Pragmatyk i realista

40 lat temu - 31 lipca 1984 r. - zmarł bp Lech Kaczmarek. Ostatnim latom posługi ordynariusza diecezji gdańskiej towarzyszyły przełomowe dla Polski wydarzenia - Sierpień '80, powstanie Solidarności i trudny czas stanu wojennego.

Rodowity poznaniak, urodzony 23 września 1909 r., z Pomorzem na trwałe związał się dopiero pod koniec 1958 roku. Wówczas mianowany został biskupem pomocniczym diecezji gdańskiej. Konsekrował go – w asyście abp. Antoniego Baraniaka i bp. Edmunda Nowickiego – prymas Stefan Wyszyński. Jak raportowała komunistyczna Służba Bezpieczeństwa, kardynał w okolicznościowych przemówieniach do wiernych i księży gdańskich określił wówczas sytuację Kościoła w Polsce jako „szalenie trudną i ciężką”. Miał także stwierdzić, że „materializm runie”.

Hierarcha wspomagał w codziennych obowiązkach ordynariusza, prowadząc rekolekcje, bierzmując, wizytując parafie, uczestnicząc w wielu uroczystościach diecezjalnych i parafialnych. Wykładał również katechetykę i uczył języka włoskiego w Biskupim Seminarium Duchownym. Po śmierci dotychczasowego rządcy diecezji bp. Edmunda Nowickiego został mianowany przez papieża Pawła VI biskupem ordynariuszem. Kanonicznie objął diecezję gdańską w grudniu 1971 roku.

(...)

Realizacja wielu ważnych inicjatyw (nowy budynek seminarium, wydawanie gazety etc.) nie byłaby możliwa bez zgody partyjnych decydentów szczebla wojewódzkiego, z którymi hierarcha pozostawał w poprawnych, choć skomplikowanych relacjach. „W oficjalnych stosunkach z przedstawicielami władz państwowych bp Kaczmarek jest układny i deklaratywny (...). W środowiskach wewnątrzkościelnych demonstruje natomiast często niechęć do władz i podkreśla swoją niezależność wobec nich” – charakteryzowała bp. Kaczmarka bezpieka. Funkcjonariusze SB zarzucali hierarsze m.in. unikanie udziału w oficjalnych uroczystościach u boku lokalnych władz oraz bojkotowanie wyborów do rad narodowych.

Najpełniejszą ilustrację złożonej postawy społeczno-politycznej bp. Kaczmarka stanowi jego stosunek do strajków z sierpnia 1980 roku. Bliski postawie kard. Wyszyńskiego ordynariusz gdański z jednej strony miał świadomość, że protesty są przejawem „budzenia świadomości społecznej” (o czym sam przekonywał prymasa), z drugiej, obawiając się interwencji sowieckiej i kolejnego rozlewu krwi, apelował o umiar i rozsądek. W tym duchu – po długich negocjacjach z władzami wojewódzkimi – już 17 sierpnia zapewnił opiekę robotnikom, czego wyrazem była Msza św., odprawiona przez ks. Henryka Jankowskiego dla strajkujących w Gdańsku. Równolegle tego samego dnia w godzinach rannych ordynariusz, chcąc nakłonić do ustępstw, spotkał się z ks. Hilarym Jastakiem, który jako pierwszy – bez zezwolenia władz państwowych i kościelnych – zgodził się na przewodniczenie Eucharystii w gdyńskiej Stoczni im. Komuny Paryskiej. Biskup gdański, na prośbę wojewody Jerzego Kołodziejskiego, upomniał duchownego, że Msza św. odprawiona zostanie bez wymaganych zgód i zaapelował, by kapłan zrezygnował z głoszenia homilii, „nie używał demagogicznych zwrotów i namówił stoczniowców do rozejścia się i rozebrania przygotowanego ołtarza”.

Pragmatyk i realista   Trzy miesiące po wprowadzeniu stanu wojennego 21 marca 1982 r. w kościele pw. Opatrzności Bożej na gdańskiej Zaspie, wspólnie z ks. Henrykiem Jankowskim, ochrzcili córkę Lecha Wałęsy – Marię Wiktorię. Reprod. Jan Hlebowicz /książka „Lech Kaczmarek. Biskup gdański”

W kolejnych dniach, nieustannie apelując o spokój i rozwagę, bp Kaczmarek nabierał przekonania o autentycznym charakterze społecznego buntu. Dał temu wyraz w specjalnym orędziu „w związku z wydarzeniami na Wybrzeżu”, ogłoszonym 23 sierpnia. „Rozumiałem zawsze i rozumiem wasze troski, bóle i starania, i to, że macie prawo do zabierania głosu w sprawach, które was bolą. Stanowisku swemu dawałem niejednokrotnie wyraz w rozmowach z władzami. Wszystko jednak musi odbywać się w atmosferze rozwagi, godności, wzajemnego zrozumienia i bez nienawiści” – podkreślał. Następnego dnia – za zgodą ordynariusza – nabożeństwa odbyły się w dziewięciu strajkujących zakładach pracy.

Już po podpisaniu porozumień sierpniowych bp Kaczmarek w czasie posiedzenia Rady Głównej Episkopatu Polski apelował o interwencję Kościoła u władz, by te jak najszybciej zatwierdziły nowe, niezależne związki zawodowe, gdyż „społeczeństwo jest znużone przedłużającym się napięciem”. Podobną postawę – opierającą się na wspieraniu protestujących i poszkodowanych, przy jednoczesnym tonowaniu nastrojów – ordynariusz gdański przyjął także po wprowadzeniu stanu wojennego. W homilii wygłoszonej w oliwskiej katedrze 25 grudnia 1981 r. mówił: „Jak tu się weselić, jeśli są domy, gdzie są puste miejsca przy stołach?”. Stanowczo domagał się od władz umożliwienia duchownym odwiedzania osób internowanych. Jednocześnie w trakcie chrzcin córki Lecha Wałęsy w marcu 1982 r. nawoływał do spokoju i zgody narodowej, co – zdaniem komunistycznych służb – spotkało się z „wielkim oburzeniem wśród byłych pracowników Solidarności”.

Pewne światło na realistyczną, a jednocześnie pragmatyczną postawę gdańskiego biskupa rzucił po latach jego następca abp Tadeusz Gocłowski: „Patriotyzm biskupa [Kaczmarka] miał charakter organicznej pracy dla ojczyzny. To też był pewien poznański aspekt jego osobowości: nie hasła, lecz praca dla ojczyzny, i to praca jako biskupa, którego nikt nie zastąpi w tej szczególnej trosce o dobro wspólne budowane w ludzkich serach, zwłaszcza dzieci, młodzieży i tych, którzy są za formację młodego pokolenia odpowiedzialni”.


Więcej w papierowym wydaniu „Gościa Gdańskiego” nr 30 na 28 lipca.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..