Jest to miejsce ciszy, głębokiego milczenia, pełne modlitwy. Od ćwierć wieku panuje tutaj klimat ufnego i pokornego trwania przed Najświętszą Trójcą.
Mniszki od Betlejem, od Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i od św. Brunona od 25 lat żyją w monasterze Najświętszej Dziewicy na Pustyni w Grabowcu koło Szemuda. To jedyne miejsce tej wspólnoty zakonnej w Polsce. – Charyzmatem Betlejem jest trwanie wraz z Maryją uwielbioną w adoracji Trójcy Świętej, w życiu, w którym samotność i komunia w Bogu są nierozdzielne i przywołują się nawzajem. Samotność, kontemplacja i milczenie modlitewne nie mogą być przeżywane w sposób autentyczny bez liturgicznej i braterskiej komunii. A ta komunia zakorzenia się w tajemnicy samotnego spotkania każdej z nas z Bogiem – mówią siostry.
Dobowy rytm życia mniszek wyznaczają lectio divina, modlitwa i prosta praca, którą stanowi przede wszystkim rzemiosło monastyczne. W Grabowcu siostry robią świece i różańce, malują medaliony. Starają się przez to wyrazić i przekazać odblask piękna i dobroci Boga, owoc spotkania z Nim w ciszy kontemplacji.
Pierwsza była Maryja
Była środa, 1 listopada 1950 r., Wszystkich Świętych. Pius XII ogłosił wtedy dogmat o wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny. W bazylice św. Piotra w Rzymie 1600 biskupów z całego świata słuchało uroczystej proklamacji: „Orzekamy, że Niepokalana Matka Boga, Maryja zawsze Dziewica, po zakończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem została wzięta do chwały niebieskiej”. Kiedy papież kończył, promienie słońca wpadły do wnętrza bazyliki, rozlewały się też nad zgromadzonym na pl. św. Piotra tłumem. Wśród tysięcy wiernych stała grupa Francuzów, na czele z o. Ceslasem Minguet OP. Niektórzy odczuli silny impuls w sercach. Dali się porwać tajemniczym słowom z Listu do Efezjan: „W Chrystusie Bóg wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy trwali przed Nim w miłości, święci i nieskalani”, tak jak Maryja, w której ten Boży zamysł już się wypełnił. Treść dogmatu słyszeli jakby głębiej, co opisują z zachwytem: „Maryja jest w Trójcy z ciałem i duszą. Trójca jest wszędzie! Maryja jest wszędzie!” oraz: „Trzeba, aby na całym świecie istniały wspólnoty, które będą łączyć się z Dziewicą Maryją i towarzyszyć Jej tam, gdzie Ona jest, wraz z Nią przyjmować bezmierną miłość Ojca, Syna i Ducha Świętego w głębokim milczeniu adoracji”. Odkryli, że każdy człowiek, bez wyjątku, jest powołany, by – tak, jak Ona – żyć w komunii miłości z Bogiem-Trójcą. Tym jest niebo.
Siódemka Francuzów – dominikanin, jedna wdowa, małżeństwo i troje poszukujących chrześcijan – w ciszy zadali sobie palące pytanie: „Czy nie powinienem żyć tą prawdą?”. Kiedy dowiedzieli się, że otrzymali to samo natchnienie, zdecydowali poświęcić wszystko, by mogło się ono wypełnić.
Nieco później s. Marie, pierwsza siostra od Betlejem, która nie była wtedy obecna na pl. św. Piotra, tak opisuje początki fundacji: „To nie był mój pomysł. Byłam prowadzona przez inną myśl, inną siłę, o którą trzeba było stale żebrać w modlitwie. Owocem tego była ogromna lekkość, radość i szalone pragnienie bycia wierną temu, czego chciała Maryja, wiedząc jednak, że to nie mogło być nic innego, jak życie w nieustannej modlitwie, słuchaniu Ewangelii wraz z Nią i bardzo wielkiej uważności na wydarzenia i osoby z największą możliwą miłością. Minuta po minucie będę szukać tego, czego chciałaby Maryja, co pomyślałaby Maryja, co zdecydowałaby Maryja”.
Dwanaście tygodni później w diecezji Sens we Francji powstała nowa wspólnota sióstr, a 10 lat później – wspólnota braci. Pierwszym miejscem zamieszkania mniszek było wiejskie gospodarstwo we Francji, w miejscowości Chamvre. Był to dom wspomnianej wdowy. Stała przy nim stodoła, w której urządzono kaplicę, miejsce adoracji. Już wtedy towarzyszyła siostrom łaska betlejemskiego ubóstwa. Życie pierwszych sióstr opierało się na dwóch prawach – Różańcu i Ewangelii.
Od początku siostry miały silne wsparcie biskupa miejsca, choć dopiero w 1986 r. otrzymały kanoniczną jurysdykcję diecezjalną jako instytut monastyczny.
We wspomnienie św. Brunona, 6 października 1998 r., Jan Paweł II ostatecznie zatwierdził Instytut Mniszek i Mnichów od Betlejem, od Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i od św. Brunona. Dziś wspólnot kontemplacyjnych żyjących tym charyzmatem jest prawie 30 w różnych miejscach świata: we Francji, Włoszech, w Belgii, Hiszpanii, Austrii, Niemczech, Portugalii, Polsce, na Litwie, w Izraelu, Argentynie, Chile, Kanadzie, Meksyku i w USA.
Zanurzeni w Bogu łączą tradycje duchowości Wschodu i Zachodu, uczestnicząc w profetycznym poruszeniu Ducha, który pragnie doprowadzić wszystkich chrześcijan do pełnej komunii w Chrystusie. Pierwotne źródła monastyczne są konstytutywne dla ich charyzmatu. Monastycyzm Wschodu inspiruje ich sposób życia, modlenia się, sprawowania liturgii i przeżywania walki duchowej.
Błogosławiona obecność
W 1989 r. do Polski przybyła delegacja mniszek z Francji, z s. Marie na czele. W tym czasie we wspólnocie od Betlejem były trzy Polki. Celem tej wizyty było znalezienie miejsca pod monaster. Siostry udały się najpierw do Pałacu Biskupów Krakowskich na spotkanie z kard. Franciszkiem Macharskim. Hierarcha bardzo życzliwie przyjął intencje sióstr i początkowo zaproponował samotne miejsce w górach. Po czym, po chwili zastanowienia, powiedział: „Myślę jednak, że powinniście najpierw spróbować osiedlić się tam, gdzie to powołanie wpisało się w wieczystą pamięć dziejów u nas. Tam, gdzie ktoś już kiedyś żył według podobnego charyzmatu. Jedynym takim miejscem w Polsce są Kartuzy”. Delegacja udała się zatem do Pelplina. Gdy siostry zaparkowały samochód na placu przed kurią, spotkały młodego kleryka, który spostrzegł francuskie tablice rejestracyjne. Przywitał się po angielsku i zapytał, czy kojarzą wspólnotę sióstr od Betlejem, ponieważ pragnął nawiązać z nimi kontakt. Był zdumiony i nie dowierzał, gdy okazało się, że rozmawia z siostrami, z którymi wcześniej korespondował. To opatrznościowe spotkanie stało się początkiem współpracy mniszek z ks. Januszem Witkowskim, wówczas jeszcze seminarzystą.
Zaczęły się poszukiwania odpowiedniego miejsca pod monaster. Siostry obejrzały w pobliżu kilka terenów, jednak żaden nie odpowiadał warunkom życia prawdziwie kontemplacyjnego. Z pomocą przyszedł kleryk Piotr Gruba, obecnie proboszcz parafii pw. Świętych Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Chwaszczynie. – Janusz wiedział, że pochodzę z Grabowca, wsi z okolic Kartuz, dlatego zapytał, czy znam kogoś, kto chciałby sprzedać większy kawałek ziemi. W poszukiwanie odpowiedniego miejsca zaangażowało się trochę osób. Moja bratowa Zosia rozmawiała z Marią Rompską, która przyznała, że planują pozbyć się ziemi – wspomina ks. Gruba.
11 marca 1990 r. ks. Janusz napisał list do s. Marie. „Cieszę się, że modlicie się o Wasze przybycie do Polski, do diecezji chełmińskiej. Ja również się modlę i jestem pewien, że Boży plan się spełni. Jest mi przykro, że tak długo nie pisałem. W tym czasie szukałem konkretnego miejsca na Waszą fundację niedaleko Kartuz. I myślę, że mi się udało. Jest tu mała wieś Grabowiec, niedaleko większej miejscowości Szemud. To około 30 km od Kartuz. W Grabowcu jest pole na skraju lasu. Jest ono własnością małżeństwa w podeszłym wieku i myślę, że mogą sprzedać to pole. Taka jest moja propozycja. Byłoby wspaniale spotkać się w tej miejscowości. Raz jeszcze – modlę się o Wasze przybycie. Potrzebujemy Waszej obecności w sercu naszego Kościoła”.
