W sanktuarium Miłosierdzia Bożego odbyły się we wtorek 3 października uroczystości pogrzebowe o. Jana Tymińskiego, zmartwychwstańca, wieloletniego kapelana szpitala na gdańskim Srebrzysku. Przewodniczył im bp Wiesław Szlachetka.
W kościele na gdańskiej Strzyży zgromadziła się licznie rodzina zmartwychwstańcza z Polski i zagranicy - księża, bracia z polskiej prowincji zgromadzenia. Przybyła też rodzina kapłana oraz parafianie, z którymi o. Jan związał ostatnie 34 lata swego życia. Jako kapłan na co dzień posługiwał, aż do końca ub.r., w Wojewódzkim Szpitalu Psychiatrycznym w Gdańsku. Zmarł 23 września w wieku 83 lat i w 52. roku kapłaństwa.
W homilii biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej nawiązał do ewangelicznego obrazu spotkania ze Zmartwychwstałym Panem z Ewangelii według św. Jana. - Ten fragment Janowej Ewangelii opowiada o tym, co zobaczono i jak to zobaczono wczesnym rankiem pierwszego dnia po szabacie, czyli pierwszego dnia tygodnia, w niedzielę. Polski przekład tego opisu niewiele nam mówi. Wydaje się dość prozaiczny, a nawet banalny. Bo nasz język nie jest tak precyzyjny i bogaty jak język Biblii, który potrafi wyrazić więcej. W oryginalnym języku, czyli w greckim, bo jest to tekst Nowego Testamentu, opis tego wydarzenia zaskakuje niezwykłą głębią. Ewangelista zdaje się skupiać uwagę czytelnika na sposobie oglądu pustego grobu przez jego pierwszych naocznych świadków. Wskazują na to trzy różne czasowniki, które posłużyły do opisu patrzenia tych trojga bohaterów, pierwszych świadków pustego grobu - Marii Magdaleny, Piotra i Jana - mówił bp Wiesław.
Następnie wytłumaczył zgromadzonym filologiczne różnice greckich czasowników. - Oto Maria Magdalena widzi kamień odsunięty od grobu, a Jan widzi w grobie leżące płótna. Ten widok nasuwa Magdalenie myśl o przeniesieniu ciała Jezusa. Jej sposób patrzenia oraz - w tym momencie - sposób patrzenia Jana, Ewangelista opisuje przy pomocy czasownika blepein. Czasownik ten wyraża patrzenie materialne, zmysłowe, pozbawione rozumowej refleksji. To jest taki sposób patrzenia, gdy coś widzę i nie zastanawiam się nad tym, co widzę - wyjaśnił. - Ale już Piotr, który wszedł do grobu, patrzy w inny sposób. Dokładnie przygląda się leżącym płótnom i chuście. Ten jego sposób patrzenia Ewangelista opisuje przy pomocy czasownika theorein. Ten czasownik oznacza patrzenie połączone z rozumową refleksją. Piotr zastanawia się, dlaczego płótno, w które było zawinięte ciało Jezusa, leżało nienaruszone; a chusta, która - według ówczesnych zwyczajów grzebalnych przykrywała twarz zmarłego - teraz leżała osobno, zwinięta. Ten sposób patrzenia, naznaczony refleksją, rodzi pytania i inspiruje do szukania na nie odpowiedzi. Szukanie odpowiedzi prowadzi w głąb oglądanej rzeczywistości. Piotr dzięki patrzeniu połączonemu z refleksją zauważa, że tu dokonało się coś, co wykracza poza interwencję człowieka i prawa natury. Takie patrzenie podprowadza do tajemnicy oglądanej rzeczywistości - dodał.
Kaznodzieja opisał też trzeci sposób widzenia, według św. Jana. - Ten jego sposób patrzenia Ewangelista opisał za pomocą czasownika horao. Wyraża on patrzenie pełne pokory, ale przenikliwe; głęboką kontemplację, zaangażowanie całego rozumu i serca. Jest to patrzenie naznaczone miłością, czyli patrzenie wolne od pychy, która zaślepia. Jest to patrzenie wolne od fałszywego przekonania, że ja widzę wszystko lepiej; że tylko moje widzenie rzeczywistości jest prawdziwe. Patrzenie z miłością umożliwia poznanie rzeczywistości takiej, jaka jest, umożliwia poznanie prawdy. Ten sposób patrzenia Jana jest bliski wiary, a nawet wyraża już wiarę. Ewangelista zaznacza, że Jan - po wejściu do grobu - ujrzał i uwierzył, czyli zobaczył więcej, bo patrzył z miłością. To wydarzenie, które przedstawia dzisiejsza Ewangelia, zwraca naszą uwagę, że droga do spotkania z Chrystusem Zmartwychwstałym to pewien duchowy proces, począwszy od patrzenia tylko oczami (blepein), przez patrzenie rozumem (theorein) do patrzenia z wiarą pełną miłości (horao). Patrzenie z wiarą pełną miłości pozwala odkryć, że celem naszego życia jest zmartwychwstanie - wskazał.
Biskup Wiesław przypomniał też drogę posługi o. Jana Tymińskiego. - Wiarę w Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego wyniósł z rodzinnego domu. Jego rodzice Marianna i Józef troszczyli się o jego zbawienie. Pomocą w kształtowaniu wiary była mu rodzinna parafia w Twarogach Lackich. Potem szkoła, wstąpienie do zgromadzenia zmartwychwstańców w 1959 r., obowiązkowa służba wojskowa, nowicjat w Radziwiłłowie Mazowieckim i pierwsze śluby zakonne uwieńczone święceniami prezbiteratu 4 kwietnia 1971 r. Dalej posługa kapłańska w Drawsku Pomorskim, Kościerzynie, Poznaniu, Sulisławicach, Krakowie, Radziwiłłowie Mazowieckim, Krokowej i Gdańsku, gdzie aż do końca swej ziemskiej drogi posługiwał jako kapelan szpitala. W międzyczasie były specjalistyczne studia z homiletyki na KUL oraz posługa kapelana u sióstr urszulanek w Sokolnikach Wielkich. To była jego ziemska droga do spotkania ze zmartwychwstałym Panem i zarazem droga do swojego zmartwychwstania. Księże Janie, do zobaczenia w chwale zmartwychwstania! - zakończył.