Bp Wiesław Szlachetka przewodniczył Mszy św. w intencji o rychłą beatyfikację dr Aleksandry Gabrysiak, patronki środowisk medycznych archidiecezji gdańskiej w 31. rocznicę jej męczeńskiej śmierci.
Na wspólnej modlitwie zgromadzili się członkowie Katolickiego Stowarzyszenie Lekarzy Polskich o. Pomorski, Stowarzyszenia Przyjaciół Doktor Oli, Służby Medycznej, a także laureaci nagrody jej imienia.
W homilii biskup Szlachetka wyraził głęboką nadzieję, że dr Ola już uczestniczy w uczcie niebieskiej, że po trudach pracy i służby tym, którzy potrzebowali pomocy, cieszy się pełnią świętości, chwałą nieba, wiecznym odpoczynkiem, życiem w obfitości, będącym owocem służby Zbawiciela.
- Jeśli On, Zbawiciel świata, będzie nam usługiwał, to niczego nie będzie nam brakować do szczęścia, do którego nieustannie tęskni serce każdego z nas. Jej postawa, jako człowieka i lekarza, jest czytelnym świadectwem nie tylko doskonałego rozumienia dzisiejszej Ewangelii, ale też konsekwentnego zastosowania jej w życiu - mówił hierarcha.
- Swoją pracę traktowała jako służbę człowiekowi, a wytchnienie w tej służbie czerpała przede wszystkim ze świętowania niedzieli, codziennej modlitwy oraz Mszy św. i Komunii. Tak rozumiany i praktykowany wypoczynek był dla niej źródłem wewnętrznego pokoju, mądrości i odwagi w podejmowaniu wręcz heroicznych czynów miłosierdzia - dodał.
Biskup Szlachetka wśród tych czynów wyróżnił m.in. decyzję o adopcji dziecka, dziewczynki, porzuconej w gdyńskim szpitalu. - Do tych czynów miłosierdzia należy też jej zaangażowanie w niesieniu pomocy młodym samotnym matkom, a także podejmowane wysiłki związane z regulowaniem prawnej sytuacji porzuconych dzieci, aby mogły jak najszybciej znaleźć nowy dom i miłość - mówił.
- Do tych czynów miłosierdzia, którym oddawała się bez reszty, należała też pomoc osobom terminalnie chorym w ramach domowego hospicjum, a także praca w Poradni Trzeźwości i w Domu dla Bezdomnych, gdzie pomagała podopiecznym w odnalezieniu sensu życia oraz w walce z nałogiem. Niewątpliwie do tych heroicznych czynów miłosierdzia trzeba zaliczyć też niesienie pomocy osadzonym w Areszcie Śledczym i po ich wyjściu na wolność - wymieniał bp Szlachetka.
Podkreślił jednocześnie, że ta heroiczna postawa miłosierdzia, gotowość do największych poświęceń, nie zawsze spotykała się z wdzięcznością ze strony tych, którzy otrzymywali od niej pomoc.
- Bo właśnie ten, którym się zaopiekowała, któremu pomogła wyjść z nałogu pijaństwa, któremu pomogła znaleźć mieszkanie i uporządkować życie, w dniu 6 lutego 1993 roku przyszedł do jej mieszkania, nie po to, aby powiedzieć dziękuję, ale po to, aby zabić ją i jej córkę - przypomniał.
- Zapewne, tamtego dramatycznego dnia, w jej oczach patrzących na swego zabójcę, pojawiło się pytanie, takie samo, jakie Jezus postawił swoim przeciwnikom, którzy później Go ukrzyżują: „Ukazałem wam wiele dobrych czynów pochodzących od Ojca. Za który z tych czynów chcecie Mnie ukamienować?” Ukazałam ci wiele dobrych czynów pochodzących od Boga. Za który z tych czynów, chcesz mnie zabić - mówił biskup.
Dodał, że mając na uwadze serce doktor Oli pełne miłosierdzia możemy mieć pewność, że wybrzmiały w jej sercu też inne słowa Jezusa, te wypowiedziane z krzyża: „Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Boże przebacz mu, bo nie wie, co czyni.
- Jakże jej droga podobna była do drogi Jezusa, za którym wiernie szła aż na krzyż. Właśnie to bezkompromisowe naśladowanie Jezusa jest gwarancją dla naszej pewności, że śp. dr Ola już teraz uczestniczy w chwale życia wiecznego, w chwale nieba. Że razem z Chrystusem króluje! I oręduje u Niego za nami, abyśmy i my mieli to życie, które zajaśniało w Chrystusie w wielkanocny poranek - zakończył biskup Szlachetka.