Cztery miesiące później siostry po raz pierwszy przyjechały do Grabowca. Maria i Czesław Rompscy nie czynili żadnych trudności ze sprzedażą terenu. – Byłam chora, po udarze, a moje dzieci nie były zainteresowane tą ziemią. Pamiętam pierwsze spotkanie z siostrami. Kiedy s. Marie schodziła z góry, popatrzyła w niebo i powiedziała: „Tu będzie nasz dom” – opowiada pani Maria. Jeszcze tego samego dnia zostały ustalone podstawowe szczegóły. Od tego momentu siostry zaczęły etapowo organizować monaster.
W marcu 1992 r., wraz z nowym podziałem administracyjnym Kościoła w Polsce, Grabowiec przeszedł na teren archidiecezji gdańskiej. Arcybiskup Tadeusz Gocłowski, ówczesny metropolita gdański, po raz pierwszy do Grabowca przyjechał w niedzielę 12 lipca 1992 roku. Po zapoznaniu się z projektem budowy monasteru arcybiskup w towarzystwie m.in. s. Marie udał się, by obejrzeć teren. Następnie został zaproszony na poczęstunek do... stodoły. Kiedy wszedł do środka, z radością powiedział: „Niech nasz Pan pobłogosławi tę prawdziwą betlejemską agapę, którą przygotowały dla nas siostry!”. Był bardzo serdeczny i opiekuńczy w stosunku do gospodarzy, dziękując im za to, że zdecydowali się na sprzedaż terenu pod monaster. Na koniec dokonał uroczystej inauguracji fundacji.
Tymczasem we Francji stopniowo tworzyła się polska wspólnota sióstr, nazywana „Jasna Góra”. Był to czas formacji, w którym powstawały m.in. pierwsze tłumaczenia tekstów liturgicznych na język polski.
Ważną datą jest 19 września 1993 r., kiedy w kościele parafialnym pw. św. Mikołaja w Szemudzie odbyła się profesja czasowa pierwszych sióstr z Polski – s. Almy i s. Łucji. Arcybiskup Gocłowski mówił wtedy: „Jestem wdzięczny Bogu, że w czasie, gdy zmagamy się o kształt naszej polskiej wolności, w dobie, gdy niepokój budzi zalew laickości i materializmu praktycznego, na naszych ziemiach odradza się źródło życia przepełnionego Bożą miłością, ciszą, modlitwą i pokorną pracą. Ufam, że uda się zrealizować ten odważny projekt klasztoru zwróconego całkowicie ku Bogu samemu i jednocześnie gościnnie przyjmującego każdego człowieka spragnionego Chrystusa i Jego miłości”. Profesja miała miejsce po uroczystości Podwyższenia Krzyża Świętego i wśród miejscowych parafian zrodził się pomysł, żeby na pamiątkę tego ważnego wydarzenia na terenie przyszłego monasteru postawić krzyż. Głównym pomysłodawcą był Henryk Reszke. Krzyż został poświęcony przez arcybiskupa i od tamtej pory wznosi się jako znak błogosławieństwa nad doliną monasteru.
Decyzja o wyjeździe na fundację została oznajmiona wspólnocie we Francji w wigilię uroczystości św. Brunona w 1998 roku. Wtedy też została wybrana nazwa polskiego monasteru: Najświętszej Dziewicy na Pustyni, by podkreślić kontemplacyjny i ukryty charakter życia, w komunii z Maryją. W przeddzień wyjazdu, po tzw. liturgii rozesłania, s. Marie powiedziała do sióstr jadących do Polski: „Idźcie za Ogniem, za płonącym Światłem Miłości... Nie będzie w Grabowcu nic wyjątkowego, nic wspaniałego, nic wielkiego. Będzie Ogień Serca Chrystusa płonący w sercach małych sióstr, tylko to jest ważne!”. –
Każdego dnia dziękuję Bogu, że siostry tu przyjechały. I Matce Najświętszej, że je tu przyprowadziła. To wielka łaska – mówi M. Rompska. – Obecność sióstr jest dla nas wszystkich błogosławieństwem – dodaje ks. Gruba.• Pisząc artykuł, korzystałem z wystawy przygotowanej przez siostry z okazji 25-lecia monasteru w Grabowcu.