W sobotę 10 lutego w Pucku odbyły się główne uroczystości upamiętniające odzyskanie przez Polskę dostępu do morza w 1920 roku.
Obchody z udziałem parlamentarzystów, samorządowców, służb mundurowych, ludzi związanych z polskim morzem rozpoczęły się rankiem na puckim Starym Rynku. Następnie goście i mieszkańcy przeszli do fary pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła, gdzie bp Wiesław Szlachetka przewodniczył Mszy św.
W homilii biskup pomocniczy nawiązał do odczytanego wcześniej fragmentu z 1 Księgi Królewskiej. - Tekst ten ukazuje historyczną sytuację z życia narodu wybranego, która stanowi i dla nas ważne memento. Pierwsze czytanie przenosi nas do czasów po śmierci króla Salomona. W roku 929 przed Chrystusem władzę nad królestwem narodu wybranego objął syn Salomona - Roboam. To za jego panowania królestwo uległo podziałowi na dwa odrębne, skłócone ze sobą państwa: Królestwo Izraela położone na północy ze stolicą w Samarii, w skład którego weszło 10 pokoleń Jakuba i Królestwo Judy położone na południu ze stolicą w Jerozolimie, w skład którego weszły tylko dwa pokolenia (pokolenie Judy i Beniamina) - mówił hierarcha.
- Królestwo Izraela, zwane też Północnym, przetrwało do 722 roku przed Chrystusem, kiedy to wskutek najazdu asyryjskiego uległo całkowitej zagładzie, unicestwieniu. Królestwo Judy, zwane też Królestwem Południowym, przetrwało jako niepodległe do roku 586 przed Chrystusem, kiedy to Babilończycy uprowadzili do niewoli jego mieszkańców, głównie ludzi wykształconych i rzemieślników. A w Judei pozostali tylko ci, dla których pojęcie ojczyzny niewiele znaczyło - powiedział bp Szlachetka.
Podkreślił, że fragment opowiada o dramacie podziału monarchii. - Gdy Roboam przejął po swym ojcu władzę, mieszkańcy owych dziesięciu pokoleń zamieszkujących ziemie północne, przedstawili swoje żądania, aby zmniejszył podatki oraz liczbę nałożonych prac publicznych. Ich rzecznikiem był niejaki Jeroboam, którego wcześniej Salomon ustanowił dozorcą robót w swoim kraju. Ulegając podszeptom własnej ambicji, przygotował rewoltę przeciw Salomonowi, która została szybko zdławiona. Musiał uciekać do Egiptu - dodał kaznodzieja.
Zauważył, że gdy Jeroboam dowiedział się o śmierci Salomona, powrócił i stanął na czele dziesięciu plemion północnych, podsycając ich żądania. - Robił to nie w trosce o ich prawdziwe dobro, ani o dobro ojczyzny, ale po to, by osiągnąć własne, prywatne cele. Wobec tej sytuacji Roboam zajął wielce nierozważne stanowisko. Nie posłuchał starszych, doświadczonych doradców, którzy podpowiadali mu, aby chociaż w części przychylił się do żądań stawianych przez owych dziesięć pokoleń północnych, które działały pod wpływem Jeroboama - cwaniaka i karierowicza. Roboam zignorował ich rady. Poszedł za radą swoich rówieśników – równie głupich i pyszałkowatych jak on - i nałożył na plemiona jeszcze większe ciężary, co stało się bezpośrednią przyczyną podziału monarchii na dwie części - tłumaczył bp Szlachetka.
Wyjaśnił, że Roboam - dziedzicząc władzę po swym ojcu Salomonie - został królem Judy, a władzę królewską w Izraelu podstępnie objął wyrachowany rewolucjonista Jeroboam. - Ci dwaj stali się podobni we wzajemnej nienawiści i w sposobie sprawowania władzy. Aby utrzymać się przy władzy, obaj w swoich królestwach zaczęli prowadzić politykę populistyczną. Z tej racji, że monoteizm, wiara w jedynego Boga oraz Boże prawa stawiały wysokie wymagania moralne, zaczęli wprowadzać kulty pogańskie. Szczególnie kulty kananejskich bóstw płodności i wegetacji - boga Baala i bogini Asztarte. Kult tych bóstw był bardzo ponętny, kuszący, zwłaszcza dla młodych, gdyż wiązał się z tzw. prostytucją sakralną, czyli niczym nieskrępowaną swobodą seksualną - podkreślił hierarcha.
