W parafii pw. Chrystusa Zbawiciela w Gdańsku-Osowej w niedzielę 19 maja odprawiono dziękczynną Eucharystię z okazji 60. rocznicy święceń kapłańskich ks. kan. Henryka Bietzkego.
Eucharystię wraz z jubilatem koncelebrowali jego przyjaciele ks. kan. Czesław Jakusz-Gostomski i ks. prał. Henryk Lew Kiedrowski. W liturgii uczestniczyło także wielu księży z dekanatu i kapłani, którzy współpracowali z pierwszym proboszczem osowskiej parafii Chrystusa Zbawiciela na przestrzeni lat.
Zgromadzonych przywitał ks. kan. Wojciech Tokarz, obecny duszpasterz wspólnoty. - Oto dzień, który dał nam Pan, dzień, w którym wspominamy święcenia kapłańskie ks. Henryka Bietzke. Było to dokładnie 17 maja 1964 roku w Pelplinie, wówczas w diecezji chełmińskiej. 26 młodych diakonów zostało wtedy dopuszczonych do przyjęcia sakramentu kapłaństwa. Od tej chwili minęło 60 lat. Dziękujmy Bogu za to, że ksiądz Henryk jest w doskonałej formie i służy swojemu ludowi na Osowej. To tu jest jego miejsce, w którym uczynił tak wiele, budując wspólnotę parafialną i budując kościół, który gromadzi wiernych przez tyle lat - mówił proboszcz.
Homilię wygłosił bp Wiesław Szlachetka, który właśnie w parafii pw. Chrystusa Zbawiciela w Gdańsku-Osowej, pod czujnym okiem jubilata, 38 lat temu rozpoczynał swoją kapłańską drogę. Biskup pomocniczy nawiązał do odczytanej wcześniej Ewangelii wg św. Jana. - "»Gdy przyjdzie Paraklet, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On zaświadczy o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku«." Te słowa Pan Jezus wypowiedział w Wieczerniku, gdy ustanowił sakrament Eucharystii i sakrament kapłaństwa, jednocześnie wyświęcając apostołów na pierwszych kapłanów. Dając im polecenie: „To czyńcie na Moją pamiątkę”, powierzył im sprawowanie Eucharystii. Przekazał im też obietnicę przyjścia Parakleta - dosłownie Obrońcy, Pocieszyciela - czyli Ducha Świętego, którego pośle od Ojca - tłumaczył hierarcha.
- Duch Święty, który zostaje tu nazwany też Duchem Prawdy, będzie świadczył o Jezusie, gdyż będzie przypominał i aktualizował to wszystko, co Jezus powiedział i uczynił od chrztu w Jordanie aż do Wniebowstąpienia. Dzięki temu apostołowie i ich następcy też świadczą o Jezusie. Wyświęceni na kapłanów apostołowie otrzymali dwa istotne zadania: sprawowanie Eucharystii oraz głoszenie Ewangelii, czyli słów i czynów Jezusa. To zadania, które mają spełniać wszyscy ci, którzy na mocy święceń mają udział w kapłaństwie Chrystusa - zaznaczył bp Szlachetka.
Biskup pomocniczy podkreślił, że wszystkie pozostałe funkcje, zadania i misje, jakie spełniane są na świecie - chociaż są bardzo pożyteczne - dotyczą jednak tylko troski o życie doczesne, a to, co daje kapłaństwo, ma wartość nieskończoną, bezcenną, bo dotyczy naszej wieczności. - Pan Jezus nie wybiera i nie powołuje do kapłaństwa według zasług, ale według własnej myśli. Nie bierze pod uwagę oczekiwań opinii publicznej. Pyta po imieniu, tak jak Piotra: "czy miłujesz Mnie?". A gdy powołany odpowie "tak", wtedy Jezus mówi do niego "paś owce moje", tzn. prowadź je po właściwych ścieżkach, osłaniaj przed wilkami, szukaj zagubionych. Głoś moim braciom i siostrom słowa życia wiecznego. Dawaj im chleb z nieba, a sprawując sakrament pokuty i pojednania, uwalniaj ich spod ciężaru grzechów. Kapłaństwo to wielki, wspaniały dar. Dlatego staramy się pamiętać o słowach Jezusa: "komu więcej dano, od tego więcej wymagać się będzie" - mówił.
- O tym wszystkim pamięta nasz dostojny Jubilat, ks. Henryk, którego jeszcze na długo przed sześćdziesięciu laty Pan Jezus zapytał: "Czy miłujesz Mnie?" A on odpowiedział: "Panie, Ty wiesz, że Cię miłuję". I wtedy usłyszał: "Pójdź za mną". Bez zawahania wstał i poszedł za Jezusem. Przyjmując święcenia, został włączony w Jego kapłaństwo, którego zadania wiernie wypełnia po dziś dzień, w trosce o to, "aby nikt nie zginął, lecz aby każdy miał życie wieczne". Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że zadania wynikające z przyjętych święceń kapłańskich, to najważniejsze zadania pod słońcem. I to właśnie jest źródłem jego radości, której nigdy mu nie brakuje - zaakcentował bp Szlachetka.
