Pielgrzymka z Oliwy do Matemblewa i Msza św. w sanktuarium Matki Bożej Brzemiennej - to wydarzenia kończące gdańskie spotkanie rodzin polonijnych.
Pierwszy raz spotkanie to odbywało się w kraju – ponad 500 osób z 28 krajów spotykało się przez trzy dni na wydarzeniach, konferencjach i wykładach na Polsat Plus Arenie Gdańsk. W niedzielę 17 września zakończył się doroczny Kongres Rodzin Polonijnych. Rano część uczestników, blisko 200 osób, udało się z pielgrzymką rodzin z Oliwy do Matemblewa. W sanktuarium trwały też spotkania doradców życia rodzinnego z kraju i z zagranicy oraz Polonijnej Rady Rodziny. Przy sanktuarium rozstawiono stoiska różnych stowarzyszeń katolickich i wspólnot.
O godz. 12.30 odprawiono uroczystą Mszę św. na zakończenie kongresu. Liturgii przewodniczył bp Wiesław Szlachetka, biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej wraz bp. Piotrem Turzyńskim, delegatem KEP ds. duszpasterstwa emigracji polskiej i licznymi kapłanami. Homilię wygłosił bp Turzyński. Nawiązał do porannej pielgrzymki z Oliwy. - Część z nas przybyła do Matki Bożej Brzemiennej wędrując pieszo. I my na kongresie w pewnym sensie pielgrzymowaliśmy do Gdańska. Dziś wędrowaliśmy do Matki Bożej Brzemiennej, a myślami i sercem do Matki Słowa do Kibeho. Ludzkie życie też jest wędrowaniem. Jednak człowiek, każdy z nas, nie jest włóczęgą. To ktoś taki kto nie ma domu - punktu wyjścia i nie ma punktu, do którego chciałby dojść. Nie jesteśmy włóczęgami. Wyszliśmy z Domu Ojca. To Bóg nas wymyślił, stworzył i idziemy do Niego. My jesteśmy pielgrzymami. Mamy cel, jakieś szczęście do zdobycia, wieczność - mówił bp Turzyński.
Kaznodzieja nawiązał do postaci Maryi i trzech łacińskich słów, którymi Ona kierowała się w życiu: fiat, magnificat, stabat (dosł. "niech się stanie, wielbi, stała” - tłum. red.). - Maryja, choć pewnie miała jako młoda dziewczyna swoje plany, to powiedział: "tak jak Bóg chce". Zgodzić się na wolę Bożą, to bardzo ważne. Naśladując Maryję, trzeba żebyśmy się pozwalali Panu Bogu zaskoczyć. Żebyśmy Go zawsze pytali: co chcesz? Którą drogą poprowadzisz? Potrzebne jest posłuszeństwo Bogu i w tym posłuszeństwie pokora - tłumaczył.
Mówił też o darze życia. - My głosimy cywilizację życia. Cieszymy się każdym dzieciątkiem. W naszej polskiej tradycji dziecko nazywamy "pociechą". Nie "wydatkiem", nie "ekonomią", nie "problemem". "Fiat" i "maginificat". Maryja uwierzyła w Bożą miłość. Wszystko cokolwiek Bóg daje jest miłością. Czy to cierpienie, czy ból, czy trud. Trzeba dziękować za wszystko. I jak ks. Franciszek Blachnicki recytować "Magnificat". Trzeba dziękować i dostrzegać dobro w swojej żonie, w mężu, w dzieciach, w tym pokoleniu - mówił.
Tłumaczył też kolejne pojęcia. - "Stabat" to znaczy nie zdezerterować. Szczególnie w Gdańsku to ważne słowa. Tamci nasi chłopcy tutaj nie zdezerterowali, chociaż wróg był silniejszy. Trzeba zostać i mieć zdolność ofiarowania samego siebie. To jest też wierność. To "stabat" mówi nam, że prawdziwa miłość hartuje się w warunkach próby, w sytuacjach trudnych. Jeśli dziś przychodzimy do Matemblewa z rodzinami polonijnymi, to chcemy Wam tu mieszkającym powiedzieć, że na świecie są cudowne rodziny, wspaniałe małżeństwa. Naśladujmy Maryję w tych trzech zadaniach - zakończył.
Na zakończenie liturgii bp Turzyński poświęcił archidiecezjalną ikonę bł. Rodziny Ulmów. Po Mszy św. odbyło się nabożeństwo z błogosławieństwem małżeństw oczekujących potomstwa. Zaraz po uroczystościach w kościele, wystartował festyn rodzinny na polanie przy Ołtarzu Papieskim.