W sobotę w bazylice św. Brygidy uczczono pamięć ofiar tragicznych wydarzeń z grudnia 1970 roku. Mszy św. przewodniczył metropolita gdański abp Tadeusz Wojda SAC.
Bezpośrednio po modlitwie pod Trzema Krzyżami rozpoczęła się celebracja eucharystyczna, na której zebrało się ok. 200 osób, w tym stoczniowcy, przedstawiciele NSZZ Solidarność oraz władz państwowych i samorządowych, służb mundurowych, a także duchowieństwa. Na początku uroczystości odegrano hymn państwowy.
Metropolita gdański w homilii, nawiązując do liturgii słowa 3. niedzieli Adwentu, powiedział: – Bóg nie pozostawia nas samych w naszych zmaganiach, lecz posyła swoich proroków, aby byli znakiem Jego obecności na ziemi. W Ewangelii tym prorokiem jest Jan Chrzciciel, posłaniec Boży, który mówi w imieniu Boga i przekazuje Jego przesłanie o potrzebie pokory i nawrócenia. W świetle tej biblijnej prawdy stają przed nami wydarzenia grudniowe z roku 1970, które dzisiaj upamiętniamy.
– To, co się działo w tamtych pamiętnych dniach jest syntezą czasu komunizmu, powojennego ćwierćwiecza. Ówczesna władza komunistyczna nie była wytworem polskiej myśli politycznej, lecz systemem narzuconym przez obce mocarstwo. Wielu z nas tutaj obecnych doświadczyło, jak ta obca nam władza stale i systematycznie odbierała nam wolność i swobodę przez ograniczanie i kontrolę mediów, prasy i przepływu informacji. Pozbawiała poczucia tożsamości opartej na tradycji, historii i na religijności. Obdzierała z godności poprzez stałe zubażanie społeczeństwa – rodzin i osób indywidualnych – pozbawiając podstawowych do życia środków, wprowadzając podwyżki cen, prowadząc destruktywną politykę gospodarczą – podkreślił abp Wojda.
– Ta obca władza hamowała powszechne prawo do wolności sumienia i wyznania, zmuszała do wyrzekania się osobistych przekonań, wiary i praktyk religijnych, do uczestnictwa w formach indoktrynacji i agitacji politycznej ukierunkowanej na otwartą walkę z Kościołem, tak by doprowadzić do całkowitej laicyzacji społeczeństwa – zaznaczył hierarcha.
– Choć wydarzenia grudniowe zakończyły się obietnicami ze strony władzy, z których wiele nie zostało zrealizowanych, w świadomości zwłaszcza klas robotniczych, ale nie tylko, zrodziło się przeświadczenie, że o własny los trzeba walczyć, że wartości, w które się wierzy, trzeba bronić, a godność osobistą wykuwać każdego dnia. Ponadto zrodziła się świadomość, że tylko wspólnymi siłami, tylko razem można przeciwstawić się krzywdzącym i partyjnym interesom władzy – zaznaczył metropolita.
– Ta świadomość, która zrodziła się w roku 1970, zaowocuje pod koniec lat 70., kiedy sytuacja społeczna znów stanie się bardzo trudna. Ruch opozycyjny, który narodził się w grudniu 1970 roku, umocniony słowami św. Jana Pawła II w czerwcu 1979, zaowocuje ruchem Solidarności, który skupił w swoich szeregach wiele milionów Polaków i w dalszej kolejności doprowadzi do głębokich przemian społecznych i do demokratycznych wyborów. Z perspektywy czasu staje się jeszcze bardziej jasne i widoczne, że pamięć tamtych czasów nie byłaby dziś tak żywa, gdyby u podstaw strajkujących nie było przywiązania do patriotyzmu, do wiary, do wolności, do pragnienia budowania przyszłości na fundamencie sprawiedliwości. Czy tych wartości już dzisiaj nie trzeba bronić? Wręcz przeciwnie! Tych wartości trzeba bronić, bo wciąż pozostają dla niektórych jak sól w oku i dlatego mocno się trudzą, żeby je wyrugować z życia i ze świadomości – powiedział abp Wojda.
Na zakończenie odśpiewano pieśń „Boże, coś Polskę”, zawierzając opiece Stwórcy dalsze losy ojczyzny.