Formację w domu okresu propedeutycznego na gdańskich Starych Szkotach rozpoczęło w tym roku 7 mężczyzn - 2 z archidiecezji gdańskiej i 5 z diecezji toruńskiej.
Pod koniec września dom sąsiadujący z kościołem pw. św. Ignacego z Loyoli przyjął w swoje progi młodych mężczyzn, którzy zdecydowali się podjąć formację seminaryjną. Pieczę nad ich rozwojem duchowym, ludzkim i intelektualnym sprawują na co dzień ks. Robert Zieliński z ramienia archidiecezji gdańskiej oraz ks. Bartosz Adamski ze strony diecezji toruńskiej. - Patrząc na kleryków, na kandydatów, którzy przychodzą do seminarium, stwierdzam, że nie tyle dobrze, iż jest ten okres propedeutyczny, ile to już jest konieczność jego wprowadzenia. Dla księży, którzy przechodzili "starą" formację, którzy kiedyś inaczej byli formowani w seminarium, to było wtedy wystarczające. Ja nie mówię, że teraz formacja jest lepsza albo że kiedyś było lepiej, a teraz jest gorzej. Myślę jednak, że formacja, którą ja przeszedłem, po prostu dzisiaj jest niewystarczająca dla nowego profilu człowieka, który w tym dzisiejszym świecie ma dużo pytań, ale pyta siebie i szuka odpowiedzi w sobie. Kiedy jej nie znajduje, nie idzie do kogoś, kto to przeżył, kto tego doświadczył, czyli do człowieka, tylko szuka w internecie - tłumaczy ks. Zieliński.
Czego potrzebują kandydaci przychodzący do seminarium? - Myślę, że normalności w relacjach. Przychodzą tu z różnymi historiami, z różnych rodzin i środowisk. I to powoduje, że tutaj szukają właśnie takiej normalności, a nade wszystko - mam takie wrażenie - szukają domu. Więc nasza praca tutaj polega właśnie na tym, żeby oni poczuli się jak w domu, żeby dbali o ten budynek jak o swój dom, żeby dbali o tę przestrzeń jak o dom - mówi przełożony roku propedeutycznego. - Co warte zaznaczenia, "propedeutyk" to nie jest szkółka wyrównawcza, nie jest to jakieś przedszkole albo zerówka, jak to często się słyszy. To jest integralna część seminarium i o tym nie można zapominać! Nie można tego poniżać, nie można temu nadawać niższej rangi, jakby to było niższe seminarium, bo to nie jest coś, co jest przypisane czy przyłatane, ale to integralna część formacji - podkreśla ks. Zieliński.
- Najważniejszym elementem formacji propedeutycznej jest budowanie więzi z Chrystusem. Jeśli tego nie będzie, to nie będzie integracji z samym sobą, nie będzie integracji z drugim człowiekiem, nie będzie przyjmowania nauki. Dzisiaj nie potrzeba nam ekspertów, ale chodzi o to, żeby to był człowiek wierzący, żeby miał głębokie relacje z Chrystusem i umiał budować więzi z drugim człowiekiem - dodaje kapłan. Zaznacza również, że seminarium jest czasem formacji, a nie rozeznawania powołania, co powinno dokonać się wcześniej - w rodzinie, w parafii, we wspólnotach. Ponieważ jednak nie wszyscy powołani mogą cieszyć się wsparciem bliskich, przyjaciół i znajomych, ważną rolę w całym procesie odgrywają duszpasterze. - Dużą rolę powinni dzisiaj odgrywać księża pracujący w parafiach. Trzeba próbować rozmawiać, otoczyć troską i nie bać się zadać tym chłopakom pytania, czy oni przypadkiem nie czują tego wezwania. Musimy mieć my, jako księża, odwagę pytać o to młodych ludzi. Ale klucz to bycie z nimi. I widzę to na "propedeutyku", jak bardzo to dla nich ważne. To im daje poczucie bezpieczeństwa - że mamy czas, że rozmawiamy, że wspólnie pracujemy i dbamy o ten dom, że gdzieś wspólnie jedziemy czy idziemy na zakupy. Wykorzystujemy każdy moment, żeby rozmawiać. Widzę, że tego im bardzo brakuje - mówi ks. Zieliński.
