W kościele pw. św. Jakuba Apostoła, u gdańskich kapucynów, po raz 6. odbył się kongres poświęcony osobie św. Pio z Pietrelciny. I tym razem nie zabrakło ciekawych konferencji dotyczących niezwykle intrygującego tematu stosunku charyzmatu i hierarchii w Kościele.
Trwający całą sobotę, 7 października, kongres rozpoczął się adoracją Najświętszego Sakramentu o godz. 9. Pierwszą z trzech konferencji wygłosiła aktorka Katarzyna Gajdarska-Wallin. Mówiąc o roli charyzmatów w Kościele, stwierdziła: – Proste rzeczy robione w sposób nadzwyczajny, stają się niezwykłe. Chodzi o to, żebyśmy wszystko wykonywali z miłości i przez miłość. Opowiedziała także o swoim nawróceniu, które zawdzięcza lekturze książki „Winnica Padre Pio” ofiarowanej jej przez mamę. – Miłość jest siłą motoryczną, która pozwala nam czynić dobro. W modlitwie poznajemy swoje charyzmaty. Niepodlewany kwiat usycha. Modlitwa jest nawodnieniem duszy. Nadzwyczajne dary ujawniają się w osobistej relacji z Jezusem – powiedziała. – Ważne, żeby wszystko odbywało się godnie i w należytym porządku (zob. 1 Kor 14,40 – przyp. red.). Dlatego we wspólnotach charyzmatycznych, w których ujawniają się różne dary, potrzebny jest kapłan – dla rozeznawania duchów i dla porządku – zaznaczyła K. Gajdarska-Wallin.
O roli hierarchii w Kościele mówił natomiast bp Piotr Przyborek, biblista i biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej. – Przy osobie Ojca Pio musimy unikać zestawienia „my” i „oni”, czyli zła hierarchia i wierni, którzy chcą dobrze. Możemy pytać, czym jest hierarchia i dlaczego jest potrzebna. To część Kościoła – powiedział. Powołując się na liczne fragmenty biblijne, podkreślił współzależność charyzmatów i hierarchii. – Sakrament święceń to charyzmat, który jest przekazywany przez nałożenie rąk, jest trwały raz na zawsze i związany jest z konkretną osobą. Może być zaniedbany, ale nie można go utracić. Jest dany dla innych, dla wspólnoty, która jest powierzona pasterzowi – tłumaczył. – Ojciec Pio miał głębokie przekonanie, że Kościół nie jest jego własnością, lecz domem, do którego wchodzi ze swoim bogactwem i od którego nie może innych odciągać – zakończył hierarcha.
Centralnym punktem kongresu była Eucharystia, której przewodniczył bp Przyborek. – Na Ojca Pio patrzymy zazwyczaj przez pryzmat jego ran, ale pierwsza rzecz, którą u niego widzimy, to radość w Panu. Radość jest większa i doskonalsza, kiedy nie patrzę tylko na moje działanie, ale mam świadomość, że wszystko jest zakotwiczone w Panu Jezusie. Nie muszę budować na sobie, nie jestem alfą i omegą – dzięki Bogu! – ale jest Pan Jezus, który jest centrum mojego przepowiadania i mojego życia. On codziennie z radością wypowiada moje imię, codziennie na nowo mnie stwarza – i to jest coś niesamowitego – powiedział w homilii.
Ostatnią konferencję wygłosił br. Marek Miszczyński OFM Cap. – Napięcie między stroną charyzmatyczną a stroną hierarchiczną jest twórcze, jeśli obie strony otwarte są na działanie Ducha Świętego. Widać to w konkretnych wydarzeniach z życia Ojca Pio – powiedział. – Kiedy otrzymuje stygmaty, potrzebuje porad kierownika duchowego i światła, by zrozumieć siebie i dary, które otrzymuje od Boga. W momencie otrzymania dekretu Świętego Oficjum zakazującego mu posługi wiernym Ojciec Pio nie wiedział, ile to będzie trwało. Przyjął jednak, w duchu wiary, te trudne, ale ostatecznie Boże działania. Dzięki temu dojrzewa duchowo – wyliczał br. Miszczyński. – Ojciec Pio nie tylko był posłuszny, ale także upominaał swojego obrońcę, Emanuela Brunattiego, by nie dyskredytował jego współbraci kapucynów i hierarchii Kościoła, chcąc walczyć o dobre imię swojego duchowego ojca – podkreślił.
Następnie odbył się panel dyskusyjny, który poprowadziła Alicja Samolewicz-Jeglicka, dziennikarka Radia Gdańsk. Wzięli w nim udział prelegenci K. Gajdarska-Wallin i br. M. Miszczyński, do których dołączył br. Robert Krawiec OFM Cap, krajowy asystent Grup Modlitwy Ojca Pio.