Kaznodzieja zaznaczył, że radość jubilata często objawia się w poczuciu humoru. - Święty Filip Neri powiedział: "Kto się nie zna na żartach, ten jest niepoważny". Ksiądz Henryk na żartach się zna. Sam często żartuje i to z samego siebie, chociaż zna swoją wartość i wielkość godności kapłańskiej, którą sobie bardzo ceni. Gdy patrzymy na niego, to zaraz pojawia się pytanie, co robi, że tak dobrze się trzyma. On zwykł odpowiadać, że nic, ale wszyscy wiemy, że nie jest to prawdą. Osobiście mam inną teorię co do jego znakomitej formy, gdyż byłem u niego 14 lat wikariuszem wraz z ks. Jarosławem i Marcinem. Później wikariuszem był też m.in. ks. Maciej. Otóż ks. Henryk dlatego tak dobrze się trzyma, bo miał dobrych wikariuszy - zażartował biskup pomocniczy.
Pasterz przytoczył szczególny dar dialogu jubilata. - Ks. Henryk nadal znany jest ze swej dynamicznej obecności w konfesjonale, a to dlatego, że dar odpuszczenia grzechów chciałby przekazać wszystkim: i tym, którzy mają odwagę podejść do konfesjonału i tym, którzy takiej odwagi jeszcze nie mają. Ks. Henryk znany jest nie tylko u nas, ale również we wszystkich okolicznych diecezjach jako wybitny kaznodzieja. Rzeczywiście tak jest, bo jest niezwykle oczytany i posiada ogromną wiedzę, a co najważniejsze - zdrowy ogląd rzeczywistości, w której przyszło mu żyć. Wie, że słowo Boże, które głosi, to słowo życia wiecznego, to słowo, które nigdy nie pozostaje bezowocne, nawet, gdy trafia między ciernie czy na glebę wysuszoną ideologiczną głupotą - powiedział.
Bp Szlachetka nawiązał do dzieciństwa jubilata, który doświadczył dramatu wojny. - Wojna, która zrodziła się z ideologii nazistowskiej, w sposób szczególny dotknęła diecezję chełmińską, do której należało jego rodzinne miasto Rumia. Niemal połowa z 700 kapłanów chełmińskich poniosła męczeńską śmierć. Czas powojenny otworzył nowy trudny etap historii naszej ojczyzny. Był nim narzucony nam obcy system ideologiczny - komunizm. Był to czas zmagań o duszę narodu, o zachowanie wartości chrześcijańskich i kultury, która wyrosła na gruncie wiary w Chrystusa. W tym trudnym czasie nasz jubilat przeżywał swoją młodość, naukę w szkole powszechnej i w wejherowskim Collegium Leoninum - wyliczał.
- Później, w Wyższym Seminarium Duchownym w Pelplinie, pod okiem znakomitych profesorów i moderatorów, w miejscu przepełnionym bogatą tradycją ducha zaszczepioną jeszcze przez cystersów, kształtowało się jego powołanie do kapłaństwa. Święcenia przyjął 17 maja 1964 roku, z rąk biskupa Kazimierza Józefa Kowalskiego. Potem przez trzy lata (1964-1967) pełnił posługę wikariusza w parafii pw. św. Józefa w Wygodzie koło Kartuz. W 1967 r. został skierowany do pracy w parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gdyni, gdzie pełnił posługę do 1980 roku. Był tam świadkiem zrywu wolnościowego na Wybrzeżu. Podczas wydarzeń Grudnia ‘70 przyczynił się do zbierania danych personalnych tych, którzy zostali zabici przez milicję i Ludowe Wojsko - podkreślił kapłan.
Następnie Bóg posłał ks. Bietzke na gdańską Osowę. - Ks. Henryk wraz z tutejszymi parafianami wybudował ten kościół, w którym dzisiaj świętuje swój diamentowy jubileusz i w którym nadal posługuje. Zapewne zwróciliśmy uwagę na to, że ks. Henryka nie nazywam kanonikiem, chociaż nim jest. To dlatego, że tego swojego kanonika niezbyt lubi i nie ukrywa, że wolałby, być prałatem. Dla pocieszenia mogę tylko wspomnieć, że ja też nie jestem prałatem, ani nawet kanonikiem i chcę zapewnić, że daje się to jakoś przeżyć - zażartował biskup pomocniczy.
- Drogi jubilacie, księże Henryku, życzę ci, aby nadal otaczała Cię miłość ludzi, uznanie i szacunek. Kościół nadal potrzebuje Twojej obecności, Twojej posługi, Twojej modlitwy, Twego świadectwa w budowaniu Królestwa Bożego, tu na tej pięknej osowskiej ziemi, wśród ludzi, których znasz i których kochasz. Niech Jezus Chrystus, który przed sześćdziesięcioma laty, na mocy święceń włączył Cię w swoje kapłaństwo, prowadzi Cię dalej drogami ludzi w służbie Ewangelii i niech obdarza cię zdrowiem i radością. Niech na twojej drodze towarzyszy Ci przewodniczka wiary, Maryja, pokorna służebnica Pańska, której jesteś wielkim czcicielem - zakończył bp Szlachetka.
Po Komunii św. liczne delegacje wiernych i współpracowników złożyły jubilatowi życzenia. Po zakończonej liturgii była również okazja do indywidualnych podziękowań.