W sobotę 9 marca Jasna Góra gościła maturzystów z archidiecezji gdańskiej. Ponad 250 młodych osób przyjechało do narodowego sanktuarium zawierzyć Maryi czas egzaminów dojrzałości i podejmowania życiowych decyzji.
O godz. 12 w Sali Papieskiej znajdującej się w kompleksie jasnogórskiego sanktuarium rozpoczął się przygotowany dla maturzystów program pn. „Radość mieszka w nas”. Pierwszą konferencję formacyjną wygłosił ks. Krzysztof Konkol, diecezjalny duszpasterz akademicki. – Radość wiąże z nadzieją. Nadzieja to jest ogromna siła, która pozwala nam pokonywać trudności, mierzyć się z cierpieniem, ale także realizować nasze piękne pragnienia i marzenia. I myślę, że właśnie nadzieja jest dzisiaj wam szczególnie potrzebna – mówił.
– Możecie sięgać do swojego osobistego doświadczenia. Co mi służy, co daje mi radość? Macie kilkanaście lat – uwierzcie, że to jest ogromne doświadczenie. Dużo już rzeczy zrobiliście, które pokazały wam dobry kierunek w podążaniu ku prawdziwej radości. I pewnie zrobiliście dużo "przypałów". Jakąś "manianę" odstawiliśmy, bo nam się chciało właśnie tej radości tak trochę na skróty. Czerpcie z tego doświadczenia. Miejcie zaufanie do siebie. Pan Bóg nam daje rozum, daje nam sumienie i możemy temu zaufać. Mamy narzędzia do tego, żeby zaufać swojej intuicji w tej drodze do prawdziwej radości – przekonywał ks. Konkol.
– Bóg jest w tobie. Nie musisz Go szukać. On jest w najbardziej głębokiej i najbardziej prawdziwej, i najbardziej intymnej części mojej osoby. I to jest źródło prawdziwej radości. Ono jest we mnie, bo we mnie mieszka Bóg, który nie jest skąpcem – Bóg, który jest dawcą nadobfitym, który chce, żebym był szczęśliwy. On chce, żebyśmy tu wszyscy byli na maksa radośni – podkreślił duszpasterz.
Kolejny blok formacyjny rozpoczął się po przerwie obiadowej, chwilę przed godz. 15. Swoim świadectwem o odnajdowaniu radości w życiu podzielił się Robert Wójtowicz. – Moje życie bardzo się zmieniło dzięki Duchowi Świętemu. Moment bierzmowania był w moim życiu naprawdę przełomowy. Później przyszło liceum, poznałem Kacpra, mojego przyjaciela, i naprawdę to był taki moment, kiedy zacząłem iść w dobrym kierunku. I w tym wszystkim pojawiła się szczera radość. Życzę wam tego, żeby Duch Święty był z wami – żebyście Go szukali i żebyście Go znajdowali – powiedział.
Następnie konferencję poprowadziła Anna Bąk ze wspólnoty Głos na Pustyni. – Młodość nie jest poczekalnią. To nie jest tak, że teraz przez kilka dni, tygodni, miesięcy czy lat jesteś w jakiejś poczekalni do tego, żeby potem mieć radosne życie – szczęśliwe, spełnione, pełne pokoju i miłości. I to nie jest tak, że gdy będziesz miał dziewczynę albo gdy będziesz miała chłopaka, to to będzie radość. Gdy zdasz maturę, to to będzie radość. To będzie za każdym razem rozczarowanie, kiedy się okaże, że już tam jesteś, już to masz – i dalej nie ma w tobie radości. Radość jest decyzją. Trzeba mieć naprawdę mega dużo odwagi, żeby w końcu przestać żyć tym wiecznym „potem” – podkreśliła.
Przed Mszą św., zaplanowaną na godz. 17.30 w Kaplicy Cudownego Obrazu, uczestnicy mieli okazję przystąpić do sakramentu pokuty i pojednania. Uroczystej Eucharystii przewodniczył bp Piotr Przyborek, biskup pomocniczy AG. W homilii nawiązał do odczytanego fragmentu Ewangelii z 4. niedzieli Wielkiego Postu, w którym znajduje się wycinek rozmowy Jezusa z Nikodemem. – Ta rozmowa dokonuje się w nocy. Nikodem, który był uczonym w Piśmie, przynależał do Sanhedrynu, przychodzi do Pana Jezusa w nocy i toczy z Nim długą debatę, długą rozmowę. Coś go zafascynowało, coś dotknęło jego serca – mówił bp Przyborek.
