Boże Narodzenie uczy nas, że życie to codzienność przerywana szczególnymi uroczystościami, a nie nieustanne celebrowanie, w którym robimy przerwy na obowiązki.
Bardzo lubię święta Bożego Narodzenia. Jednak zwykle mam wrażenie, że po prostu przelatują mi przez palce. Tyle przygotowań, tyle adwentowego oczekiwania, a potem... pstryk! I po świętach. Pstryk! I mamy już Nowy Rok. Choć uciekają tak szybko, są bardzo ważne - święta uczą nas bowiem tego, że życie to przecież codzienność przerywana szczególnymi uroczystościami, a nie nieustanne celebrowanie, w którym robimy przerwy na obowiązki, zanurzając się niechętnie w szarą rzeczywistość.
Uroczystość Narodzenia Pańskiego ukazuje nam Chrystusa jako Słowo, które wciela się w codzienność. On ma na imię Emmanuel, czyli Bóg z nami. W codzienności człowiek doświadcza swojej rozwojowości. Doświadcza też tego, że w niej może być obecny Bóg - i powinien On przenikać właśnie codzienność, gdyż ona stanowi większość ludzkiego życia. Bóg ma tkwić w szczegółach naszego życia, w których dzieje się najwięcej dobra, zwykle przez nas niezauważonego. Boże Narodzenie ma pomóc wydobyć to, co dobre w naszej codzienności, i w świąteczny sposób postawić to na widoku.
Ciąg dalszy w najnowszym numerze "Gościa Gdańskiego" nr 51-52 na 24 grudnia.