W archikatedrze oliwskiej modlono się w czwartek 25 stycznia za więźniów niemieckiego nazistowskiego obozu w Sztutowie. 79 lat temu tego dnia rozpoczął się Marsz Śmierci, w którym życie straciło blisko 20 tys. osób.
Uroczystą Mszę św. w intencji ofiar Marszu Śmierci, który stanowił pierwszą fazę ewakuacji KL Stutthof, odprawił bp Wiesław Szlachetka. W modlitwie udział wzięli m.in. przedstawiciele władz samorządowych, pracownicy Muzeum Stutthof w Sztutowie, Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku oraz gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, a także uczniowie szkół upamiętniających bohaterskich więźniów wraz z pocztami sztandarowymi. W liturgii wzięła udział także Cornelia Pieper, konsul generalna RFN w Gdańsku.
W homilii biskup przypomniał, że "pokój to respektowanie Bożych praw, zwłaszcza przykazania miłości bliźniego, a swoją wolę, czyli prawdę, objawia nam Bóg najpierw w naszym sumieniu, które jest wspólną wiedzą wszystkich ludzi na temat tego, co jest dobre, a co złe".
- Dzisiaj wielu uważa, że każdy może mieć swoją prawdę. Ale to jest kłamstwo. Prawda jest jedna. Prawda jest obiektywna. Odrzucanie woli Boga, Boskich praw, prawdy obiektywnej, a wymyślanie prawdy własnej jest typowe dla każdej ideologii, której celem jest zaspokajanie interesów jakiejś grupy kosztem innych - dodał.
Jako przykład zaślepienia umysłów przez ideologię bp Wiesław przytoczył niemiecki nazizm. - Podczas zlotu norymberskiego w 1934 r. młodociani od 10. do 18. roku życia, zrzeszeni w Hitlerjugend, śpiewali: ”Żaden ksiądz nie wydrze z nas uczucia, że jesteśmy dziećmi Hitlera. Czcimy nie Chrystusa, lecz Horsta Wessela”. Zmanipulowana przez ideologię młodzież krzyczała: "Precz z kadzidłami i wodą święconą. Kościół nie rozumie, co dla nas jest cenne. Ta swastyka przynosi zbawienie światu. Chcemy podążać za nią krok w krok" - przypominał hierarcha.
Jak wymieniał, zakazano wówczas modlitwy w szkołach, rozpętano przeciwko duchownym i siostrom zakonnym uporczywą kampanię oszczerstw, później zabroniono w szkołach śpiewania kolęd i wystawiania jasełek, a już w czasie wojny zakazano używania samej nazwy "Boże Narodzenie".
- Usuwano też krzyże ze szkół i szpitali. Zaprzestano nauczania religii. Dlaczego? Bo chrześcijaństwo było przeszkodą we wcielaniu w życie ideologii nazistowskiej. Chrześcijaństwo jest przeszkodą dla każdej ideologii. Podobnie działali Sowieci, zarażeni ideologią komunizmu, też mieli swoją organizację podobną do Hitlerjugend nazywaną "Związkiem Wojujących Bezbożników". Zarówno dla nazistowskiej, jak i komunistycznej ideologii chrześcijaństwo było przeszkodą. Wiara w Chrystusa, jeśli jest zgodna z Jego duchem, stoi po stronie prawdy, prawdy obiektywnej. Nie tej wymyślanej przez ideologów, także tych współczesnych, którzy chcą kształtować świat w duchu neomarksistowskim - dodał bp Wiesław.
Hierarcha przypomniał też historię tragicznego Marszu Śmierci. - Chcemy uczyć się z tej historii, ale też chcemy być wierni woli Boga, czyli prawdzie. Trzeba zdecydowanie przeciwstawiać się każdej ideologii, bo każda ideologia, czyli każda wymyślona prawda, nawet pięknie brzmiąca, obróci się przeciwko człowiekowi i pokojowi. "Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!" - podpowiada nam w dzisiejszej Ewangelii nasz Pan Jezus Chrystus, jedyny Zbawiciel świata, dla którego nie ma nic ukrytego – zakończył kaznodzieja.
Dziękując za coroczną wspólną liturgię Piotr Tarnowski, dyrektor Muzeum Stutthof, przypomniał, że na współczesnych spoczywa obowiązek pamięci o ofiarach. - Na pierwszą uroczystość, którą organizowałem jako gospodarz w roku 2008, z samego Trójmiasta przyjechały trzy autokary ze świadkami historii. Od czterech lat na Mszy św. i obchodach rocznicy rozpoczęcia Marszu Śmierci nie ma żadnego świadka historii. To na nas spoczywa niesienie prawdy i refleksji o czasach przeszłych i ich przeniesienie na współczesny grunt - mówił P. Tarnowski.
25 stycznia 1945 roku komendant obozu koncentracyjnego Stutthof, Paul Werner Hoppe, zarządził rozpoczęcie ewakuacji obozu. We wczesnych godzinach porannych teren obozu koncentracyjnego Stutthof opuściły kolumny więźniów. Łącznie blisko 33 tys. osób. Trasa ewakuacji prowadziła przez Mikoszewo, Cedry Wielkie, Pruszcz Gdański, Straszyn, Łapino, Kolbudy, Niestępowo, Żukowo, Przodkowo, Pomieczyno, Luzino, Godętowo do Lęborka. Kolumny więźniów przebywały codziennie ponad 20 km, brnąc w głębokim śniegu, przy temperaturze -20°C. Nawet ci więźniowie, którzy wyszli z obozu w stosunkowo dobrej kondycji fizycznej, nie byli w stanie sprostać trudom marszu. Często maszerowano nocą. Miejsca postoju były wybierane przypadkowo. Nie było przygotowanych ani miejsc noclegowych, ani wyżywienia. Przez pierwsze 3 dni marszu więźniowie nie otrzymali żadnego posiłku. Na nocleg zamykano ich w stodołach, dużych oborach i innych pomieszczeniach gospodarskich, a także w kościołach w Żukowie, Przodkowie, Pomieczynie, i Łebnie. Zabroniono kontaktowania się z miejscową ludnością.
Najtrudniejszy dla więźniów okres rozpoczął się 3-4 dnia marszu, kiedy pogoda znacznie pogorszyła się, był mróz, padał gęsty śnieg, wiał wiatr. Wyczerpanie maszerujących doszło kresu. Coraz więcej ludzi wlokło się w końcu kolumny. Padających na śnieg i niemogących dotrzymać kroku maszerującym rozstrzeliwano. Wskutek wycieńczenia, głodu, chorób, zimna oraz mordów życie straciło ok. 17 tys. spośród nich.
Pamięć o Marszu Śmierci na Kaszubach do dzisiaj jest bardzo żywa. Na trasie ewakuacji znajduje się wiele miejsc upamiętnienia, cmentarzy oraz izb pamięci. Opiekę nad miejscami pamięci sprawują nierzadko jeszcze ci, którzy byli bezpośrednimi świadkami i uczestnikami tamtych wydarzeń. Teraz opiekę przejmują ich dzieci i wnuki.