcej o wyprawie Podhalan do Kaszubów w numerze 32. "Gościa Gdańskiego" na 13 sierpnia.