Po raz 35. Piesza Pielgrzymka w Intencji Trzeźwości wyruszyła sprzed katedry oliwskiej, by po kilkugodzinnym marszu dotrzeć do sanktuarium w Matemblewie.
Hasło tegorocznej pątniczej wędrówki brzmiało: "Trzeźwość - polską racją stanu". Na pielgrzymi szlak wyruszyło ok. 300 osób. Nieśli różne intencje, główną była jednak ta o trzeźwość. Trzeźwość ich samych albo ich bliskich. Szły całe rodziny, osoby samotne, małżonkowie, księża. Wyruszyli sprzed katedry oliwskiej i skierowali się na szlak wiodący przez trójmiejskie lasy.
35. Piesza Pielgrzymka w Intencji TrzeźwościTrasa sprzyjała kontemplacji. Wspólnie odmówili Różaniec, wysłuchali świadectw, a także katechezy. Nie zabrakło również śpiewu, który zapowiedział przybycie pielgrzymów do Matemblewa. Tutaj czekał na nich - ze słowami powitania oraz kropidłem - ks. Andrzej Pradela, kustosz sanktuarium. Pątnicy najpierw pokłonili się Matemblewskiej Pani, której figura w tak szczególnym dniu - Wniebowzięcia NMP - była otwarta. Pielgrzymi zatrzymywali się, aby chociaż chwilę się pomodlić. Następnie zgromadzeni odmówili akt zawierzenia, powierzając życie swoje oraz bliskich Maryi.
Kolejnym punktem był odpoczynek przez uroczystą Eucharystią. Przygotowane zostały kawa i herbata, a także chleb ze smalcem, który cieszył się dużym powodzeniem. To, że intencje tego wędrowania były różne, potwierdziły Janina i Jadwiga. - Szłam w intencji zdrowia dla męża, bo bardzo tego potrzebuje, ale też w intencji szczęśliwych narodzin mojego pierwszego wnuka, którego spodziewamy się w listopadzie - mówi pani Janina. - Mnie natomiast napędzała intencja związana z moją córką i darem potomstwa - dodaje pani Jadwiga.
Powitanie pielgrzymów w MatemblewieDla Krysi udział w tej pielgrzymce był nieplanowany. - Odwiedzam siostrę, która mieszka w Gdańsku. Byłyśmy w katedrze oliwskiej i w trakcie ogłoszeń usłyszałam, że jest taka pielgrzymka. Ja nie piję, ale przez lata byłam żoną alkoholika. Nikt z moich bliskich nawet nie podejrzewał, że Stefan i nasza rodzina borykamy się z uzależnieniem. On "świetnie" sobie radził ze wszystkim. Chodził do pracy, ale dzień bez kieliszka był stracony. Kiedy nie mógł wypić, robił się nerwowy, telepało nim. Nigdy do końca nie wytrzeźwiał. Odszedł rok temu - mówi pani Krysia.
Postanowiła, że pójdzie z pielgrzymką w intencji takich małżeństw jak jej własne, gdzie wydaje się wszystko w porządku, a to tylko pozory. - Stefan zaczął niewinnie. Zawsze po pracy nalewał sobie kieliszek wódki na rozluźnienie, bo "ciężki dzień", i tak od kieliszka do kieliszka pił każdego dnia. Niby nic, bo nigdy się nie upijał do nieprzytomności, ale to niszczyło nas - naszą rodzinę, nasze relacje. Modliłam się w czasie drogi, żeby żadna rodzina nie musiała z takim ani żadnym rodzajem uzależnienia się borykać - podkreśla.
Akt Zawierzenia MaryiZwieńczeniem pielgrzymowania była Msza św. w matemblewskim sanktuarium.