Idźcie za Ogniem

Jest to miejsce ciszy, głębokiego milczenia, pełne modlitwy. Od ćwierć wieku panuje tutaj klimat ufnego i pokornego trwania przed Najświętszą Trójcą.

Mniszki od Betlejem, od Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i od św. Brunona od 25 lat żyją w monasterze Najświętszej Dziewicy na Pustyni w Grabowcu koło Szemuda. To jedyne miejsce tej wspólnoty zakonnej w Polsce. - Charyzmatem Betlejem jest trwanie wraz z Maryją uwielbioną w adoracji Trójcy Świętej, w życiu, w którym samotność i komunia w Bogu są nierozdzielne i przywołują się nawzajem. Samotność, kontemplacja i milczenie modlitewne nie mogą być przeżywane w sposób autentyczny bez liturgicznej i braterskiej komunii. A ta komunia zakorzenia się w tajemnicy samotnego spotkania każdej z nas z Bogiem - mówią siostry.

Dobowy rytm życia mniszek wyznaczają lectio divina, modlitwa i prosta praca, którą stanowi przede wszystkim rzemiosło monastyczne. W Grabowcu siostry robią świece i różańce, malują medaliony. Starają się przez to wyrazić i przekazać odblask piękna i dobroci Boga, owoc spotkania z Nim w ciszy kontemplacji.

W 1989 r. do Polski przybyła delegacja mniszek z Francji, z s. Marie na czele. W tym czasie we wspólnocie od Betlejem były trzy Polki. Celem tej wizyty było znalezienie miejsca pod monaster. Siostry udały się najpierw do Pałacu Biskupów Krakowskich na spotkanie z kard. Franciszkiem Macharskim. Hierarcha bardzo życzliwie przyjął intencje sióstr i początkowo zaproponował samotne miejsce w górach. Po czym, po chwili zastanowienia, powiedział: "Myślę jednak, że powinniście najpierw spróbować osiedlić się tam, gdzie to powołanie wpisało się w wieczystą pamięć dziejów u nas. Tam, gdzie ktoś już kiedyś żył według podobnego charyzmatu. Jedynym takim miejscem w Polsce są Kartuzy". Delegacja udała się zatem do Pelplina. Gdy siostry zaparkowały samochód na placu przed kurią, spotkały młodego kleryka, który spostrzegł francuskie tablice rejestracyjne. Przywitał się po angielsku i zapytał, czy kojarzą wspólnotę sióstr od Betlejem, ponieważ pragnął nawiązać z nimi kontakt. Był zdumiony i nie dowierzał, gdy okazało się, że rozmawia z siostrami, z którymi wcześniej korespondował. To opatrznościowe spotkanie stało się początkiem współpracy mniszek z ks. Januszem Witkowskim, wówczas jeszcze seminarzystą.

Zaczęły się poszukiwania odpowiedniego miejsca pod monaster. Siostry obejrzały w pobliżu kilka terenów, jednak żaden nie odpowiadał warunkom życia prawdziwie kontemplacyjnego. Z pomocą przyszedł kleryk Piotr Gruba, obecnie proboszcz parafii pw. Świętych Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Chwaszczynie. - Janusz wiedział, że pochodzę z Grabowca, wsi z okolic Kartuz, dlatego zapytał, czy znam kogoś, kto chciałby sprzedać większy kawałek ziemi. Moja bratowa Zosia rozmawiała z Marią Rompską, która przyznała, że planują pozbyć się ziemi - wspomina ks. Gruba.

Cztery miesiące później siostry po raz pierwszy przyjechały do Grabowca. Maria i Czesław Rompscy nie czynili żadnych trudności ze sprzedażą terenu. - Byłam chora, po udarze, a moje dzieci nie były zainteresowane tą ziemią. Pamiętam pierwsze spotkanie z siostrami. Kiedy s. Marie schodziła z góry, popatrzyła w niebo i powiedziała: "Tu będzie nasz dom" - opowiada pani Maria.

Decyzja o wyjeździe na fundację została oznajmiona wspólnocie we Francji w wigilię uroczystości św. Brunona w 1998 roku. Wtedy też została wybrana nazwa polskiego monasteru: Najświętszej Dziewicy na Pustyni, by podkreślić kontemplacyjny i ukryty charakter życia, w komunii z Maryją. W przeddzień wyjazdu, po tzw. liturgii rozesłania, s. Marie powiedziała do sióstr jadących do Polski: "Idźcie za Ogniem, za płonącym Światłem Miłości... Nie będzie w Grabowcu nic wyjątkowego, nic wspaniałego, nic wielkiego. Będzie Ogień Serca Chrystusa płonący w sercach małych sióstr, tylko to jest ważne!".

- Każdego dnia dziękuję Bogu, że siostry tu przyjechały. I Matce Najświętszej, że je tu przyprowadziła. To wielka łaska - mówi M. Rompska. - Obecność sióstr jest dla nas wszystkich błogosławieństwem - dodaje ks. Gruba.


Więcej o historii monasteru w Grabowcu w 31. numerze "Gościa Gdańskiego" na 6 sierpnia.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..