Konsekwencją działań wojennych i zajęcia Gdańska w marcu 1945 r. przez źle zorganizowaną Armię Czerwoną były nie tylko masowe zbrodnie i zniszczenia. Brakowało jedzenia. Ludzi trapiły świerzb i wszy. W mieście rozprzestrzeniały się choroby – dur brzuszny i czerwonka. Na kolejne fale epidemii wpływały m.in. masowe migracje ludności.
Rok 1945. Zacięte walki toczą się na przedmieściach Gdańska. W nocy z 24 na 25 marca Rosjanie zajmują Oliwę, strzałami podpalając szczyty wież katedry. Czerwonoarmiści wdzierają się do środka. „Jakie okrucieństwa i spustoszenie w tym świętym miejscu (…). Nasza czcigodna katedra pokryta jest brudami, zbezczeszczona i całkowicie wyplądrowana” – relacjonował proboszcz ks. Antoni Behrendt. 27 marca pociski uderzają w mury kościoła Mariackiego. Palą się wszystkie dachy i drewniana konstrukcja. Poważnie uszkodzone zostaje sklepienie… Przywołując tragiczne wydarzenia sprzed 79 lat, zazwyczaj kierujemy wzrok w kierunku zniszczeń dokonanych na skutek działań wojennych oraz czerwonoarmistów dopuszczających się mordów, gwałtów i rabunków. Jednak dramat ludności cywilnej nie zakończył się wraz z ogłoszeniem 30 marca zdobycia miasta. Mieszkańcy Gdańska odczuwali konsekwencje tamtych wydarzeń przez kolejne tygodnie, miesiące, a nawet lata.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.