Nowy numer 17/2024 Archiwum

Ćwierć wieku w gdańskim Świętym Janie

- Myślę, że ponad 500 osób stojących i patrzących w jasne niebo pod sklepieniem Świętego Jana na pamiątkowej fotografii to dowód na to, że jestem najszczęśliwszym księdzem na świecie. Bo prócz tego, że jest nas tak dużo, to tyle samo jest tu dobrych, ludzkich energii - mówi ks. kan. Krzysztof Niedałtowski, archidiecezjalny duszpasterz środowisk twórczych i rektor kościoła św. Jana w Gdańsku.

Kościół św. Jana to jedna z najbardziej charakterystycznych budowli Głównego Miasta, a historycznie rzecz ujmując Świętojańskiego Miasta. Odbudowany z wojennych zniszczeń ogromnym nakładem środków, stanowi synergię tego, co "cesarskie i boskie". Na podstawie porozumienia Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego z archidiecezją gdańską zawartego ćwierć wieku temu, ze środków samorządu przeprowadzono prace remontowe, które doprowadziły do powstania Centrum św. Jana, placówki znanej szeroko na kulturalnej mapie Polski i Europy. Remont objął też elementy sakralnego wystroju świątyni, którą ocalono z wojennej pożogi. Kościół gdański zyskał też siedzibę dla kościoła rektorskiego św. Jana, w którym miejsce znaleźli wierni skupieni w Archidiecezjalnym Duszpasterstwie Środowisk Twórczych.

Dziś wspólnota św. Jana liczy ponad 500 wiernych. Ksiądz rektor nie ma plebanii ani wikariusza. Ma wiernych, którzy pomagają mu organizować życie duszpasterskie i liturgiczne.

- Mszę św. odprawiamy zawsze w południe w niedzielę. To jest moja wielka radość, bo towarzyszy jej zawsze wspaniała oprawa wizualna i muzyczna. Dotyczy to też wszystkich świąt. Mamy bardzo piękne Triduum Paschalne, połączone z niesamowitą muzyką, którą przygotowują i wykonują profesjonaliści. Od trzech lat posiadamy organy, które zrekonstruowaliśmy pod czujnym nadzorem profesora Andrzeja Szadejki. To absolutna muzyczna pierwsza liga. Mamy szefa scholi i kapelmistrza Macieja Borowicza po katowickiej akademii muzycznej z genialnym wyczuciem liturgii i z kompozycjami, które powstają na każdą niemal liturgię. Przez trzy lata co niedzielę komponował nową antyfonę na wejście i to były oryginalne, nowe kompozycje, które doskonalili nasi śpiewacy. Mogę śmiało powiedzieć, że mam tu taki trochę luksus liturgiczny - wylicza kapłan.

Do Pierwszej Komunii św. ks. Krzysztof przygotowuje dzieci ze wspólnoty razem z rodzicami, indywidualnie; z młodzieżą, która szykuje się do bierzmowania, wyjeżdża na rekolekcje do jednego z włoskich klasztorów. To nie wspólnota "lansu", ale ludzi o artystycznej, bogatszej wrażliwości.

- Największym sukcesem tego duszpasterstwa jest ludzki kapitał. To piękny Kościół, trochę inny, trochę dziwny, trochę eksperymentalny, ale mieszczący się w ramach i w drodze chrześcijańskiej. Łączy wiernych od Wejherowa do Pruszcza Gdańskiego, którzy tu wybrali sobie taką duchową ojczyznę. Nie mamy legitymacji uczestnika, nie prowadzimy weryfikacji - kto ma ochotę, to do nas przychodzi. Ludzie przynoszą wciąż nowe inicjatywy, przybywają z energią i chcą, żeby ją zagospodarować - dodaje ks. Niedałtowski.

Więcej o Janowej wspólnocie w "Gościu Gdańskim" nr 43 na 29 października.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama