Let’s go!

Dziś pierwszy maturalny egzamin. Zapytaliśmy 5 tegorocznych abiturientów o ich przygotowania, o plany na przyszłość i o to, jakie w tym wszystkim miejsce ma Pan Bóg. Mają też ważne przesłanie do rówieśników.

Na kilka dni przed rozpoczęciem maturalnych zmagań porozmawialiśmy z tegorocznymi maturzystami, pytając nie tylko o egzaminy, ale także o to, jak ważna jest w tym wszystkim relacja z Bogiem, która pomaga odkryć życiowe powołanie i podjąć właściwe decyzje.

Naszymi rozmówcami byli: Ania Chamera, która uczyła się na kierunku logistyka w Technikum nr 1 w Sopocie, Dawid Banaśkiewicz, który ukończył I Liceum Ogólnokształcące w Sopocie na profilu matematyczno-fizyczno-informatycznym, Tymoteusz Kobus, pochodzący z Kościerzyny pływak z Zespołu Szkół Sportowych i Mistrzostwa Sportowego w Gdańsku, Marysia Czaplińska ze wspólnoty Hesed z Gdyni oraz Marcin Konkol ze Wspólnoty Przymierza "Gwiazda Betlejemska" z Żukowa.


Ks. Mateusz Tarczyński: Opowiedzcie, jak wyglądało Wasze przygotowanie do matury. Maturę chcecie po prostu zdać i mieć to za sobą czy raczej pochodzicie do tego ze świadomością, że ma to realny wpływ na Waszą przyszłość?

Ania: Chodziłam na dwuletni kurs przygotowawczy. W szkole nauczyciele również starali się nas przygotować, nauczyć ważnych i przydatnych rzeczy. Myślę jednak, że najwięcej czasu na przygotowania spędziłam w domu. Wiele godzin siedzenia nad zadaniami maturalnymi, arkuszami, powtórkami lektur czy słówek - to było trudne, ale myślę, że przyniesie zamierzony efekt. Próbuję się nie stresować, ale wiem, że im większy będę mieć wynik, tym większa szansa, że dostanę się na wymarzone studia, które pomogą mi pracować w tym, w czym naprawdę chcę. Nie jestem tym typem osoby, która chce po prostu zdać.

Dawid: Do matury przygotowywałem się, chodząc na "korki" i czasem samemu zasiadając do jakichś zadań. Generalnie bez zakuwania. Do matury podchodzę jak do czegoś, co po prostu muszę zdać - może mi to otworzyć pewne ścieżki w przyszłości.

Marysia: Na początku klasy maturalnej bardzo przejmowałam się tym, że w tym roku piszę maturę. Wydawała mi się chyba nawet straszniejsza niż teraz, na chwilę przed egzaminami. Faktycznie zaczęłam się uczyć już tak stricte pod maturę w okolicach lutego. Staram się mieć teraz bardziej wyluzowane podejście do egzaminów. Jednocześnie jestem pewna, że dzięki nim mam więcej możliwości na przyszłość.

Tymek: Im bliżej egzaminów, tym bardziej się stresuję. Podchodziłem do tego dość "lajtowo", ale gdy przysiadłem do książek, żeby sobie powtórzyć co niektóre rzeczy, chwycił mnie lekki stres (śmiech). Choć ostatecznie uważam, że matura nie wpłynie jakoś szczególnie na moją przyszłość.

Marcin: Ja natomiast nigdy nie przechodziłem tej fazy "przerażenia" maturą. Zawsze traktowałem ją jako po prostu coś, co ma mi pomóc dostać się na studia. Wizja przedmiotów, które będę zdawać, powoli klarowała się w toku nauki w liceum, odkrywałem, w czym jestem dobry, a z czym sobie nie radzę. I kiedy przyszła czwarta klasa, znałem już kierunki i po prostu po malutku, z kilkoma leniwymi przerwami, uczyłem się cały rok.

A jak widzicie swoją przyszłość? Jakie macie plany?

Marysia: Moje plany na życie po maturze zmieniały się od początku liceum wiele razy (śmiech). Teraz najbardziej myślę o dziennikarstwie. Chciałabym się dostać na studia w tym kierunku, a do tego matura zdecydowanie się przyda (śmiech).

Ania: Chciałabym swoją przyszłość połączyć z turystyką. Jestem zakochana w Chorwacji i Hiszpanii. Najlepiej byłoby móc połączyć turystykę z życiem właśnie w jednym z tych krajów. Często przez myśl przechodzi mi wyprowadzka za granicę.

Marcin: Widzę siebie w pracy z ludźmi. To, co daje mi największą satysfakcję, to pomoc innym w odkrywaniu własnych możliwości i potencjału. Tutaj matura i studia mają być jakimś narzędziem, punktem zaczepienia. Planuję studiować biologię po to, żeby mieć pewną naukową wiedzę, którą będę mógł w różny sposób przekazywać i zarażać innych swoją pasją do tej dyscypliny. Mam bardzo dużo planów, pomysłów i marzeń, jak tę wiedzę przekuć na możliwość pracy z ludźmi, szczególnie młodymi.

Dawid: Moją ścieżkę życia widzę w tym momencie dwojako, jeszcze nie podjąłem decyzji: albo będę dążył do tego, by pracować jako pilot liniowy, albo też pójdę do seminarium. Zobaczymy, jak to wszystko się dalej potoczy. Pokładam nadzieję w Bogu, że On podpowie mi, w którą stronę mam pójść.

Tymek: Ja natomiast chciałbym dostać się na studia wojskowe do Akademii Marynarki Wojennej, choć liczę się z tym, że będzie to trudne z powodu dużej liczby chętnych. W tym przypadku matura odgrywa ważną rolę, ale do tego dochodzą jeszcze testy sprawnościowe. Inną opcją, którą rozważam, są studia zaoczne na prywatnej uczelni. Myślę o kierunku fizjoterapii, by w przyszłości móc założyć swój gabinet. W czasie wolnym pracowałbym też wtedy na basenie jako instruktor pływania, a w późniejszym czasie również jako trener personalny.

Pięknie słucha się o Waszych planach, marzeniach i ambicjach, a najbardziej cieszy to, że w tym wszystkim widzicie miejsce dla Pana Boga.

Dawid: Pana Boga najczęściej zauważam w tym, jak pcha mnie do przodu, nawet wtedy, kiedy ja zapieram się nogami i rękami. Nie ma w tym oczywiście żadnego przymusu, lecz daje mi na nowo nadzieję na przyszłość. Zawsze przed snem staram się prowadzić z Nim dialog, podziękować za to, co osiągnąłem, przeprosić za winy i poprosić o to, co mi potrzebne. Zwyczajna rozmowa, jak z drugim człowiekiem. Przed maturą udałem się na Jasną Górę na spotkanie maturzystów z mojej diecezji. Był to świetny czas, żeby nieco się wyciszyć w całym tym szaleństwie nauki i nacisku z każdej strony.

Tymek: Ja również byłem razem z księdzem i grupą z mojej szkoły na wyjeździe w Częstochowie, żeby pomodlić się w intencji powodzenia na maturze. Wciąż modlę się o pomyślność podczas egzaminów. Od jakiegoś czasu mam już w głowie plan, który chciałbym zrealizować, by żyło mi się godnie. I dążę do tych celów. Wiem jednak, że jeśli coś nie wyjdzie, to nie można się nigdy poddawać. Przecież nikt nie powiedział, że zawsze będzie pięknie i kolorowo. Dlatego jeśli postanowisz sobie coś, co uważasz za słuszne, i będziesz czerpał z tego radość, to to rób.

Ania: Bóg był i jest na pierwszym miejscu w moim życiu. W modlitwie, oprócz dziękowania za łaski i dane mi umocnienia, starałam i staram się Go prosić o dalsze siły na naukę, przetrwanie tego czasu i powodzenie na maturze. Bardzo ważne jest dla mnie duchowe umocnienie, daje mi to siłę do dalszej pracy.

Marcin: Pan Bóg był ze mną na co dzień w tej drodze do skończenia liceum i to chyba dla mnie najważniejsze. Był ze mną, kiedy nauka sprawiała przyjemność, był też wtedy, gdy uczenie się było koszmarem. Był przy mnie, gdy dbałem o codzienną relację z Nim, ale wiem, że był też, kiedy się oddalałem. Wierzę, że moje marzenia pochodzą od Niego. Ja ze swojej strony robię wszystko, co mogę, i ufam w Bożą wierność - że On zatroszczy się o to, żeby Jego chwała ukazała się przez moje życie.

Marysia: Dla mnie czas klasy maturalnej był prawdziwym wyzwaniem. Chociaż starałam się stale mieć zdrowe podejście do nauki, to nie zawsze mi się to udawało i, nakładając na siebie samą presję, wpadałam w perfekcjonizm. Na tym ucierpiał między innymi mój czas z Panem, a przy okazji prywatnie przeżywałam parę sytuacji, które były dla mnie dosyć trudne. Doświadczyłam kryzysu w wierze. Mało czasu spędzałam z Panem. Ale to, czego nauczyłam się w tamtym czasie, było dla mnie szczególnie ważne. Doświadczając tej pustyni, zrozumiałam, jak kluczową rolę Bóg odgrywa w moim życiu. Oczywiście, On pozostawia mi wybór - mogę żyć bez Niego, niekoniecznie od razu zauważając ten brak. Ale w trudnych sytuacjach, kiedy czuję się szczególnie osamotniona czy bezsilna, bez prawdziwego zaproszenia Go do mojej codzienności, ta pustka prędzej czy później da o sobie znać - nawet, gdybym spędzała czas w najlepszym towarzystwie, robiąc coś bardzo produktywnego czy coś, co kocham. Zrozumiałam, jak bardzo Go potrzebuję. Szczególnie, kiedy mam bardzo napięty grafik (śmiech). Teraz, kiedy udało mi się wyjść z tego trudnego czasu, widzę, jak z o wiele większą lekkością podchodzę do nauki i wszystkich obowiązków. Widzę, jak On mnie przemienił i chwała Mu za to!

A czy odnaleźliście już swoje miejsce w Kościele?

Marysia: Od prawie 2 lat moim domem duchowym jest wspólnota Hesed z Gdyni. Jest dla mnie wielkim wsparciem duchowym w tym czasie. Jest to nie tylko "comfort place", ale przede wszystkim są to "comfort people". Z każdego spotkania wychodzę z nowymi siłami i wewnętrznym pokojem. Kocham ich całym serduchem i polecam! Jeśli szukasz ludzi pełnych życia i pasji, którzy kochają Boga, to tam ich znajdziesz!

Dawid: Ja od ponad dekady służę przy ołtarzu, jestem lektorem. Najważniejszą rzeczą, jaką mi to dało, była możliwość poznania niesamowitych ludzi, a przede wszystkim bezpośredniej bliskości z ołtarzem i obserwowania tego wszystkiego, co się na nim dokonuje.

Ania: Oprócz cotygodniowej Mszy niedzielnej chodzę na Roraty i Drogi Krzyżowe. Należę do grupy osób odmawiających codziennie Koronkę do Bożego Miłosierdzia oraz do Apostolatu "Margaretka" za konkretnego księdza. Jestem również animatorem w Oazie Dzieci Bożych. Od 7 lat należę też do parafialnej wspólnoty młodzieżowej. Jest to miejsce, gdzie z innymi osobami w moim wieku i o tych samych wartościach modlimy się i spędzamy wspólnie czas. Daje mi to poczucie przynależności i możliwość wygadania się komuś, gdy jest mi źle.

Marcin: Od dziecka jestem częścią Wspólnoty Przymierza "Gwiazda Betlejemska". To w niej wychowywałem się do coraz dojrzalszej wiary. To miejsce mojego wzrostu i mojej służby. Aktualnie jestem liderem grupy młodzieżowej razem z moją przyjaciółką, a poza tym służę w diakonii uwielbienia - zajmuję się prowadzeniem modlitwy. Dzielę się też swoim doświadczeniem z innymi, szkoląc kolejnych wzrastających liderów uwielbienia. Poza tym służę swojej parafii jako organista, a naszej diecezji - jako członek Diecezjalnej Rady Duszpasterstwa Młodzieży.

Czy staracie się odnaleźć bądź też rozeznać swoje życiowe powołanie?

Marcin: Dla mnie temat powołania i jego rozeznania zawsze był prosty, ponieważ wychodzę z założenia, że po prostu trzeba uważnie nasłuchiwać tego, co się dzieje dookoła mnie, co mnie porusza, co jest dla mnie ważne i co Bóg mówi do mnie. Kiedy decydowałem się, na jakie studia chcę iść, co chcę robić w przyszłości, to szukałem czegoś, co jest moją pasją, co jest odpowiedzią na ludzi dookoła mnie, co współgra z moim stylem bycia i charakterem. I tak zacząłem powoli do tego dochodzić. Kiedy w mojej głowie pojawiały się inne pomysły, przyglądałem się im i ostatecznie albo włączałem je do swojej wizji, albo odrzucałem. Wszystko jest pewną drogą, procesem. Nigdy nie będziemy niczego w 100 proc. pewni, dlatego - według mnie - taka uważność jest potrzebna do odkrycia szczęścia w życiu. Jeśli widzę, że coś mnie męczy, unieszczęśliwia, to jestem w stanie spojrzeć w siebie, odnaleźć tego źródło i coś w sobie zmienić. Tu potrzebna jest odwaga, żeby dać pewnej wizji w nas umrzeć, a potem powoli rodzić się na nowo.

Ania: Zdarzało mi się myśleć, czy na pewno obieram odpowiednią drogę, czy przypadkiem nie powinnam kierować się w stronę zakonu. W rozmowach z Bogiem proszę, aby wskazał mi odpowiedni kierunek, w którym mam podążać, i dał znaki, czy aby na pewno dobry obrałam.

Marysia: Po studiach widzę siebie w pracy z ludźmi - poznając ich serca, historie, przyzwyczajenia. Jednocześnie chciałabym im też pomagać, dać im poczucie, że są ważni i może nawet dzielić się z nimi moim sercem. Myślę, że praca w mediach jest bardzo "moja", stąd myślałam, że właśnie dzięki dziennikarstwu mogłabym to wszystko ze sobą połączyć. Pomysł z tym kierunkiem przyszedł mi do głowy parę miesięcy temu. Wierzę, że to pomysł od Pana, ale nie chcę się specjalnie nastawiać. Staram się, żeby moje wyniki maturalne były możliwie jak najlepsze, ale wierzę, że jeśli nie dostanę się na ten kierunek, a na inny, to możliwe, że Bóg chce mnie czegoś przez to nauczyć.

Co chcielibyście powiedzieć Waszym rówieśnikom, którzy - podobnie, jak Wy - też przystępują w tym roku do matury i będą podejmować decyzje dotyczące swojej przyszłości?

Ania: Warto jest się kierować swoimi marzeniami, ale równie warto jest porozmawiać z Bogiem i dać Mu szansę na pokierowanie sobą w dalszych decyzjach. Czasem trzeba przetrwać męki, aby potem było dobrze. Najwidoczniej tak musiało być. Dla każdego z nas Bóg ma plan, który realizuje na swój sposób i w swoim czasie. Wystarczy nie lekceważyć Jego znaków, tylko przyjmować je i realizować. Może warto wybrać się na jakieś rekolekcje, jeśli wciąż jeszcze się wahasz i zastanawiasz nad swoją przyszłością, nie wiedząc, czy wybierasz dobrą drogę?

Marcin: Przede wszystkim zaufajcie sobie! Kiedy będziecie pisać egzamin, podejmować decyzje, zmieniać te decyzje, warto spojrzeć na to, co wasze myśli i marzenia mówią do was. Nie bójcie się marzyć i robić szalonych rzeczy, bo to właśnie wariaci mający wiarę w to, co robią, realnie zmieniają ten świat na lepsze. Nigdy nie jesteście sami. Wasz Bóg wierzy w was jeszcze bardziej niż wy w siebie czy w Niego. Wasi rodzice, przyjaciele, rodzina, wspólnota - oni wszyscy są po waszej stronie. Nie bójcie się im zaufać i przyjmować od nich wsparcie. Całe stworzenie czeka na objawienie się synów i córek Bożych [por. Rz 8,19 - przyp. red.], więc do dzieła! Nie każmy im dłużej na siebie czekać!

Dawid: Matura to nie wszystko, jest w życiu wiele ważniejszych rzeczy. Nie przejmuj się, jeżeli czegoś nie umiesz, to tylko sprawdzian w trochę bardziej oficjalnej formie. Jeżeli masz dylemat, co zrobić dalej, zaufaj Panu i swojemu sercu, a na pewno wszystko pójdzie w dobrą stronę.

Tymek: Jeśli chodzi o maturę, to - moim zdaniem - stres jest potrzebny i w tym przypadku akurat bardzo adekwatny. Wiadomo, że czasami potrafi uprzykrzać życie, ale zdrowy stres pomoże. Nie przyjmuj złych myśli. Podejdź do tego na luzie, choć wiadomo, że stresik i tak będzie, a brzuszek poboli (śmiech). Nie możesz jednak pozwolić, by stres przejął cię całkowicie.

Marysia: Jeśli nie wiesz jeszcze, co chcesz robić po maturze, nie stresuj się. Nie od razu musisz znać wszystkie odpowiedzi. Może potrzebujesz trochę czasu. Lepiej dać sobie czas na podjęcie ważnych decyzji, niż wchodzić w coś, czego nie jesteśmy pewni. Damy radę! Będzie dobrze! Ileż to osób wcześniej przystępowało do matury i świetnie sobie dało radę... Let’s go!

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..