W kościele pw. św. Ignacego Loyoli w Jastrzębiej Górze odbyły się uroczystości dziękczynne z okazji jubileuszu wsi wchodzącej w skład wysuniętej najdalej na północ parafii w Polsce. Niedzielnej Eucharystii 23 czerwca przewodniczył bp Piotr Przyborek.
W pierwszą wakacyjną niedzielę pogoda nie dopisała, mimo to w Jastrzębiej Górze widać było już turystyczną atmosferę. Licząca na co dzień ok. 1000 mieszkańców parafia pw. św. Ignacego Loyoli i św. Andrzeja Boboli, której proboszczem jest o. Tomasz Klin SJ, przeżywa w lecie istne oblężenie, stając się dla wypoczywających ośrodkiem o bogatej ofercie duszpastersko-kulturalnej. Dlatego też o godz. 11 kilkuset wiernych przybyło do kościoła w Jastrzębiej Górze, by uczestniczyć w Mszy św. Dla wielu osób powodem uczestnictwa w tej właśnie Eucharystii był jednak także jubileusz 800-lecia istnienia wsi Tupadły, wchodzącej w skład parafii prowadzonej przez ojców jezuitów. Uroczystej Mszy św. przewodniczył bp Przyborek. Dla podkreślenia dziedzictwa kulturowego część liturgii słowa została odczytana w języku kaszubskim, a ponadto wykonywano pieśni w tym języku i niektórzy z wiernych przybyli w tradycyjnych strojach.
W homilii pasterz zauważył, że w tym samym czasie, kiedy powstawały Tupadły, żył św. Franciszek z Asyżu. - On właśnie wtedy, w latach 1224-1226, przeżywał najtrudniejszy, a jednocześnie najpiękniejszy moment. Pozwólcie, że tym skojarzeniem się z wami podzielę, bo to jest coś, co chciałbym wam dzisiaj zadedykować - powiedział kaznodzieja. - Święty Franciszek z Asyżu na nowo odkrył piękno Pana Boga, który objawia się w tworzeniu, tego Pana Boga, który jest między nami. Przypomniał o tym Kościołowi w 1224 r. - wtedy, kiedy powstawały Tupadły, otrzymał stygmaty, bolesne rany Pana Jezusa, i stracił zupełnie wzrok. Dwa najtrudniejsze momenty jego życia, dwa najtrudniejsze lata. A z drugiej strony w tym ostatnim czasie swojego życia, kiedy nie widział, kiedy bardzo cierpiał, zrobił najwięcej dla swojego zakonu i dla Kościoła. Między innymi napisał "Pieśń o stworzeniu", pochwałę stworzenia - zaznaczył biskup.
W homilii pasterz zauważył, że w tym samym czasie, kiedy powstawały Tupadły, żył św. Franciszek z Asyżu. ks. Mateusz Tarczyński /Foto Gość- Święty Franciszek dziękuje Panu Bogu za siostrę Śmierć, ale też za brata Słońce, za brata Księżyc, za gwiazdy. On cieszy się tym wszystkim, co Pan Bóg daje, a jednocześnie tego nie widzi, on już nie ma wzroku. Ale to serce jest tak przepełnione Bożą miłością, że jemu ten wzrok fizycznie jest niepotrzebny, że on nawet to cierpienie fizyczne związane z ranami Pana Jezusa, które nosi, potrafi ofiarować Panu Bogu. I to mu daje szczęście! - podkreślił bp Przyborek.
- W naszym życiu my bardzo często, jak jest dobrze, mówimy: "Panie Boże, wszystko super, jesteś fajny". Ale kiedy jest tam trudno, to my nie potrafimy dostrzec obecności Pana Boga w tych sytuacjach, które są dla nas ciężkie. Czasem człowiek marzy o tym, żeby być zdrowym, żeby mieć to, co potrzebne do życia, żeby być bogatym. I właściwie wydaje mu się, że to daje szczęście. A tymczasem jest dużo osób, które są zdrowe, które są bogate i niczego im nie brakuje, ale wcale nie są szczęśliwe. Jest też dużo osób, którym się różnie w życiu układa, a jednocześnie mają pokój w sercu, bo źródło ich szczęścia jest zupełnie gdzie indziej - źródło jest w Panu Bogu - powiedział kaznodzieja.
Biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej nawiązał także do obchodzonego 23 czerwca Dnia Ojca, żeby podkreślić, iż bardzo ważne jest odkrywanie w sobie dziecięctwa Bożego, które Chrystus nam ofiarowuje przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie. - To sprawia, że my rzeczywiście przynależymy do Pana Boga, że On jest naszym Ojcem, że nasze życie ma sens. I cokolwiek się dzieje - czy jest dobrze, czy jest gorzej, czy jest trudno, czy jest choroba, czy jest doświadczenie cierpienia - to wszystko jest w rękach Pana Boga. Nic bez Jego woli się nie dzieje, a Pan Bóg daje nam wszystko, o co Go prosimy, co jest dla nas dobre, co prowadzi nas do nieba - podkreślił bp Piotr.
