- Pójdźmy do Betlejem i pozwólmy, aby światłość bijąca od Jezusa przeniknęła do głębi nasze serca i rozpaliła w nich płomień Bożej miłości i dobroci. Nie lękajmy się Go! On przywróci w nas pokój, a życiu nada większy sens - mówił abp Tadeusz Wojda podczas Pasterki w archikatedrze oliwskiej.
W homilii metropolita gdański zauważył, że prorok Izajasz na siedem wieków przed narodzeniem Jezusa opisał narodzenie Syna Bożego w Betlejem. - Narracja proroka zadziwia precyzją i szczegółami faktów i zdarzeń dotyczących zarówno narodzin, jak i całego życia Jezusa. Czytając Księgę Izajasza, ma się nieodparte wrażenie jakby autor własnymi oczami widział to, co miało wydarzyć się siedem wieków później w Betlejem i w Palestynie. Czy jest to możliwe, aby człowiek mógł przewidzieć coś na tyle wieków wcześniej? Absolutnie nie. Trudno jest przewidzieć, co będzie za kilka czy kilkanaście lat, a co dopiero za kilkaset - tłumaczył.
- Wizja proroka Izajasza o Jezusie Chrystusie nie może więc pochodzić od człowieka, lecz od Boga. Faktycznie, prorok opisywał te fakty pod tchnieniem Bożym. To sam Bóg ustami proroka przepowiadał: "Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło (...). Albowiem Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju. Wielkie będzie Jego panowanie w pokoju bez granic na tronie Dawida (...). Zazdrosna miłość Pana Zastępów tego dokona" - przytoczył abp Wojda.
Hierarcha zaznaczył, że prorok opisuje narodzenie Jezusa w Betlejem, posługując się obrazem światła i ciemności. - Światłość bierze się ze stworzenia, kiedy Bóg, stwarzając świat, oddzielił najpierw światło od ciemności. Światło nazwał dniem, a ciemność nocą. Symbol światła wskazuje na coś, co pochodzi bezpośrednio z Boga, stanowi jakby odbicie chwały Bożej. Światłość wskazuje więc na obecność Boga, który objawia się człowiekowi, obdarowuje go życiem, radością, mądrością, nadzieją. Rozbudza w człowieku pragnienia, tchnie dobre uczucia, daje możliwość poznania najgłębszych tajemnic Bożych, pozwala mu zrozumieć sens stworzenia i odkupienia - podkreślił.
- Przeciwieństwem światłości jest ciemność. Ciemność wywołuje w człowieku lęk, symbolizuje śmierć, negację życia, niebezpieczeństwo. Bez światła człowiek ani świat nie mogą istnieć. Ciemność jest też symbolem grzechu, nieładu, oddalenia się od Boga, odrzucenia Go i Jego dobroczynnego działania. Psalmista mówi, że w ciemności błąkają się ci, którzy "nie pojmują i nie rozumieją" (Ps 82,5), albo że ciemność jest krainą tych, którzy "na wieki nie zobaczą światła" (Ps 49,20). Ciemności nie są przestrzenią do ludzkiego życia, dlatego człowiek z natury ma zakodowaną w sobie potrzebę poszukiwania światła oraz życia w nim i działania - zaznaczył metropolita gdański.
Zwrócił uwagę, że Bóg, odwołując się do owego ludzkiego pragnienia, wychodzi mu naprzeciw. - W Betlejem narodził się Chrystus, przyjmując ludzką postać. Betlejemski Jezus to Emmanuel - Bóg z nami. Przyszedł jako Światłość Wielka, mówi prorok Izajasz, aby rozświetlić mroki ludzkiego życia. Bóg wkroczył w mroczne ludzkie życie, aby je rozjaśnić, ożywić, uczynić chwałą Bożą. Całe życie Jezusa będzie jak jedna wielka pochodnia, która swoim światłem nauczania będzie wskazywać drogę nawrócenia, miłosierdziem będzie przemieniać grzeszników, miłością będzie rozpalać oziębłe serca, dobrocią będzie podtrzymywać upadających, a wrażliwością wszystkich pociągać będzie ku Bogu Ojcu - wyjaśnił arcybiskup.
Kaznodzieja podkreślił, że świat od zawsze jest jakby przestrzenią nieustannego konfliktu, który polega na odwiecznym ścieraniu się światłości z ciemnością, życia ze śmiercią. - Człowiek, choć pragnie i szuka światła, ulega ciemności i jego zdradliwym mocom. Zamiast budowania przyjaznych relacji międzyludzkich, wywołuje konflikty i nienawiść; zamiast wzajemnego poszanowania, jest przyczyną różnych form przemocy i bezprawia; zamiast uczciwości i sprawiedliwości, ulega korupcji materialnej i moralnej; zamiast poszanowania życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci, szerzy idee aborcji, eutanazji, selekcji eugenicznej. Czyżby dzisiejszemu człowiekowi bardziej zależało na ciemności niż na świetle, bardziej na śmierci niż na życiu? Jeśli tak, to tym bardziej potrzebuje wołania proroka Izajasza, który przestrzega: "Biada tym, którzy się kryją przed Panem, aby zataić swe zamysły, których czyny spowite są mrokiem i którzy mówią: »Kto nas zobaczy i kto nas pozna?«" (Iz 29,15) - powiedział.
- Boże Narodzenie jest szansą, abyśmy wyrwali się z sideł ciemności i zła, i pozwolili się przeniknąć Bożym światłem. Chce nam w tym dopomóc sam Jezus. Zaprasza nas dzisiaj do Betlejem, abyśmy doświadczyli Jego bliskości.
Zaufajmy Mu i zbliżmy się do Niego:
• jako rodziny, prosząc o wierność małżeńską i o światło do wychowywania swoich dzieci w wierze i poszanowaniu wartości;
• jako dzieci i młodzież, aby w Jego świetle uczyć się rozeznawać i wybierać, co jest dobre, a co złe, co służy osobistemu rozwojowi, a co jest jego złudną obietnicą;
• jako chorzy i cierpiący, aby u Niego szukać umocnienia w trudnościach i nadziei na lepsze życie;
• jako Polacy, aby przezwyciężyć wszelkie podziały, nieporozumienia i nienawiści, i wspólnie budować przyszłość naszego narodu w poszanowaniu prawa, narodowych tradycji i chrześcijańskiej kultury;
• jako naród, aby budować swoją tożsamość na fundamencie wierności swej ziemi i w duchu pokoju wszystkich ludów;
• wszyscy, bo On, Emmanuel - Bóg z nami, nie pozostawi nas bez pomocy, lecz zaradzi każdej naszej potrzebie.
Pójdźmy do Betlejem i pozwólmy, aby światłość bijąca od Jezusa przeniknęła do głębi nasze serca i rozpaliła w nich płomień Bożej miłości i dobroci. Nie lękajmy się Go! On przywróci w nas pokój, a życiu nada większy sens - zakończył abp Wojda.