W czwartkowy wieczór 8 lutego relikwie błogosławionej rodziny Ulmów dotarły do parafii pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego w Gdyni-Witominie. Eucharystii wprowadzającej wiernych w niespełna 24-godzinne spotkanie z męczennikami przewodniczył bp Piotr Przyborek.
W homilii biskup pomocniczy podziękował Bogu, że mógł modlić się z gdynianami przez wstawiennictwo błogosławionych. - Dziękuję Bogu za dar beatyfikacji tej rodziny, którą osobiście bardzo mocno przeżyłem. Byłem w Markowej we wrześniu, kiedy zostali ogłoszeni błogosławionymi. Był tam również ks. Władysław Pałys, wasz proboszcz, i wy, drodzy parafianie, którzy przyjechaliście, by modlić się przez ich wstawiennictwo, podziękować Bogu za ich życie i starać się uczyć tej miłości, która zapomina o sobie samym po to, by oddać życie za drugiego człowieka - powiedział.
Kaznodzieja podkreślił, że w rodzinie Ulmów bardzo dotknęła go zwyczajność. - Wiktoria i Józef byli bardzo młodzi. Zawarli związek małżeński w 1935 roku. Podczas gdy na świat przychodziły ich kolejne dzieci, prowadzili proste i pobożne życie, wypełnione głęboką wiarą. Potwierdziły to różne świadectwa zebrane podczas procesu beatyfikacyjnego. Ich codzienność wypełniały również radość, głęboka miłość i szacunek. Mimo że byli ubodzy, we wsi mówiono, iż z domu Wiktorii i Józefa nikt nie wychodził głodny. Dzielili się tym, co mieli. Józef był bardzo uczynny, ale również miał swoje pasje. Hodował jedwabniki, zajmował się fotografią. Na podstawie lektur książek sam zbudował swój pierwszy aparat - zaznaczył bp Przyborek.
- Ta niesamowita radość życia nagle została przerwana przez wojnę, a później męczeństwo i śmierć. W Piśmie Świętym należącym do rodziny Ulmów ręką Józefa podkreślone zostały dwa fragmenty. Jednym z nich był tytuł przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Osobiście dotknęło mnie, że to niesamowita Boża pedagogia, za którą idzie człowiek, bo wielkie rzeczy zaczynają się od drobiazgów. Pan Bóg przygotowuje nas przez całe życie do wielkich rzeczy, które są sumą naszych codziennych drobnych wyborów. Pan Jezus powiedział, że kto jest wierny w małych rzeczach, będzie i w wielkich. Jeżeli wybieramy dobro, wiarę, rzeczywiście idziemy za słowem Bożym, to gdy przyjdzie nam stanąć na miejscu miłosiernego Samarytanina, nie uciekniemy, nie zdezerterujemy. Będziemy jak Wiktoria i Józef Ulmowie - zaznaczył hierarcha.
Biskup Przyborek przytoczył okoliczności śmierci męczenników. - Kiedy do ich domu przyszli sąsiedzi, prosząc o azyl, rodzina bez wahania zgodziła się. Przechowywanie Żydów było wtedy ogromnym niebezpieczeństwem. Za jakąkolwiek pomoc groziła kara śmierci. Młode małżeństwo mogło odmówić, miało przecież małe dzieci. Mogło chronić swoją rodzinę. Ale podjęli wyzwanie, do którego popchnęła ich miłość do Boga i bliźniego. Ta miłość nie cofnęła się nawet w chwili próby przed niebezpieczeństwem. Wiktoria i Józef dali świadectwo tej miłości do końca, bo nikt nie ma większej miłości niż ten, kto oddaje życie za przyjaciół. Bestialsko zamordowana rodzina Ulmów poszła w stronę świętości. Nie cofnęła się przed świętością nawet, gdy przyszło ogromne zło i niebezpieczeństwo. Oddała życie, by otrzymać życie. Nie tu, na ziemi, które prędzej czy później się skończy, ale by otrzymać życie wieczne w chwale Bożej - tłumaczył biskup pomocniczy.
- Wpatrując się błogosławioną rodzinę Ulmów, módlmy się za nasze rodziny, za naszą ojczyznę i we wszystkich intencjach, które przynieśliśmy na tę Eucharystię, prosząc Wiktorię i Józefa oraz ich dzieci, aby wstawiali się za nami. Módlmy się również, byśmy starali się ich naśladować. Daj, Boże, nam taką nadzieję, żebyśmy nie musieli podejmować decyzji w tak dramatycznych sytuacjach, ale naśladować ich w drobnych rzeczach. Paradoksalnie codzienność jest najtrudniejsza, a te drobne wybory - kiedy rzeczywiście wybieram to, co podkreśliłem w Piśmie Świętym, wybieram przykazanie miłości - najpiękniejsze.
W trakcie liturgii małżonkowie odnowili swoje przyrzeczenia, a rodziny zawierzyły się Matce Bożej i błogosławionej rodzinie Ulmów. Na koniec wierni zostali pobłogosławieni relikwiami męczenników na sposób lurdzki.
Relikwie będą w gdyńskim kościele św. Maksymiliana do godz. 17 w piątek 9 lutego. W tym czasie wierni mogą uczestniczyć w Mszach św. z błogosławieństwem małżeństw, rodzin z dziećmi, osób samotnych i owdowiałych. Zaplanowano również adorację. Następnie relikwiarz zostanie przewieziony do parafii pw. Niepokalanego Serca Maryi w Gdyni-Karwinach, a w sobotę trafi do sanktuarium św. Jana Pawła II na gdańskiej Zaspie. Będzie to jego ostatni przystanek w archidiecezji gdańskiej, w godzinach popołudniowych nastąpi przekazanie relikwii do diecezji elbląskiej.
Pełen program peregrynacji z uwzględnieniem godzin liturgii i nabożeństw w poszczególnych parafiach znajduje się TUTAJ.