20-letni Szymon Tkaczyk do GSD wstąpił od razu po ukończeniu Technikum Energetycznego w Gdańsku i po maturze. ks. Mateusz Tarczyński /Foto GośćWśród 7 nowych mieszkańców domu okresu propedeutycznego 2 kleryków pochodzi z parafii archidiecezji gdańskiej. Krzysztof Kłomski wywodzący się z Juszkowa, ze wspólnoty, której patronuje bł. Jerzy Popiełuszko, kontynuuje formację na "propedeutyku". W szeregi Gdańskiego Seminarium Duchownego wstąpił natomiast Szymon Tkaczyk z parafii pw. św. Kingi w Kowalach. - Panuje tu domowa atmosfera, w której po prostu człowiek może się rozwijać. Wspólne posiłki i modlitwa przed nimi to jest coś bardzo budującego - opowiada o pierwszych wrażeniach młody mężczyzna. - Jak tu trafiłem? Właściwie to rok temu to się zaczęło - pierwsze jakieś myśli o wstąpieniu do seminarium. Również jeden z kleryków pomógł mi tę decyzję podjąć. Dużo było jeszcze po drodze jakichś trudności, które jednak finalnie doprowadziły mnie tutaj - mówi 20-latek, który do GSD wstąpił od razu po ukończeniu Technikum Energetycznego w Gdańsku i po maturze. - Od tego miejsca oczekuję formacji duchowo-ludzkiej, która pomoże mi nauczyć się żyć we wspólnocie, znosić innych ludzi i mieć do nich większą cierpliwość oraz po prostu duchowo dalej się cały czas rozwijać - zaznacza Szymon, który dotąd formował się w oazie.
W piątek 4 października na Stare Szkoty zawitali rektorzy seminariów - ks. dr Krzysztof Szerszeń (GSD) i ks. dr hab. Stanisław Adamiak (WSD w Toruniu). O godz. 17 w domowej kaplicy celebrowano Eucharystię z formularza ku czci św. Franciszka z Asyżu. Przewodniczył jej ks. Szerszeń. - Witamy was i cieszymy się, że jesteście. Dobrze, że tutaj jesteście! Chcemy wraz z wami się modlić, by ten czas tutaj był czasem błogosławionym, wydawał łaskę odkrycia drogi, którą Chrystus wam wskazuje, pójścia tą drogą i cieszenia się z tego, że możecie przylgnąć do Niego - powiedział we wstępie do liturgii. - Jest to powód do radości potwierdzający, że Kościół żyje, że są ci, którzy cały czas chcą pójść drogą powołania, że Chrystus cały czas zaprasza młodych ludzi do wejścia na tę drogę i że są ci, którzy mają odwagę odpowiedzieć na to wezwanie. I to jest radość - stwierdził rektor GSD, zapytany, co czuje, gdy widzi młodych mężczyzn podejmujących drogę formacji ku kapłaństwu.
Homilię wygłosił ks. Adamiak. Przypomniał w niej postać patrona dnia. - To, jak on żył, to, jak przemawiał - to pociągało. I rzeczywiście pojawiła się fala świętych naśladowców, nie tylko w samych Włoszech, ale także w całej Europie. Pytanie tylko, czy to, że kiedyś żyli jacyś święci, wystarczy. I to jest pytanie dla nas. Czy my mamy tylko żyć chwałą tych świętych, nawet tych niedawnych, jak św. Jan Paweł II? - zastanawiał się rektor WSD w Toruniu. Zaznaczył także, tłumacząc znaczenie znajdującego się w Ewangeliach greckiego słowa "metanoia", że ważne jest nieustanne nawracanie się. - Właściwie nauczanie Pana Jezusa zaczyna się od tego - nawracajcie się, pokutujcie, zmieniajcie wasz umysł, zmieniajcie wasze myślenie i wierzcie w Ewangelię. Jeśli Pan Jezus kieruje to do wszystkich, to szczególnie do tych, którzy mają się z Nim zaprzyjaźnić. Zawsze jest coś do poprawienia. A szczególnie seminarium jest takim czasem, kiedy poddajemy się Kościołowi i jego władzy kierowania, by coś w sobie zmienić - podkreślił ks. Adamiak.
Po Mszy św. była okazja do zapoznawczego spotkania kleryków z rektorami - najpierw przy stole podczas kolacji, a następnie we fraterni.