O działalności organizacji Open Doors, która od dziesięcioleci wspiera chrześcijan na całym świecie w miejscach, gdzie są oni prześladowani, opowiada Magdalena Kaszuba, która ma za sobą misje w Bangladeszu i Laosie.
Historia zaczyna się w 1955 r., kiedy późniejszy założyciel organizacji Andrew van der Bijl przyjechał do Warszawy – na kongres młodzieży komunistycznej – z poczuciem misji ewangelizacyjnej i usłyszał podczas pochodów hasła wznoszone przeciw Bogu i religii. Dzięki słowom z Apokalipsy św. Jana: „Stań się czujnym i umocnij resztę, która miała umrzeć” (3,2) odkrył swoje powołanie i misję. Człowiek nieznający polskiego, bez koneksji, zaopatrzony tylko w Boże słowo, rozpoczął m.in. nielegalny przemyt Pisma Świętego do Polski, a następnie za żelazną kurtynę.
Misja brata Andrew rozrosła się do globalnych rozmiarów. Dziś OD działa w ponad 70 krajach świata na rzecz 365 milionów chrześcijan, rozprowadzając Pismo Święte i materiały chrześcijańskie, szkoląc liderów wspólnot, zapewniając humanitarne i psychologiczne wsparcie.
Magdalena Kaszuba od nieco ponad roku pracuje w organizacji. W jaki sposób znalazła się w szeregach osób niosących pomoc prześladowanym chrześcijanom? – Pracowałam jako broker ubezpieczeniowy, ale miałam poczucie niesprawiedliwości oraz że nie są respektowane moje zasady, mój chrześcijański system wartości. Mąż zachęcił mnie, żebym porzuciła tę pracę z dnia na dzień. Mieliśmy malutkie dziecko, zobowiązania finansowe… Zastanawiałam się, czy to będzie odpowiedzialne – wspomina M. Kaszuba. – Koleżanka podpowiedziała mi, żebym napisała ogłoszenie, jakiej pracy szukam. Napisałam więc wprost, że szukam pracy z misją, w której dobro drugiego człowieka jest najważniejsze i w której panuje czarno-biały system wartości. Zamieściłam ogłoszenie na jednej ze stron katolickich – dodaje. Z wielu ofert, jakie dostała, jej uwagę zwróciła ta z OD. Nie znała jeszcze tej organizacji, więc zrobiła rozeznanie wśród znajomych i zaprzyjaźnionych księży. – Na tyle, na ile byli w stanie sprawdzić to wszystko od strony formalnej, stwierdzili, że wygląda OK. Jestem pierwszą osobą z naszej diecezji, która podjęła pracę w OD – podkreśla. Pracę w organizacji rozpoczęła w marcu ubiegłego roku, kilka miesięcy później (we wrześniu) wyjechała z misją do Bangladeszu, a w lutym br. – do Laosu.
– Podczas mojego pierwszego wyjazdu zwróciłam uwagę na zapach, hałas i ludzi. Woń Orientu to wymieszany zapach odchodów i promieni słonecznych. Ze wszystkich stron atakuje niezliczona liczba bodźców. Najtrudniej jednak patrzyło się na ludzi: wychudzonych, chorych, niepełnosprawnych, powyginanych... Wielu z nich wyglądało jakby wegetowali, a nie żyli. Na ulicach było też bardzo dużo dzieci – opowiada o misji w Bangladeszu pani Magdalena. Spotkała tam Marię, kobietę przed trzydziestką, nawróconą z islamu. Wraz z mężem doświadczają wykluczenia – zarówno ze strony rodziny, jak i społeczności. Ponadto Maria nie może zostać matką, co w tamtejszej kulturze jest postrzegane jako brak błogosławieństwa i kara za porzucenie wiary muzułmańskiej. Jej historia ukazuje wyzwania, z jakimi mierzą się chrześcijanie w Bangladeszu, konfrontując się z głęboko zakorzenionymi przekonaniami i uprzedzeniami.
W kolejnej podróży M. Kaszuba odwiedziła Laos. Przytacza historię Nai (imię zmienione), która po nawróceniu z animizmu doświadczyła wykluczenia, żyła w poczuciu zagrożenia i w nieustannym lęku o siebie i swoją córkę. – W dniu, w którym przyjęła chrzest, przyszedł do niej wódz. Powiedział, że jeżeli nie wyrzeknie się wiary w Chrystusa, to zostanie wyrzucona z wioski. Nachodzili ją ludzie, z którymi żyła, z którymi się wychowywała – straszyli ją, mówili do niej najokropniejsze rzeczy. Na jej domu napisano: „Ten dom jest domem Jezusa”. Dla nas byłby to komplement. W Laosie oznacza to, że nikt nie będzie ciebie szanował. Chociaż Nai została porzucona przez męża, wykluczona i samotnie wychowuje dziecko, jest przekonana, że Jezus jej nie zostawił. To, co mnie w niej ujęło, to jej pokój i radość. Była po prostu zakochana w Chrystusie – podkreśla M. Kaszuba.
Pani Magdalena zachęca do bezpośredniego kontaktu: magdalena.kaszuba@opendoors.pl
Więcej na ten temat w najnowszym wydaniu „Gościa Gdańskiego” – nr 14 na 7 kwietnia.