- Pierwsza wzmianka o naszej miejscowości pojawiła się w 1224 r. z nazwą "Topatle", trzy lata później została zmieniona na "Tupadła", a dzisiejsza nazwa brzmi "Tupadły" - tłumaczyła sołtys Foelkner. ks. Mateusz Tarczyński /Foto GośćPasterz nawiązał też do odczytanego fragmentu Ewangelii wg św. Marka, mówiącego o burzy na jeziorze. - Zdajemy sobie sprawę z tych różnych sztormów i burz, które zdarzają się nad tym morzem, i wcale się nie dziwimy, że apostołowie się przestraszyli. I kiedy wydawać by się mogło, że utoną i nic ich już nie uratuje, to z taką pretensją budzą Pana Jezusa, który był zmęczony, bo cały dzień nauczał. I mówią: "Nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?". I wtedy Jezus wstaje, tak lubię sobie to wyobrażać, podnosi rękę i mówi: "Ucisz się". I nagle przychodzi spokój, kończy się burza, kończy się wicher - wyjaśniał kaznodzieja.
- To, co Pan Jezus wtedy mówi, jest bardzo ważne: "Dlaczego tak bojaźliwi jesteście, małej wiary?". Wydaje się, że kluczem do tego, żeby mieć świadomość, że Jezus mi towarzyszy, że wszystko jest w Jego rękach, jest właśnie wiara - tłumaczył biskup. - Dlatego dzisiaj, kiedy dziękujemy Panu Bogu za te 800 lat waszej miejscowości, modlimy się o głęboką wiarę w to, że jesteśmy dziećmi Bożymi, że jesteśmy w rękach Pana Boga - dodał bp Przyborek.
- To jest moje życie, moja rodzina, moja ukochana wieś, moja mała ojczyzna. Trzyma mnie tu zapach wiejskiego chleba, błękit nieba, szum morza, piasek na plaży i ptaki ćwierkające do porannej kawy - mówi sołtys nadmorskiej miejscowości obchodzącej wielkie święto. ks. Mateusz Tarczyński /Foto GośćPod koniec uroczystości głos zabrała sołtys Tupadeł Hanna Foelkner, która krótko przypomniała kilkusetletnią historię wsi, opisaną w przewodniku krajobrazowym przez podróżnika Franciszka Mamuszkę. - Pierwsza wzmianka o naszej miejscowości pojawiła się w 1224 r. pod nazwą "Topatle", trzy lata później została zmieniona na "Tupadła", a dzisiejsza nazwa brzmi "Tupadły". Zawsze starałam się robić wszystko, by moje Tupadły znowu zostały zauważone i żeby znowu zaczęły żyć przez duże "Ż", żeby zaczęły tętnić prawdziwym wiejskim, naszym kaszubskim życiem, a mieszkańcy, tak jak dawniej, zaczęli się znowu spotykać i integrować. To właśnie jedność mieszkańców jest największym skarbem, dodaną wartością społeczeństwa i myślę, że marzeniem każdego włodarza - powiedziała.
Przypomniała także legendę o powstaniu Kaszub, której można wysłuchać w nagraniu poniżej.
Legenda o powstaniu KaszubPonadto pani sołtys, która pełni urząd już drugą kadencję, odpowiedziała nam na pytanie, dlaczego warto, by ludzie odwiedzali Tupadły. - Znajdą tu przede wszystkim życzliwych i ciepłych Kaszubów, którzy pielęgnują tradycję, dbają o historię i są otwarci na wszystkich gości - podkreśliła. - Jubileusz to niebywałe wydarzenie. Było bardzo dużo pracy, żeby to wszystko przygotować i zorganizować. Oczywiście, nie robiłam tego sama, bo miałam sztab ludzi do pomocy. Niestety, wczoraj nasz patron dał nam ostro popalić. Święty Jan Chrzciciel chrzcił nas od samego rana, więc niektóre z zaplanowanych wydarzeń się nie odbyły, ponieważ zagrażałoby to bezpieczeństwu - powiedziała pani sołtys, która od urodzenia mieszka w Tupadłach. - To jest moje życie, moja rodzina, moja ukochana wieś, moja mała ojczyzna. Tu są mieszkańcy, których lubię. Tu mnie każdy zna, każdy kiwa z daleka, więc ja tu na pewno zostaję. Trzyma mnie tu zapach wiejskiego chleba, błękit nieba, szum morza, piasek na plaży i ptaki ćwierkające do porannej kawy - zaznaczyła.
Ponieważ patronem Tupadeł jest św. Jan Chrzciciel (24 czerwca w liturgii obchodzi się uroczystość ku czci jego narodzenia), wieloletnią tradycją stało się obdarowywanie drobnymi podarkami solenizantów, którym patronuje kuzyn Pana Jezusa, lub którzy obchodzą tego dnia urodziny. Tak też stało się pod koniec Mszy św. w Jastrzębiej Górze. Solenizanci otrzymali tupadlańskie breloczki. Uhonorowano także najmłodszego mieszkańca Tupadeł, który nosi imię świętego patrona wsi - w tym roku był nim Jan Felkner, podczas Mszy św. służący przy ołtarzu w tradycyjnym kaszubskim stroju.
Kapela Kaszubska z KościerzynyUroczystość muzyczną oprawą uświetniła Kapela Kaszubska z Kościerzyny, która po Mszy św. dała krótki koncert. Obchody 800-lecia Tupadeł rozpoczęły się już w sobotę, na kiedy zaplanowano różne atrakcje, m.in. koncert Czerwonych Gitar, a niedzielna Eucharystia była ich ukoronowaniem.