- Zaprzestano troski o wychowanie młodzieży w duchu wiary, w duchu wartości, w duchu narodowych tradycji i patriotyzmu, a pozwolono jej na to, żeby mogła robić, co chce. Zaczęto upatrywać chwałę w tym, czego należy się wstydzić. Zaczęto też czcić kananejskiego boga Molocha, któremu składano w ofierze dzieci - zabijano je - by w ten sposób realizować swoje egoistyczne cele. Kiedy zastanowimy się bardziej, to zauważymy, że kult tych kananejskich bóstw rozwija się także dzisiaj, także i w naszej ojczyźnie te bóstwa znajdują coraz więcej czcicieli - wyraził opinię.
Bp Szlachetka dodał, że Jeroboam szydził z Boga żywego i prawdziwego i w to szyderstwo uwikłał cały naród. - Przedstawił Go w postaci złotego cielca w sanktuariach zbudowanych w Betel i Dan. Roboam i Jeroboam, w sposób przewrotny przedstawiali siebie jako wyznawców Jahwe, a jednocześnie oddawali się bałwochwalstwu i łamali Boże prawa w imię fałszywie rozumianego postępu i dobra narodu. Ich postawa przypomina dziś trochę tych, którzy mówią, że są katolikami, ale jednocześnie popierają zabijanie tych najsłabszych, czy dążą do usunięcia religii z przestrzeni publicznej - zaakcentował.
- Sytuacja, do której doprowadzili ci dwaj władcy, nie mogła pozostać bez konsekwencji, gdyż Bóg, chociaż szanuje wolność każdego człowieka tak, że nawet pozwala czynić zło, to jednak nie pozwoli z siebie szydzić. Zaledwie po pięciu latach rządów Roboama królestwo Judzkie zostało podbite przez faraona Sziszaka i ograbione, zaś królestwo Izraelskie w 722 roku przed Chrystusem zostało definitywnie unicestwione. Głupota, pycha, cwaniactwo, prywata, kłótnie, podziały, bałwochwalstwo, łamanie Bożych praw, bezprawie, wyszydzanie Boga i tego co święte, pozbawianie młodzieży wychowania, światła Bożego słowa, wartości, wpędzanie młodych w rozwiązłość i nihilizm - to przyczyny dramatu narodu wybranego, to lekcja jakże ważna także i dla nas - tłumaczył biskup pomocniczy.
Hierarcha podkreślił, że w narodzie wybranym - niezwykle trudnym i skomplikowanym - Bóg znajduje też ludzi wiernych, przy współudziale których przeprowadza konsekwentnie swój plan, plan zbawienia. - Wsłuchując się w Boże słowo, chcemy się od tego słowa uczyć, chcemy też uczyć się z historii, by naśladować to, co dobre, by nie powtarzać zła, które wnosi tylko ciemność i zamęt. Ta refleksja jest niezwykle ważna, zwłaszcza dzisiaj, gdy świętujemy powrót polskiego morza do Polski po długich latach niewoli, gdy dziękujemy Bogu za wolną ojczyznę - zaznaczył.
- Dzieje naszego narodu i państwa mówią nam, że to chrześcijaństwo zrodziło naszą ojczyznę. Patrząc szerzej - to chrześcijaństwo zrodziło Europę, do której od początku, czyli od chrztu, należy nasza ojczyzna. Cała kultura europejska i zarazem Polska, kultura, z której jesteśmy dumni, jest przesycona wiarą w Boga i wolą respektowania Jego praw. Jeśli Polska ma przetrwać, jeśli Europa ma przetrwać, musi powrócić do Chrystusa, do Jego krzyża, do dźwięku dzwonów, do Bożych praw, do Ewangelii, która jest światłem życia i źródłem prawdziwego postępu - dodał kaznodzieja.
- Jeśli z naszej ojczyzny będziemy usuwać chrześcijańskiego ducha, jeśli będziemy wyrzucać chrześcijańskie wartości i tradycje, to będziemy rozpraszać naszą ojczyznę tak, jak została rozproszona ojczyzna narodu wybranego za panowania Roboama i Jeroboama i ich nieodpowiedzialnych następców. Nie wolno nie uczyć się od Bożego słowa. Nie wolno nie uczyć się z historii, nawet gdy jest to historia odległa - zakończył bp Wiesław.
Na koniec liturgii tradycyjnie wręczono najwyższe odznaczenie Ligi Morskiej i Rzecznej - pierścień Hallera. Wyróżniony został ks. prałat Jerzy Kunca, proboszcz puckiej fary. Po Mszy św. wierni udali się do puckiego portu na dalszą część oficjalnych uroczystości, które zakończyły się złożeniem przez delegacje kwiatów i wiązanek pod pomnikiem gen. Hallera.