Jak co roku przy rybackiej przystani kilkadziesiąt osób modliło się we wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych przy kaplicy "O szczęśliwy powrót". Nabożeństwo za zmarłych na morzu zorganizowało gdańskie Duszpasterstwo Ludzi Morza "Stella Maris".
To wyjątkowe wydarzenie w skali kraju gromadzi rodziny marynarzy, rybaków, stoczniowców i portowców - wszystkich, którzy swoje życie związali z morzem. Od lat zaduszki organizuje ks. Rafał Nowicki z Duszpasterstwa Ludzi Morza. - 2 listopada spotykamy się na sopockiej plaży, aby tradycyjnie odbyć tu nabożeństwo, jakim są Zaduszki Morskie. Wspominamy wszystkich ludzi, którzy zginęli na morzu. Marynarzy i rybaków, którzy zginęli w katastrofach morskich, a których groby spoczywają w głębinach mórz, oceanów świata. Jednocześnie skupiamy się na życiu codziennym ludzi, którzy z Sopotem i z tą sopocką plażą są związani, czyli rybaków. W tym roku szczególnie przywołujemy postać sopockiego rybaka Witolda Tilsę, który z tym miejscem od początku był związany - mówi ks. Nowicki.
Ks Rafał Nowicki wita na modlitwie - Zaduszki Morskie, Sopot 2024.Ale w Sopocie na modlitwie nie spotykają się wyłącznie miejscowi. - Od zeszłego roku przyjeżdżają też rodziny marynarskie z centralnej Polski, bo dla nich jest to szczególny dzień pamięci o ich zmarłych - mężach, ojcach rodzin. To nabożeństwo jednoczy nie tylko ludzi, którzy tu mieszkają, którzy są związani z gospodarką morską, z morzem, z Sopotem, ale przede wszystkim z krajem. Obecność tych ludzi, ten patos, który też towarzyszy nam w zadumie, świadczy o tym, że chcemy zachować tych zmarłych przede wszystkim w pamięci, w modlitwie, ale także chcemy przekazać to kolejnym pokoleniom. By ślad po tych, którzy zginęli, został nie tylko w sercach, ale w naszej ludzkiej pamięci - dodaje kapłan.
Pani Bogusława jest na sopockiej plaży co roku, od samego początku nabożeństw. - Znam wiele rodzin marynarzy, znam rodziny sopockich rybaków. Niestety, znałam też kilku marynarzy, którzy na morzu zginęli. Ale ta modlitwa jest też za tych wszystkich, którzy byli związani z morzem, a już odeszli. Więc modlę się za mojego tatę, który był stoczniowcem i całe zawodowe życie poświęcił budowie statków. Nie wyobrażam sobie, żeby mnie tu dziś nie było - mówi.
Jak co roku, podniosłą atmosferę nabożeństwa podkreślała wyjątkowa dekoracja kaplicy. W piasku ułożono ze zniczy kotwicę, były też plansze z nazwami jednostek, które zatonęły wraz z członkami załóg. Byli także uczniowie gdańskiego Zespołu Szkół Morskich, którzy zadbali o oprawę apelu zmarłych.
Ksiądz Nowicki przypomniał w rozważaniach postać sopockiego rybaka. - Pomyślałem sobie, że w naszych codziennych relacjach często jesteśmy spóźnieni. Spóźnieni z życzeniami, z pytaniem, co trzeba jeszcze zrobić. Spóźniamy się też na spotkanie z drugim człowiekiem, a gdy on umrze, żałujemy, że nie poświęciliśmy mu więcej czasu. Ludzie nigdy nie spotykają się przez przypadek. Wielu z nas spotkało na swojej drodze Witolda Tylsę. To był cudowny człowiek o wielkim sercu, który życie poświęcił morzu i profesji rybaka - wspominał.
Apel zmarłych na morzu - Zaduszki Morskie, Sopot 2024.- Życie jego i wszystkich innych, których dziś wspominamy, nie zakończyło się. Życie zmienia się i wraca do swego źródła, do domu Ojca. Groby naszych bliskich, nasze cmentarze ze swoimi znakami przywiązania i wierności są próbami miłości, by drugą osobę jakoś zatrzymać, nie tylko w pamięci, ale dać jeszcze kawałek naszej codzienności. Nam pozostają nie tylko wspomnienia, ale przede wszystkim modlitwa, która jest darem dla nich - zakończył ks. Nowicki.
Jednym z uczestników nabożeństwa był też Kewin Iwan, uczeń IV klasy nawigacji w ZSM w Gdańsku. - Uczę się zawodu marynarza. Sam pewnie kiedyś będę pracował na morzu. Już 4. raz biorę udział w nabożeństwie. Uważam, że taka forma refleksji z modlitwą to nie tylko znak pamięci o tych, co zginęli na morzu. W tym dniu łączymy się z nimi - mówi.