– Kojarzy to mi się z naszą sytuacją życiową, bo dzisiaj, żeby być blisko Pana Boga, żeby być wiernym świadkiem Ewangelii, potrzeba odwagi. I może my też w naszych środowiskach – tam, gdzie pracujemy, gdzie się uczymy, gdzie jesteśmy – do Pana Jezusa przychodzimy w nocy, bo ktoś wyśmieje, bo ktoś zobaczy, bo ktoś pokaże palcem. Można powiedzieć, że tu jest ta nasza noc, w której przychodzimy do Pana Jezusa – może czasem wbrew innym, wbrew wszystkim. Ale przychodzimy i Pan Jezus w nocy nas przyjmuje. Noc to jest też taki czas, kiedy można spokojnie usiąść i porozmawiać, można usłyszeć to, co Pan Jezus chce powiedzieć. Biegniemy do matury, mamy mnóstwo sprawdzianów i testów. Wszystko dobrze to znacie. I teraz nagle tutaj jest ten czas, kiedy możemy spokojnie stanąć przed Panem, stanąć przed Jego Matką – podkreślił kaznodzieja.
– Pan Jezus dostosowuje się do nas – to jest takie niesamowite! Jeżeli potrzebujesz nocy, bo może różne trudne sytuacje życiowe, a może się wstydzisz lub dopiero teraz znalazłeś czas, to Pan Jezus na ciebie czeka. On nie tylko dopasowuje do nas czas i czeka na nas, ale dopasowuje też sposób, w jaki możemy przyjąć to, co On mówi. I nie mówi ponad naszymi głowami, tylko bardzo konkretnie, odwołując się do naszej historii życiowej. Dzisiaj, kiedy być może tutaj jesteś, no pytasz Pana Jezusa o różne rzeczy, bo zastanawiasz się, bo modlisz się, pytając, co masz zrobić, żeby swego życia nie zmarnować, to nie oczekuj nie wiadomo jakich odpowiedzi. Bądź otwarty na taką zupełną prostotę, którą Pan Jezus chce ci dzisiaj pokazać. Bóg wchodzi w codzienność, którą żyjesz, i tam zostawia odpowiedź, tam działa. Bóg chce dzisiaj tu i teraz przychodzić do nas, tak bardzo osobiście – powiedział bp Piotr.
Na zakończenie Mszy św. maturzyści w uroczystym akcie powierzyli się Matce Bożej. Potem, ok. godz. 19.15, uczestnicy powrócili do Sali Papieskiej, by wziąć udział w bloku ewangelizacyjnym. Modlitwę uwielbienia poprowadził zespół Cantus Dei z parafii pw. św. Ignacego Loyoli z Gdańska-Starych Szkotów, który przez cały dzień towarzyszył modlitwom i konferencjom.
Następnie głos zabrała dr Dorota Dźwig, teolog i katecheta w III Liceum Ogólnokształcącym w Gdyni. Co warte odnotowania, jej „występ” nie był ujęty w planie pielgrzymki – wszystko zadziało się bardzo spontanicznie. Zafundowała uczestnikom sporą dawkę humoru, serwując swego rodzaju katolicki stand-up. Było to jednak jedynie opakowaniem dla głębokich treści kerygmatycznych przekazanych maturzystom przez wybitną katechetkę. – Chrześcijaństwo nie jest misiaczkiem. Nie idziesz na Mszę św., żeby się poprzytulać z „Panem Jezuskiem” – mówiła.
– Bóg chce być kochany, bo On kocha tak mocno, że już nie wie, jak ma ci to powiedzieć. To jest wielka miłość. Nie róbcie tego, żeby się teraz jeszcze zastanawiać, czy Bóg jest. A może Go nie ma, bo ja dziś Go nie czuję… Dobrze, że Go nie czujesz! Bo Bóg nie jest czuciem! Poczuć możesz do Renatki kwiatki albo nogi kolegi po wuefie. Nie róbcie tego Jezusowi! Kochajcie Go i zobaczycie jaką siłę ma miłość – przekonywała żywiołowo D. Dźwig.
Jak ten dzień spędzony na Jasnej Górze będą wspominać uczestnicy? – Jestem tu pierwszy raz. Przyjechałem po to, aby zawierzyć egzamin maturalny i wybór dalszej drogi życiowej. Zrobiło to duże wrażenie na mnie i pozwoliło mi stworzyć nieco bliższą relację z Matką Bożą, poznać Ją – i to było piękne – mówi Szymon Tkaczyk. – Bardzo podobały mi się wygłoszone konferencje, podczas których mówiono o bardzo ważnej rzeczy, jaką jest radość w życiu. Radość ma źródło w Bogu. Ważne jest, żeby nie odkładać tego radowania się na kiedyś, bo ten właśnie dzień dał nam Pan. Warto zwracać uwagę na to, co pięknego spotyka nas w życiu na co dzień i za co możemy dziękować Bogu. Nie można żyć w poczekalni na lepsze jutro, tylko trzeba cieszyć się z dnia dzisiejszego – dodaje Zosia Pior-Kucińska.
Na zakończenie pielgrzymki uczestnicy modlili się ponownie przed obliczem Czarnej Madonny podczas Apelu Jasnogórskiego. I to był ostatni punkt tegorocznego zjazdu maturzystów z archidiecezji gdańskiej.